Kleszcze atakują. Weterynarze biją na alarm
Wystarczy krótki spacer po trawie, by pies wrócił do domu z kleszczami na brzuchu - narzekają osoby spędzające czas z czworonogami w podmiejskich lasach. Ich obserwacje potwierdzają weterynarze: kolejna ciepła zima sprawiła, że zabójcze niekiedy pajęczaki namnożyły się niespotykanej wcześniej ilości.
- Podczas tegorocznej wiosny mamy do czynienia z wyjątkowo zmasowanym atakiem kleszczy, pajęczaków z podgromady roztoczy. Główną przyczyną opisywanej sytuacji są obserwowane od kilku lat wyjątkowo łagodne zimy. Problem nie dotyczy tylko jakby mogło się wydawać pól i łąk czy terenów niezurbanizowanych, ale także parków, placów i skwerów miejskich. Wszędzie tam gdzie jest trawa, można spotkać kleszcze - opowiada dr nauk weterynaryjnych Joanna Kołodziejska-Lesisz.
I ostrzega, że kleszcze, które w tym roku atakują od zimy, przenoszą bardzo groźne choroby zakaźne zarówno dla ludzi jak i zwierząt, mogące nawet zagrażać życiu. W praktyce klinicznej najczęściej u psów rozpoznajemy babeszjozę, anaplazmozę, erlichiozę oraz boreliozę.
- Walka o życie naszego Mietka trwała kilka tygodni, kosztowała kilka tysięcy złotych i chyba tylko cudem zakończyła się sukcesem - mówi właścicielka rudego kundelka spotkana na spacerze w wawerskim lesie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pies "złapał" babeszjozę, która szczególnie dla takich jak on starszych i doświadczonych schroniskowym życiem czworonogów może skończyć się tragicznie. Ostatecznie życie Mietka uratowała dopiero transfuzja krwi.
- Teraz po każdym wyjściu "czyszczę" psa taką lepiąca rolką do ubrań. Nosi też specjalistyczną obrożę przeciwko kleszczom - mówi właścicielka.
Pierwsze przypadki już w styczniu i lutym
Doktor Joanna Kołodziejska-Lesisz uważa, że prostym sposobem, pomocnym w walce z kleszczami, jest też każdorazowe wyczesanie pupila gęstym grzebieniem po przyjściu ze spaceru. Lekarka ubolewa, że niestety nie ma do dyspozycji środka gwarantującego 100 proc. ochronę, a ponadto kleszcze wykazują coraz większą oporność na substancje zawarte w preparatach.
- Takie zjawisko obserwujemy lokalnie, zatem zawsze warto zapytać swojego lekarza weterynarii o rekomendację najskuteczniejszego rozwiązania dla danego pupila. W wyjątkowych sytuacjach decydujemy się nawet na równoczesne użycie dwóch różnych metod - tłumaczy.
Weterynarz podkreśla, że musimy zabezpieczać swoich czworonożnych przyjaciół przez cały rok. - Pierwsze przypadki chorób odkleszczowych diagnozowaliśmy u moich pacjentów nawet w styczniu i lutym - tłumaczy. Dodaje, że leczenie chorób wywołanych przez kleszcze jest z całą pewnością kosztowniejsze i trudniejsze od zapobiegania.
"Przyniósł ze spaceru sto kleszczy"
- Niestety, mimo kupnych zabezpieczeń (tabletki i ziołowy spray) kleszcze wbijają się w moją Ambę. Staram się je wtedy szybko wyjąć, by zminimalizować ryzyko zakażenia. Teściowie przez babeszję stracili ukochanego psiaka - mówi pan Roman, spacerujący w Parku Skaryszewskim.
W praktyce doktor Kołodziejska-Lesisz rekordzistą był pies, który przyniósł ze spaceru sto kleszczy. Nawet fachowcom ich wyjęcie zajęło ponad godzinę. Warto pamiętać, że kleszcze możemy również przynieść do domu na butach czy ubraniu. Także sanepid apeluje, by zachować czujność.
- Kleszcze są uznawane za jedne z najniebezpieczniejszych zwierząt świata - przypomina w specjalnym ostrzeżeniu.
Przeczytaj też: