Koalicja w Niemczech się rozpadnie? Decydująca jesień
Niemiecki rząd spiera się o większość spraw, którymi się zajmuje. Liberalna FDP stawia ultimatum. Koalicja musi być skuteczna, w przeciwnym razie może się rozpaść.
Wyniki wrześniowych wyborów regionalnych w trzech wschodnioniemieckich landach mają szczególne znaczenie dla koalicji rządowej socjaldemokracji SPD, Zielonych i liberalnej FDP. Odzwierciedlają bowiem nastroje w całym kraju. Nigdy wcześniej w historii Republiki Federalnej Niemiec rząd tego państwa nie był tak niepopularny jak tak zwana "koalicja sygnalizacji świetlnej", określana tak od barw trzech partii: czerwonej (SPD), zielonej i żółtej (FDP).
Co się dzieje teraz? W ciągu tygodnia po ostatnich wyborach w Brandenburgii konsekwencje personalne wyciągnęli Zieloni, którzy chcą także odnowy programowej. Z kolei socjaldemokraci odetchnęli z ulgą, że nie było gorzej i chcą pracować dalej możliwie w spokoju, zaostrzając jednak swój socjaldemokratyczny profil. Jednak również FDP koncentruje się na wyostrzeniu swojego profilu liberalnego. Dodatkowo partia chce wzmocnić swoja pozycję, grożąc wycofaniem się z koalicji. Nowe wybory byłyby katastrofą dla wszystkich trzech partii. Wspólnie partnerzy koalicyjni mają obecnie mniejsze poparcie w sondażach niż największa siła opozycyjna, chadecka CDU/CSU, samodzielnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
SPD i Zieloni przyciśnięci do ściany
Mimo to FDP grozi koalicjantom - w nadziei, że zdoła wywrzeć maksymalną presję w najważniejszych dla niej sprawach. Budżet, gospodarka, migracja, emerytury - w planach jest wiele projektów legislacyjnych, dotyczących kwestii w których dwie lewicowe partie SPD i Zieloni mają odmienne poglądy niż liberalna gospodarczo FDP. Lider liberałów, minister finansów Christian Lindner, ostrzega, że koalicja będzie oceniana na podstawie jej wyników. - I my, jako FDP, również będziemy ich na tej podstawie oceniać - dodał.
Lindner ogłosił "jesień decyzji" i tym samym postawił ultimatum. Czy to się uda i czy niemiecka koalicja ma jeszcze szansę?
Spór o emerytury
Zaledwie tydzień po ostatnich z trzech wyborów landowych na wschodzie Niemiec znów rozgorzał spór. W piątek (27 września) w Bundestagu odbyła się debata na temat pakietu emerytalnego. Jest to kluczowa kwestia dla SPD, która chce ustalić poziom emerytury na poziomie 48 procent średniego dochodu do 2039 roku, tak by więcej obywateli było w stanie żyć ze swojej emerytury.
Ustawowa emerytura jest finansowana ze składek i dotacji z kasy państwowej. Obecnie w Niemczech jest 21 milionów emerytów. Jednak zmiany demograficzne oznaczają, że w nadchodzących latach coraz mniej płatników składek będzie musiało finansować coraz więcej emerytów.
W związku z tym FDP chce więcej prywatnych świadczeń i reorganizacji systemu emerytalnego w oparciu o model szwedzki, gdzie część składek jest inwestowana. To jednak długa droga, a SPD chce zadbać o to, by każdy emeryt mógł skorzystać z takiego rozwiązania.
- Dla większości ludzi w tym kraju najważniejszym, a dla wielu jedynym zabezpieczeniem na starość jest ustawowa emerytura - powiedział federalny minister pracy i spraw socjalnych Hubertus Heil w Bundestagu. Rząd musi zapewnić bezpieczeństwo w tej kwestii, dodał.
40-procentowe składki
Wiosną, po długich debatach, minister Lindner zgodził się na pakiet emerytalny, który przewidywał również emerytury oparte na akcjach. Jego partii to już jednak nie wystarcza.
- Stabilizacja emerytur nie może oznaczać, że będziemy po prostu dalej zwiększać składki dla pracującej klasy średniej i ludzi młodych - krytykował w Bundestagu Johannes Vogel, wiceprzewodniczący frakcji FDP.
Składki na ubezpieczenie społeczne stanowią już 40 procent wynagrodzeń w Niemczech. - Już dziś jest to problem dla naszej atrakcyjności inwestycyjnej, że jesteśmy mistrzami świata, jeśli chodzi o podatki i składki - mówił, domagając się poprawienia projektu reformy emerytalnej.
Socjaldemokraci wściekli na FDP
Dla SPD jest to kolejny afront. Szef partii Lars Klingbeil nalega na dotrzymanie porozumienia. - Jedno jest pewne: to, co uzgodniliśmy, musi być honorowane. Nie do końca rozumiem, dlaczego klub parlamentarny FDP buntuje się teraz przeciwko własnemu liderowi partii - powiedział Klingbeil agencji informacyjnej DPA.
Oprócz emerytur są też inne kwestie, wokół których może wybuchnąć spór koalicyjny. Najważniejszą jest budżet na nadchodzący rok. Bundestag ma uchwalić go do końca listopada. W obecnym projekcie ustawy budżetowej jest jednak luka finansowa w wysokości około dwunastu miliardów euro.
Budżet niezgodny z konstytucją?
Aby załatać dziurę, w ustawie zapisano, że ministerstwa muszą w przyszłym roku zaoszczędzić całą kwotę z bieżących wydatków. Podczas wysłuchania w Bundestagu eksperci skrytykowali to rozwiązanie jako niezgodne z konstytucją. Budżet federalny nie powinien być równoważony pozornie w ten sposób.
Ponadto luka może być jeszcze większa. Pod koniec października szacunki podatkowe dają jasność co do tego, jakich dochodów można się spodziewać w nadchodzącym roku. Biorąc pod uwagę spowolnienie gospodarcze w Niemczech, rząd może czekać niemiła niespodzianka.
Kłótnia o pakiet na rzecz wzrostu
Aby odciążyć firmy, rząd planuje "inicjatywę na rzecz wzrostu", w ramach której przewiduje 49 działań. Ale i tutaj ścierają się różne polityczne szkoły myślenia. SPD i Zieloni opowiadają się za interwencją państwa i pomocą finansową, ale FDP jest nieugięta w kwestii kotwicy budżetowej i pod żadnym pozorem nie chce zaciągać nowych pożyczek.
Rząd nie przedstawił jeszcze żadnych projektów ustaw dotyczących niektórych kluczowych punktów inicjatywy, co sprawia, że FDP podejrzewa, iż SPD i Zieloni chcą spowolnić jej wdrażanie. Ekonomiści już teraz kwestionują, czy inicjatywa przyniesie pożądany efekt. Uważają, że wzrost gospodarczy o 0,5 procent w przyszłym roku jest zbyt optymistycznym założeniem.
Możliwy rząd mniejszościowy bez FDP
Tym samym koalicja rozpoczyna "jesień decyzji" tak samo podzielona, jak zakończyła lato. Dopiero okaże się, czy ultimatum FDP rzeczywiście przetrwa do początku zimy. Przyjęcie budżetu będzie prawdopodobnie punktem zwrotnym. Końcowe posiedzenie komisji budżetowej Bundestagu zaplanowano na 14 listopada.
Jeśli FDP nie będzie mogła pogodzić się z wynikiem i opuści koalicję, nie będzie to automatycznie oznaczać upadku rządu i nowych wyborów. Kanclerz Olaf Scholz mógłby kontynuować współpracę SPD i Zielonych w rządzie mniejszościowym. Nie mieliby oni większości, aby przeforsować ustawy w parlamencie. Ale partie zyskałyby czas do następnych regularnych wyborów do Bundestagu we wrześniu 2025 r. - w nadziei, że do tego czasu odzyskają poparcie wyborców.