Klich: kontrwywiad dobrze chroni polskich żołnierzy
Siły polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie, zwiększone do ok. 1600 żołnierzy, mają zostać skoncentrowane w jednej prowincji na wschodzie kraju - potwierdził swoje wcześniejsze zapowiedzi w tej sprawie szef MON Bogdan Klich.
11.02.2008 | aktual.: 11.02.2008 15:10
O intencji takich zmian minister informował już w ubiegłym roku. W zeszłym tygodniu zakończyły się międzynarodowe negocjacje i krajowe ustalenia w tej sprawie.
Jak podał Klich, w resorcie obrony opracowywany jest wniosek nowego postanowienia w sprawie działań naszego wojska w Afganistanie, które - po rozpatrzeniu przez rząd - zostanie skierowane do prezydenta RP. Będzie ono stanowiło podstawę do dyslokacji naszych żołnierzy.
W ocenie szefa MON, koncentracja naszych sił pozwoli lepiej politycznie wykorzystać "wysiłek" w Afganistanie i zwiększy bezpieczeństwo naszych żołnierzy.
Minister "ze względów operacyjnych" nie chciał sprecyzować, gdzie mieliby znaleźć się polscy żołnierze. Wcześniej mówiono, że Polacy mogliby przejąć odpowiedzialność za część prowincji Paktika i tam zgrupować wszystkie siły.
Obecnie nasi żołnierze stacjonują w bazach (m.in. w Ghazni, Gardez, Szaranie, Wazi-Chwa, Bagram i Kandaharze) na terenie kilku prowincji. Do ich zadań należy głównie zapewnianie bezpieczeństwa w wydzielonych rejonach oraz szkolenie afgańskich żołnierzy i policjantów.
Szef MON podkreślił, że nasi żołnierze w Afganistanie mają być "lepiej wyposażeni, lepiej widoczni i posiadać większą samodzielność".
Polscy żołnierze stanowić będą brygadową grupę bojową i odpowiadać za bezpieczeństwo prowincji. Nie będziemy się dzielić tą odpowiedzialnością z żadnym z kontyngentów narodowych. Skutkiem tego będzie większa reprezentacja naszych oficerów w sztabie całej operacji ISAF - wskazał minister.
W Afganistanie przebywa ok. 1200 żołnierzy. Ich liczba ma wzrosnąć do ok. 1600. O takiej możliwości Klich informował już w grudniu.
Dodatkowi żołnierze (do 400) mają zajmować się m.in. obsługą śmigłowców (czterech transportowych Mi-17 i czterech bojowych Mi- 24) i działaniem w regionalnych zespołach odbudowy (PRT- Provintional Reconstruction Team).
Śmigłowce, które mają być gotowe do eksploatacji podczas trzeciej zmiany polskiego kontyngentu, uniezależniłyby nasze wojsko od amerykańskiego transportu. Wysłanie własnych maszyn do Afganistanu zapowiadał jeszcze Radosław Sikorski, gdy był ministrem obrony.
W Afganistanie działa obecnie około 40 PRT - zespołów cywilów i wojskowych, do zadań których należy pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa i odbudowie infrastruktury. Polacy nie kierują żadnym z nich. Rozważano stworzenie własnego, polskiego PRT, ale ostatecznie zrezygnowano z takich planów, głównie z przyczyn finansowych.
Polski pododdział (w Mazar-i-Szarif) ochrania obecnie jeden z takich zespołów, kierowany przez Szwedów. Ustaliliśmy, że do 20 naszych żołnierzy i pracowników wojska znajdzie się w amerykańskim PRT działającym w prowincji, za którą mamy przejąć odpowiedzialność - zapowiedział Klich. (mg)