Kobiety z Dumy i Nowoczesności. Sprawdziliśmy, kim są neonazistowskie działaczki
Do neonazistowskiej Dumy i Nowoczesności należy Malwina S. i Karolina O. Sprawdzamy czemu kobiety wspierają nacjonalistów i oddają cześć Adolfowi Hitlerowi. - Są tam używane, jak instrumenty. Mają być ładnym tłem - twierdzi Anna Tatar ze stowarzyszenia "Nigdy Więcej".
23.01.2018 | aktual.: 06.10.2020 15:19
Na stronie DiN w kategorii "O nas" pośród 9 wymienionych oficjalnych członków organizacji znajdują się dwie kobiety: Malwina S. i Karolina O. W DiN odpowiadają za księgowość, formalności związane z dokumentami czy kontakt z Urzędem Skarbowym. Tam, gdzie panowie mają wpisane zainteresowania, jak wędkarstwo czy polityka, u pań widnieje "dom i rodzina".
Funkcja: żona
Początkowo to właśnie Malwina i Karolina były w składzie reprezentującym organizację. Malwina była przewodniczącą DiN, a Karolina sekretarzem. Możliwe, że po prostu na kogoś trzeba było stowarzyszenie założyć, a że te dwie kobiety akurat odnajdują się w sprawach urzędowych padło na nie. Teraz jako przewodniczący widnieje Mateusz S., a sekretarzem został Dawid Z.
Prywatnie obie kobiety są związane z działaczami DiN. Malwina jest żoną przewodniczącego Mateusza, którego z materiału TVN można kojarzyć z pseudonimu "Sitas", mąż Karoliny to z kolei Zbyszek O., którego oficjalnym zajęciem w organizacji ma być tłumaczenie tekstów z języka angielskiego.
To tylko tło
- Kobiety w takich organizacjach są potrzebne. Mają łagodzić wizerunek, tworzyć atrakcyjne tło dla radykałów. Są kwiatkiem do kożucha. Ewentualnie występują jako aktywistki od zwalczania aborcji. Oczywiście jest kilka kobiet, które wybiły się na pierwszy plan, ale nawet one nie odegrały w tych ugrupowaniach poważniejszej roli. Na przykład Justyna Helcyk z ONR, która w 2015 roku „zabłysnęła” tym, że na manifestacji mówiła o "islamskim ścierwie". Prokuratura zajęła się jej przemówieniem, bo obrażało muzułmanów. Finalnie jednak sprawa została umorzona. Potem już niewiele słyszałam o Helcyk - tłumaczy Anna Tatar ze stowarzyszenia "Nigdy Więcej".
Taka, łagodząca wizerunek rola, może przypadać właśnie Malwinie i Karolinie. Bo poza tym, że czasem pojawiają się na wydarzeniach związanych z DiN, nie widać by występowały indywidualnie czy wyrażały publicznie swoje poglądy dotyczące nacjonalizmu. Nie kryją się jedynie z tym, że są oddanymi matkami. Chętnie udostępniają zdjęcia z dziećmi.
Nie wiadomo czym zawodowo zajmuje się Malwina. Karolina jest natomiast doradcą ds. ubezpieczeń w miejscowości Radlin. Dzwonię do niej, żeby zapytać o działalność w DiN. - Nie mam tu nic do dodania. Na pewno nie będę się wypowiadać w tym temacie. Proszę więcej nie dzwonić - ucina rozmowę. Do Malwiny wysyłam wiadomość, która pozostaje bez odpowiedzi.
Polska skrajna prawica bez liderki
Postawa Malwiny i Karoliny nie jest wyjątkiem. W Polsce członkinie ruchów nacjonalistycznych rzadko działają samodzielnie. - Czasem nacjonalistki próbują się oddzielić od mężczyzn. Przy Ruchu Narodowym działała sekcja kobiet, które w końcu postanowiły odciąć się od partii, bo stwierdziły, że sprawy, którymi się zajmowały, nie były traktowane poważnie. Ale to tylko pozory, bo mimo że występują pod nowym szyldem Narodowej Organizacji Kobiet, to dalej współpracują z Ruchem Narodowym. Niedawno wzięły udział w konferencji zorganizowanej w Sejmie przez lidera tego ugrupowania, posła Roberta Winnickiego - mówi Tatar.
- Polska skrajna prawica nie doczekała się jeszcze swojej liderki - podkreśla ekspertka. Za przykład takiej liderki w innym kraju może posłużyć Jayda Fransen, przewodnicząca prawicowego Britain First. Prowadzi wiece, konferencje, spotyka się z przedstawicielami innych ugrupowań prawicowych w Europie. Znacząca rola Fransen nie zmienia jednak faktu, że większość brytyjskiej organizacji i tak stanowią mężczyźni.
Margines marginesów?
Materiał "Dumy i Nowoczesności" przypomina nie tylko o tym, że ruchy nacjonalistyczne to nie tylko mężczyźni, ale też, że neofaszystowskie tendencje są w Polsce obecne, a ruchy skrajne przybierają na sile. Dlaczego?
- Od 2015 roku zdecydowanie wzrosła liczba przestępstw rasistowskich, w tym przypadków mowy nienawiści. Widać też, że ugrupowania nacjonalistyczne i faszyzujące pozwalają sobie na coraz więcej - mówi Tatar. I podsumowuje: - Może to wynikać z tego, że zaostrzył się język debaty publicznej, a pojęcie uchodźcy utożsamianego z terrorystą wykorzystuje się do celów politycznych. Do tego przymyka się oczy na zajścia z udziałem nacjonalistów. Albo bagatelizuje nienawiść, jak minister spraw wewnętrznych, który powtarzał, że ksenofobia to "margines marginesów".