Kłopoty polskich pielgrzymów na austriackiej granicy
Katarzyna Rutkowska z Tychów wraz z koleżanką
z Pszczyny bardzo chciały wziąć udział w uroczystościach
pogrzebowych Ojca Świętego w Rzymie. Ich zakład pracy organizował
wyjazd do Watykanu. Nadarzyła się okazja, żeby wraz z innymi
pielgrzymami stanąć na Placu Świętego Piotra. Ale te marzenia
przekreśliły w nocy z wtorku na środę austriackie służby graniczne
- opisuje "Dziennik Zachodni".
07.04.2005 | aktual.: 07.04.2005 09:02
- W podróż wzięłyśmy dowody osobiste. Te stare, zielone książeczki. Wcześniej upewniłyśmy się, że można na ich podstawie przekraczać granice państw Unii Europejskiej. Granicę Polski i Czech przekroczyliśmy bez problemu. Gdzieś około 0.30 stanęliśmy autokarem na granicy czesko-austriackiej - opowiada Katarzyna Rutkowska.
- Podeszła do nas austriacka przedstawicielka służb granicznych. Kiedy pokazałyśmy książeczki dowodów od razu zaczęła je kwestionować. Stan książeczek był bardzo dobry. Nie wylatują z nich strony, nic im nie brakuje, ale Austriaczka się uparła. Obie kobiety musiały opuścić autokar i wyładować swe rzeczy. Prośby i próby przekonania funkcjonariuszki nic nie dały. Skserowali nam strony z dowodów osobistych. Kazali podpisać jakieś papiery i to był koniec - mówi niefortunna podróżniczka.
W środku nocy obie kobiety zostały same. Tylko pilotowi autokaru zawdzięczają, że udało im się w miarę szybko i bezpiecznie wrócić. - Pilot pytał kierowców każdego jadącego do Polski autokaru, czy by nas nie zabrał. Na szczęście trafił się kierowca, który wracał do Krakowa - opowiada Rutkowska.
Jak poinformowała gazetę Katarzyna Nowak z Biura Prasowego Komendanta Straży Granicznej w myśl obowiązującego w Unii Europejskiej prawa możemy przekraczać granice państw UE na podstawie dowodu osobistego. Data wydania dokumentu nie ma znaczenia. Wszystkie stare książeczki dowodowe zachowują ważność do 2007 roku. (PAP)