Kmdr por. rez. Maksymilian Dura: nawet niewyszkolona załoga mogła zestrzelić samolot
Nieprawdą jest, że zestrzelenie samolotu pasażerskiego z systemu Buk-M1 wymaga dobrze przeszkolonej obsady - pisze w serwisie defence24.pl kmdr por. rez. Maksymilian Dura. Jak dodaje, gdyby rzeczywiście obsługiwali ją doświadczeni ludzie, malezyjski samolot poleciałby dalej.
18.07.2014 | aktual.: 18.07.2014 20:01
Jak pisze kmdr por. rez. Dura, skomplikowane systemy mają dwie instrukcje: techniczną i operacyjną. Ta pierwsza to - jak ją nazywa - "gałkologia". "Niestety, uwzględniając tylko procedury techniczne, w nowoczesnych systemach uzbrojenia człowiek, który potrafi obsłużyć komputer, może bez większych problemów uruchomić również system rakietowy". Instrukcja techniczna opisuje "krok po kroku", co należy zrobić, by wystrzelić rakietę.
Tzw. instrukcja "wykorzystania operacyjnego" jest o wiele bardziej skomplikowana. "Wymagana jest wiedza wojskowa z wielu dziedzin oraz trening, i to powtarzany okresowo wraz z odpowiednim dopuszczeniem obsady operatorskiej" - pisze kmdr por. rez. Maksymilian Dura. "Każdy z takich wyszkolonych, wojskowych operatorów wie doskonale, że ostrzelanie niezidentyfikowanego obiektu może oznaczać zniszczenie własnego lub neutralnego (np. pasażerskiego) statku powietrznego".
"Problem z separatystami jest w tym, że oni tej drugiej instrukcji nie zamierzali stosować" - pisze autor analizy w serwisie defence24.pl. I podaje przykład: system Buk-1M trochę przypomina karabin snajperski, który może obsługiwać snajper szkolony przez wiele miesięcy, ale może też wojskowy "analfabeta". "Na polu walki taki amator nie miałby szans, gdyż na pewno zdradziłby swoją pozycję, nie zdążyłby z namierzeniem celu, w który zresztą na pewno by nie trafił". Ale - jak pisze autor - tym razem nikt nie "bawił się" w pozycjonowanie, strzelano do "wszystkiego, co lata".
Kmdr por. rez. Maksymilian Dura zwraca uwagę, że Separatyści nie byli ograniczeni żadnymi procedurami. Mieli też "niekompletny" z punktu widzenia wojskowego system - niepołączony z żadnym centrum dowodzenia. Nie mogli więc poprawnie rozpoznać sytuacji w powietrzu. System radaru na pojeździe-wyrzutni pokazuje tylko plamkę, symbolizującą nadlatujący statek powietrzny.
Separatyści mogli więc "w prostacki sposób strzelać". "Nie mając doświadczenia i wiedzy operatorskiej myśleli, że każdy statek powietrzny, który się tam pojawi należy do sił powietrznych Ukrainy" - uważa ekspert.
Kmdr por. rez. Maksymilian Dura jest absolwentem Wydziału Elektroniki WAT. Służył w Marynarce Wojennej od 1985 do 2011 r., początkowo na okrętach rozpoznawczych, następnie jako Flagowy Oficer Radiolokacji w Sztabie 3 Flotylli Okrętów w Gdyni, a później jako szef Wydziału w Zarządzie Dowodzenia i Łączności Sztabu Marynarki.