Klaskouski: Rosja testuje reakcję NATO i Zachodu
Rosyjskie drony, które naruszyły przestrzeń powietrzną Polski także od strony Białorusi, to – zdaniem Aleksandra Klaskouskiego, niezależnego białoruskiego politologa – element sprawdzania gotowości Sojuszu i Zachodu.
– Myślę, że testują reakcję Sojuszu, sprawdzają możliwości wojskowe i stan obrony przeciwrakietowej NATO. Obserwują też reakcje polityczne i determinację państw Zachodu, gotowość do odpowiedzi na działania hybrydowe, które mogą być wstępem do znacznie poważniejszych kroków Moskwy. Łukaszenka nie odważyłby się sam na taki krok. To sygnał dla Zachodu, że Rosja wciąż ma siły i że trzeba z nią rozmawiać – mówi ekspert, z którym rozmawiał Rusłan Szoszyn z "Rzeczpospolitej".
Politolog podkreśla, że dziś Kreml i Mińsk mogą posunąć się do prowokacji: – Dziś rosyjskie drony, jutro żołnierzyki w tzw. zielonych ludzikach na granicy. Polska i kraje bałtyckie nie są dziś w centrum zainteresowania Moskwy, ale sytuacja może być wykorzystana do manewrów i instalowania zagrożenia po ich stronie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Chcecie ciągnąć Polskę na wojnę". Mocne słowa w Parlamencie
Odnosząc się do zatrzymania na Białorusi Polaka, pokazanego w propagandowej telewizji, Klaskouski wskazuje, że jego aresztowanie ma wymiar propagandowy. – Nowa amunicja do straszenia. Nie wykluczam, że zatrzymany został przypadkowo i później przekazany w ręce KGB – dodaje.
Według eksperta działania Mińska jednoznacznie wpisują się w interes Moskwy.
– Nie jest tajemnicą, że wielu wysokiej rangi mundurowych białoruskich ma w swoich gabinetach rosyjskie flagi i portrety Władimira Putina. Centrale białoruskich sił to de facto Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji ma swoich oficerów w Mińsku – podkreśla.
Klaskouski ocenia również skutki ewentualnego zamknięcia granicy z Polską: – Myślę, że w perspektywie długofalowej tak. Łukaszenko udaje, że się nie przejmuje. W istocie to problem dla jego gospodarki, która jest zintegrowana z Unią Europejską. Wartość wymiany handlowej Białorusi z UE w 2024 roku wyniosła ponad 8 mld euro.
Politolog zwraca uwagę, że reżim może wykorzystać aresztowanego Polaka w rozgrywkach politycznych. – Nie wykluczam, że w niedalekiej przyszłości będzie to element targów pomiędzy reżimem a Zachodem. Reżim wykorzystuje takie okazje do wymiany więźniów politycznych lub innych zakładników. To nie jest nic nowego, tego typu praktyki stosowały władze sowieckie, a dziś są w arsenale autorytarnych reżimów.
Zdaniem Klaskouskiego sankcje coraz bardziej uderzają w białoruską gospodarkę. – Społeczeństwo białoruskie nie jest zadowolone. To rodzi problemy dla reżimu.
Ekspert odnosi się także do spekulacji o rosnących wpływach Chin. – Łukaszenko od dawna gra kartą chińską. Spotyka się z Xi Jinpingiem. Ale Białoruś leży geograficznie w Europie i głównym partnerem gospodarczym pozostanie UE. Dla Pekinu Białoruś to partner drugorzędny – ocenia Klaskouski.
Źródło: "Rzeczpospolita"