Kłopoty Rosjan na froncie. Wyciekła tajna lista zakupów Putina
Jak wynika z dokumentów ujawnionych przez serwis Politico, Rosja desperacko poszukuje możliwości zakupu nowych technologii, by móc kontynuować wojnę z Ukrainą. Lista zawiera kilkadziesiąt pozycji m.in. elektroniczne czipy, do których dostęp jest blokowany sankcjami. - Od początku wojny w Ukrainie nie mieli dużych zapasów zachodnich komponentów. Były one dostarczane na bieżąco. A teraz Putin ma spory problem, bo zapasy się kończą, a Rosjanie ich nie wyprodukują – mówi Wirtualnej Polsce płk Maciej Matysiak, były zastępca Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert Fundacji Stratpoints.
Ujawniona przez serwis "Politico" lista technologicznych zakupów Kremla zawiera kilkadziesiąt pozycji. Są na niej umieszczone konkretne produkty i cena, jaką Kreml jest w stanie zapłacić za ich zakup. M.in. amerykańskie czipy do budowy urządzeń elektronicznych, które mogą kosztować od 7 dolarów za sztukę do nawet 1 tys. dolarów za bardziej wyspecjalizowane komponenty.
"Rosyjska broń, zachodnie elementy"
Według raportu brytyjskiego instytutu badań nad obronnością - Royal United Services Institute, Rosja przygotowując się do wojny w Ukrainie kupiła większość mikroczipów od firm w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji. Po ponad sześciu miesiącach wojny i przeanalizowaniu rosyjskich 27 systemów broni używanych na froncie okazało się, że opierają się one głównie na zachodnich komponentach, a rosyjskie wojsko używa ich począwszy od taktycznych radiotelefonów do dronów i precyzyjnej amunicji dalekiego zasięgu.
Przykładowo - rosyjska rakieta cruise Kh-101 miała mieć 31 zagranicznych komponentów z częściami wyprodukowanymi przez firmy zachodnie, w tym amerykańską Intel Corporation. Podobnie rosyjski pocisk 9M727 manewrujący na małej wysokości i uderzający w cele oddalone o setki kilometrów ma zawierać aż 31 mikroczipów wykonanych m.in. przez amerykańską firmę Texas Instruments.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według serwisu Politico, niektóre z części i technologii, których poszukuje Rosja, mogą cały czas być do tego kraju przemycane lub można do nich zdobywać dostęp na rynkach, które wymykają się nadzorowi i kontroli.
W podobnym tonie wypowiada się płk Maciej Matysiak, były wiceszef służby Kontrwywiadu Wojskowego. - Rosjanie będą robić wszystko i wszelkimi sposobami, by pozyskać zachodnie komponenty, których im brakuje. Będą próbować omijać embargo, czy to przez pośredników – kupując od nich mikroczipy, czy to "kolaborując" z Chinami, którzy na dostawach sprzętu do Rosji robią świetny interes. Mogą też uruchomić działania wywiadu, by przejąć zachodnie technologie – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Nowoczesna elektronika? To nie taka prosta sprawa"
Jego zdaniem, pozyskanie przez Rosjan takiego specjalistycznego sprzętu i technologii, nie będzie wcale łatwe.
- To są komponenty, których eksport przez Amerykanów jest na różne sposoby kontrolowany. To ilościowo określone zamówienia, które dostarczane są pod konkretny adres. Firmy, które produkują mikroczipy mają obowiązek sprawdzenia, czy nie trafią do rosyjskiego wojska. Jeśli nawet Rosjanom uda się sprowadzić w jakiś sposób zachodnią elektronikę, to nie przełoży się to na pojawienie się dużych ilości sprzętu na froncie i nie zmieni gruntownie oblicza wojny w Ukrainie – uważa ekspert Fundacji Stratpoints.
Analitycy serwisu Politico podkreślają, że bez dostępu do mikroczipów oraz innych komponentów i technologii, zdolności Kremla będą stopniowo coraz bardziej ograniczane m.in. na polu produkcji broni, w tym - wykorzystywanych przez Moskwę pocisków rakietowych. A zastosowanie sankcji wobec Rosji przez wiele krajów świata zdecydowanie zaczęło działać na korzyść Ukrainy.
- Rosjanie próbowali obejść embargo i zastąpić swoją produkcją brak zachodnich komponentów. Tyle że to nie jest technologicznie prosta sprawa. To są nowoczesne elementy radiofonii sterującej, która pozwala namierzyć przeciwnika. Ale także elementy całego procesu lotu: pracy silnika, parametrów lotu, odbioru i nadawania itd. To są technologie dedykowane stricte siłom zbrojnym. Można je próbować zastąpić, ale na polu bitwy nie będą skuteczne. Widzimy, jak rosyjskie rakiety potrafią nagle zawrócić i rozwalić się, bądź w ogóle nie polecieć. Rosjanie nie mogą sobie pozwolić na "szachowanie" Zachodu, bo to jest bardzo, bardzo kosztowne – ocenia płk Maciej Matysiak.
I jak przypomina, rosyjskie lotnictwo i strategiczne rakiety nuklearne w większości były produkowane w ZSRR na terytorium dzisiejszej Ukrainy.
- Po rozpadzie Związku Radzieckiego Rosja stanęła przed problemem. Przez długie lata budowała fabryki i próbowała przenieść produkcję do siebie, będąc cały czas uzależniona od dostaw z Ukrainy. Nie udało im się tego tak szybko zrobić. Tak samo jest z dostawami elektroniki z Zachodu, której im brakuje. Ewidentnie sankcje zaczynają skutecznie działać, a Putin ma coraz większe kłopoty – podkreśla płk Maciej Matysiak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski