Klewki: bat zamiast wąglika
Według lekarzy weterynarii w Klewkach (woj. warmińsko-mazurskie) nie było zwierząt zakażonych wąglikiem, a przypadki zgonów bydła były spowodowane złym traktowaniem.
17.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Inspektorzy ochrony środowiska stwierdzili, że w ziemi zakopano więcej padłych sztuk bydła niż wynika to z oficjalnej dokumentacji.
We wtorek gotowy będzie oficjalny raport po kontroli, prowadzonej od ubiegłego tygodnia przez te służby.
Kontrola w Klewkach to wynik listu, który Andrzej Lepper skierował do ministra ochrony środowiska Stanisława Żelichowskiego. Lider Samoobrony chciał, by minister podjął pilne działania w związku z tym, że - według Leppera - w okolicy Klewek zakopano szczątki bydła padłego na skutek eksperymentów mających na celu otrzymanie zarodników wąglika.
Sławomir Różański, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Olsztynie powiedział w poniedziałek, że kontrola polegała na sprawdzeniu dokumentów i wypytywaniu mieszkańców, przy czym inspektorzy ochrony środowiska byli szczególnie zainteresowani sprawą padłych sztuk bydła, a nie rzekomym wąglikiem.
Weterynarze stwierdzili, że nie było tam zwierząt zakażonych wąglikiem, a przypadki zgonów zwierząt były spowodowane złym ich traktowaniem - powiedział Różański.
Od początku uważaliśmy, że nie było tam wąglika. Ale gdy poważna frakcja parlamentarna składa oficjalne zawiadomienie ministrowi, to musimy zadziałać- powiedział Różański.
Dodał, że na pewno w Klewkach padło więcej zwierząt niż podawano w oficjalnej dokumentacji prowadzonej przez osobę odpowiedzialną za hodowlę w tym gospodarstwie.
Inspektorzy stwierdzili po prywatnych rozmowach z mieszkańcami, że w gospodarstwie hodowlanym w Klewkach zwierzęta były źle traktowane. Z rozmów wynika, że np. cielne krowy były rażone prądem albo, że bydłu wstrzykiwano środki chemiczne.
Jeżeli dotrzemy do ludzi, którzy to potwierdzą to będę chciał zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia z ustawy o ochronie zwierząt. Oskarżony byłby pan, który w tym czasie zarządzał tym gospodarstwem - powiedział Różański. (ajg)