Kłopoty ukraińskiej ofensywy? "Plan walki jest opóźniony"
Siły ukraińskie mogą na pewien czas wstrzymać działania kontrofensywne w celu ponownego rozważenia taktyki przyszłych operacji. Na odcinku zaporoskim przeszkodą, która spowalnia ukraińskie natarcie jest tzw. pas przesłaniania. - Plan walki jest opóźniony - mówi WP płk rez. Piotr Lewandowski.
19.06.2023 18:49
Instytut Studiów nad Wojną przytacza wypowiedź szefa estońskiego wywiadu wojskowego pułkownika Margo Grosberga, który prognozuje, że w ciągu najbliższych siedmiu dni nie będziemy widzieć głównej ukraińskiej ofensywy. Kijów skupi swoje działania na mniejszych operacjach, mających na celu rozpoznanie rosyjskiej obrony i znalezienie jej słabych punktów.
ISW podkreśla, że "Ukraina nie użyła dotąd większości dostępnych sił i nie rozpoczęła jeszcze głównego wysiłku w ramach kontrofensywy". Pauzy operacyjne "to częsta cecha dużych przedsięwzięć ofensywnych i przerwa ta nie oznacza zakończenia ukraińskiej kontrofensywy" - wnioskuje ISW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem płk. rez. Piotra Lewandowskiego, weterana misji wojskowych w Iraku i Afganistanie, Ukraińcy "trochę się przeliczyli w sprawie szybkości pokonania linii obronnych Rosjan".
- Każda ofensywa ma plan walki z określonymi przedziałami czasowymi. Z racji tego, że nastąpiła przerwa operacyjna w ukraińskich atakach, plan jest opóźniony. Jestem przekonany, że nie planowano przerwy operacyjnej na etapie pokonywania "pasa przesłaniania". Została ona wymuszona rosyjskimi uderzeniami. Ukraińcy zostali zmuszeni do reorganizacji sił, odtworzenia zdolności bojowej i uzupełnienia strat. Skupiono się też na rozminowywaniu pola walki. Zapewne dokonano też korekty planów operacyjnych - ocenia w rozmowie z WP płk rez. Piotr Lewandowski.
I jak przypomina, linia frontu na odcinku zaporoskim ma ok. 150 kilometrów.
- Ale walki toczą się na 80-kilometrowym pasie. Część ataków ukraińskich wojsk była nieudana, część zakończyła się sukcesem. Na początku Ukraińcy skupili się na ogniu kontrbateryjnym. W efekcie Rosjanie stracili w ciągu tygodnia ok. 100 systemów artyleryjskich różnych typów i ok. 100 czołgów i transporterów opancerzonych. Obecnie, podczas przerwy operacyjnej ukraińska artyleria uderza w rosyjskie tyły. Zaatakowano sporo składów amunicji i jednostki podchodzące z Chersonia przemieszczające się w kierunku Melitopola - komentuje rozmówca Wirtualnej Polski.
Wojna w Ukrainie. Rola "pasu przesłaniania"
Rolę tzw. pasu przesłaniania, który utrudnia ukraińską operację na odcinku zaporoskim, opisał na Twitterze jeden z blogerów wojskowych - kapitan Lisowski.
"Wojska prowadzące działania w tzw. pasie sił przesłaniania mogą mieć następujące zadania: rozpoznanie zgrupowań przeciwnika i ustalenie kierunku uderzenia, zmniejszenie tempa natarcia i potencjału bojowego wojsk przeciwnika, nękanie ogniem i manewrem, zyskanie czasu na zorganizowanie obrony lub ześrodkowanie sił do wykonania zwrotu zaczepnego, skierowanie uderzenia przeciwnika w rejon głównego wysiłku obrony (punkt ciężkości), zamaskowanie przebiegu przedniego skraju obrony. Zadania te wykonywane są przeważnie przez obronę na pozycjach opóźniania" - czytamy we wpisie kapitana Lisowskiego.
W opinii płk. rez. Piotra Lewandowskiego, na odcinku zaporoskim Rosjanom w dużym stopniu pomaga przewaga w powietrzu.
"Muszą przejść czerwoną linię"
- W ostatnich dniach trafili i zniszczyli ok. 100 pojazdów ukraińskich, w tym czołgów i pojazdów opancerzonych. Rosjanie zachowują też duże zdolności do kontraatakowania. Oczywiście wola walki, kreatywność i wyszkolenie jest większe po stronie Ukraińców, ale napotykają silny opór. Dodatkowo nie widać wśród rosyjskich żołnierzy upadku morale. Gdyby brakowało ducha walki po stronie Rosjan, to ukraińscy żołnierze powinni być już za pierwszą linią obrony - ocenia płk rez. Piotr Lewandowski.
Zdaniem płk. rez. Andrzeja Kruczyńskiego, byłego oficera GROM, uczestnika działań specjalnych i misji zagranicznych oraz wieloletniego szefa bezpieczeństwa Stadionu Narodowego, to właśnie skuteczne przełamanie "pasa przesłaniania" będzie kluczowe dla dalszych losów powodzenia ukraińskiej ofensywy.
- Jak dotąd ukraińska armia "wgryzła się" w linie obronne na kilka kilometrów. Oby przełamywała je dalej. Muszą przełamać "pas przesłaniania" i uderzyć skutecznie w linie obronne. Jak przejdą "czerwoną linię" na kilkanaście kilometrów i poradzą sobie z najbardziej rozbudowanymi umocnieniami, to śmiem twierdzić, że pójdzie im już lepiej. Wówczas wśród Rosjan zapanuje chaos i panika. Będzie to woda na młyn ukraińskiej armii - mówi WP płk rez. Andrzej Kruczyński.
Z kolei płk rez. Piotr Lewandowski przypomina, że nie mamy 100-procentowej pewności, czy Zaporoże jest głównym celem ukraińskiej ofensywy.
- W mojej ocenie jednak tak. Dlatego, że zbyt dużo zasobów zaangażowano, żeby były to tylko działania mylące przeciwnika. Obecnie Ukraińcy zaangażowali do walki ok. 50 tysięcy żołnierzy. To ok. 20 procent wszystkich sił operacyjnych. Rosjanie też nie zaangażowali wszystkich operacyjnych rezerw. Nikt nie wysyła pełnej puli żołnierzy do obrony tzw. pasa przesłaniania. Rosjanie użyją ich jeśli zostanie przełamany główny pas obrony. A ten w końcu zacznie gdzieś pękać - uważa płk rez. Piotr Lewandowski.
Przypomnijmy, że w ocenie byłego dowódcy wojsk lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka ofensywa postępuje powoli, a Ukraińscy ponoszą znaczne straty, z powodu niedostatecznego przygotowania ukraińskich żołnierzy do pokonywania pól minowych.
Zdaniem Skrzypczaka, Ukraińcy nie dotarli jeszcze do głównych linii rosyjskiej obrony, ofensywa wbrew oczekiwaniom - także Zachodu - postępuje wolno, i "najtrudniejsze czeka ich później".
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski