Koalicja za odrzuceniem projektów dot. "abolicji samorządowej"
Kluby koalicyjne - PiS, LPR i Samoobrona - chcą odrzucenia w pierwszym czytaniu projektów ustaw, które umożliwiają utrzymanie mandatów przez tych samorządowców, którzy spóźnili się ze złożeniem oświadczeń majątkowych swoich lub małżonka.
Projektami autorstwa PO i PSL zajął się w środę Sejm. Głosowanie w sprawie wniosku o odrzucenie projektów ma odbyć się w piątek. Przedstawiciele klubów koalicji rządowej skrytykowali w debacie "abolicyjny, wyrywkowy i fragmentaryczny" charakter obu projektów, które - w ich ocenie - nie tylko nie naprawiają prawa, a niejako promują samorządowców, którzy nie podporządkowali się obowiązującym przepisom.
Kluby koalicji zgodnie opowiedziały się za uproszczeniem prawa samorządowego w kwestii m.in. oświadczeń majątkowych, ale poprzez rozwiązania kompleksowe, a nie - jak podkreślano - "pisane na kolanie".
Demoralizująca abolicja
Dawid Jackiewicz (PiS) podkreślił, że problem oświadczeń majątkowych dotyczy 1% radnych i 5% wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, zatem kwestionowane przez PO i PSL przepisy nie mogą być tak niezrozumiałe i niejasne, jak to się im zarzuca. Abolicja miałaby - jego zdaniem - wydźwięk demoralizujący, a projekty PO i PSL są nastawione na uzyskanie efektu medialnego.
Nie można tworzyć prawa pod osoby, które go nie przestrzegają - wtórował mu Waldemar Nowakowski z Samoobrony, a Witold Bałażak (LPR) argumentował, że zwycięzcy wyborów lokalnych - jako samorządowa elita - w sposób szczególny zobowiązani są do przestrzegania prawa, w przeciwnym razie w samorządach zapanuje anarchia.
Wnioskodawcy - PO i PSL - wskazywali na niespójność obowiązujących ustaw samorządowych w tej dziedzinie. Argumentowali - cytując ekspertyzy prawne - że utrata mandatów jest sankcją nieproporcjonalną wobec przewinienia.
Zdaniem wnioskodawców, powtórzone wybory przyczynią się do destabilizacji administracji samorządowej, obniżą zaufanie obywateli do prawa oraz spowodują dodatkowe koszty dla budżetu. PO i PSL chciałyby przyjęcia projektów jeszcze w tym tygodniu. Za jak najszybszą pracą nad nimi opowiedział się też SLD.
W sprawie mandatów samorządowców przywołuje się często maksymę "Twarde prawo, lecz prawo". Ale to prawo nie zostało przekazane przez Najwyższego, ani przez siły nieczyste, uchwaliliśmy je sami w tej Izbie. Czas pokazał, że to prawo było złe i dlatego prosimy o jego zmianę - mówił Marek Sawicki (PSL). Sejm może sam naprawić swój błąd, nie musi chować się za Trybunał Konstytucyjny czy orzeczenia sądów - apelował z kolei Zbigniew Rynasiewicz (PO).
Paranoja
Argumenty projektodawców podziela SLD. Poseł Sojuszu Jan Kochanowski jako przykład paranoi, do jakiej doprowadzić mogą rygorystycznie stosowane obecne przepisy, podał sytuację w Bytomiu Odrzańskim (Lubuskie). Burmistrz tej miejscowości Jacek Sauter stracił mandat, bo nie złożył w terminie oświadczenia o działalności gospodarczej żony. Sauter w ubiegłorocznych wyborach uzyskał jeden z najlepszych wyników w kraju: 94,5 proc.
Prawdopodobnie jednak ponownie zostanie burmistrzem. Do powtórnych wyborów zgłosił się tylko jeden komitet - popierający właśnie jego. Ale komitet ten nie zamierza ostatecznie wystawić jego kandydatury i chce się rozwiązać.
Ustawa o bezpośrednim wyborze wójta (burmistrza, prezydenta) mówi, że jeśli w odpowiednim terminie nie zostanie zgłoszony żaden kandydat to gminna komisja wyborcza niezwłocznie wzywa w obwieszczeniach do dokonania dodatkowych zgłoszeń. Jeśli i mimo to, nikt nie zostanie zarejestrowany, to wyboru wójta dokonuje rada gminy.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, samorządowcy muszą złożyć kilka dokumentów dotyczących majątku. Na przedstawienie oświadczeń majątkowych mają 30 dni od daty ślubowania, a w przypadku pozostałych dokumentów (np. oświadczenia o działalności gospodarczej małżonka) - 30 dni od dnia wyboru.
Według danych MSWiA, w całym kraju jest aż 765 "spóźnialskich" samorządowców. W myśl znowelizowanej ordynacji wyborczej do samorządów, karą za spóźnienie jest wygaśnięcie mandatu. Jednak w ustawach samorządowych wciąż znajdują się stare regulacje, zgodnie z którymi za spóźnienie grozi jedynie utrata diety.
PO i PSL proponują, aby straciłyby moc podjęte już uchwały rad gmin i powiatów oraz sejmików wojewódzkich o wygaśnięciu mandatu samorządowców i zarządzenia zastępcze wojewodów w tej sprawie. Wśród samorządowców zagrożonych utratą mandatu jest m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO).