Klub PiS solidaryzuje się z Kowalem
Klub PiS w pełni solidaryzuje się z posłem
Pawłem Kowalem i udziela mu pełnego poparcia - oświadczył szef klubu Przemysław Gosiewski.
11.01.2008 | aktual.: 11.01.2008 16:11
"Dziennik" podał, że Kowal był w latach 2003-2005 zarejestrowany jako tajny współpracownik Wojskowych Służb Informacyjnych o pseudonimie "Pallad". Kowal zaprzeczył. Wyjaśnił, że nagabywano go i zachęcano do współpracy, ale nie podjął jej.
Solidaryzujemy się z panem posłem Pawłem Kowalem, udzielamy mu pełnego poparcia w imieniu klubu PiS - oświadczył szef klubu PiS na konferencji prasowej w Sejmie.
Gosiewski podkreślił, że Kowal złożył na jego ręce w pełni zadowalające i satysfakcjonujące wyjaśnienia. Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że mamy pełne zaufanie do pana posła i że w pełni przyjmujemy jego wyjaśnienia - zaznaczył.
Według niego, materiał w "Dz" ukazał się w związku z tym, że Kowal "ma być obdarzony ważną funkcją w PiS". Ten materiał jest związany ze zbliżającym się posiedzeniem Rady Politycznej PiS, na którym to właśnie pan poseł Kowal będzie kandydatem do ważnego organu PiS, jakim jest Komitet Polityczny - ocenił szef klubu PiS.
Sobotnia Rada Polityczna PiS ma uzupełnić wakaty w Komitecie Politycznym partii. Kandydatów do Komitetu przedstawia prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Mam nadzieję, że pan poseł Paweł Kowal będzie nadal aktywnym członkiem kierownictwa klubu i partii - podkreślił szef klubu PiS.
Rano Kowal poinformował, że zwrócił się do szefa MON o ujawnienie wszelkiej dokumentacji w tej sprawie. Na konferencji powiedział, że jest po kolejnej rozmowie z Bogdanem Klichem, który "udzielił mu wstępnej odpowiedzi odmownej".
Przyjmuję ją z rozżaleniem, ale też przyjąłem w dobrej wierze deklarację, że minister obrony narodowej będzie próbował znaleźć takie rozwiązanie, żeby cała sprawa mogła zostać (...) naświetlona - powiedział Kowal.
Poseł zaznaczył, że trudno jest znaleźć rozwiązanie, które umożliwiłoby ujawnienie tego typu dokumentów. Dodał jednak, że wierzy, iż naświetlenie sprawy będzie możliwe. Jednocześnie polityk PiS pozytywnie ocenił tempo, w jakim Klich zajął się jego sprawą i "podjął prace prawne".
Kowal ocenił, że intencją artykułu jest "zdyskredytowanie go". Zastrzegł jednak, że autorzy tekstu dali mu możliwość wypowiedzenia się na łamach "Dziennika".
W gruncie rzeczy uważnie przeczytany tekst wyraźnie nie wskazuje na żadne formy mojej współpracy z tajnymi służbami. Autorzy używają szalenie ostrożnych sformułowań, widać, że sami nie mają przekonania do informacji jakie otrzymali - mówił Kowal.
__Jednak sam fakt rozpowszechniania na mój temat informacji, które w samej intencji mają mnie zdyskredytować, fakt kontekstu czasowego ukazania się tych informacji, przyjmuję z wielkim bólem, jest to dla mnie osobisty dramat" - podkreślił poseł PiS.
W ocenie Gosiewskiego, materiał o Kowalu "jest jakby inspirowany". Być może ma jakiś ogólny związek z czymś co często się określa jako 'związek zawodowy byłych funkcjonariuszy WSI' - podkreślił szef klubu PiS.
Kowal zwrócił uwagę, że dziennikarze powołują się na anonimowych informatorów z kręgów służb specjalnych. To dodatkowy argument za tezą, że nasz stosunek do rozwiązania WSI, reformy służb specjalnych był właściwy, że dzisiaj służby specjalne funkcjonują w sposób dalece niewłaściwy, można powiedzieć skandaliczny - powiedział.
Gosiewski przyznał, że sprawa może być związana z tym, że to właśnie rząd PiS zdecydował się na reformę służb i likwidację WSI.
Kowal podziękował podczas konferencji "Przemkowi i przyjaciołom z klubu parlamentarnego", politykom z innych partii i wszystkim innym osobom, które wsparli go w tym momencie. (mg)