"Kiszczak i Jaruzelski ratowali swoje tyłki. To przestępcy"
"Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, Florian Siwicki i Tadeusz Tuczapski stanowili związek przestępczy o charakterze zbrojnym, który przygotował i z zaskoczenia doprowadził do nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego w PRL. (…) Faktycznym motywem działania członków związku przestępczego, mającego na celu nielegalne wprowadzenie stanu wojennego, było zachowanie obowiązującego systemu ustrojowego i osobistej pozycji w hierarchii aparatu partii i państwa”. Jaruzelski i Kiszczak byli członkami „związku przestępczego”. Ile lat musieliśmy czekać, aby usłyszeć od niezależnego sądu te słowa? - zastanawia się Igor Janke w felietonie dla Wirtualnej Polski.
22 lata trwało, by można tę oczywistość usłyszeć w uzasadnieniu wyroku skazującego Kiszczaka na dwa lata w zawieszeniu. Nie mam pretensji o niską karę, prawie żadną. Cieszę się, że zło zostało jasno nazwane złem. Że ulubieńcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” zostali de facto uznani za przestępców. Tak, byli przestępcami. Przestępcami, którzy doprowadzili do śmierci wielu ludzi, do rozbicia tysięcy rodzin, do zatrzymania rozwoju cywilizacyjnego kraju. Przestępcą był człowiek, którego bronili młodzi liderzy SLD, którzy w pamiętnym liście dwa czy trzy lata temu pisali, że miejsce porządnego młodego lewicowca jest dziś przy generalne Jaruzelskim. Grzegorz Napieralski bronił wtedy przestępcy.
Kiszczak i Jaruzelski nie byli żadnymi ludźmi honoru. Byli ludźmi, którzy chowając się za rzekome zagrożenie inwazją sowiecką ratowali swoje tyłki i zdławili rodzącą się wolność w Polsce. „Nie ulega wątpliwości, że w momencie wprowadzenia stanu wojennego nie było bezpośredniego zagrożenia zbrojną interwencją ze strony wojsk Układu Warszawskiego, którego państwa oczekiwały rozwiązania sytuacji w Polsce poprzez polskie władze” – napisał sąd w uzasadnieniu.
Ile ludzkich losów zostało złamanych przez Jaruzelskiego i Kiszczaka? Kto policzy dziesiątki tysięcy tych, którzy nie byli wielkimi bohaterami, którzy po prostu stracili pracę, musieli wyjechać za granicę. Kto policzy tych, którym złamano życie, o których dzisiaj nikt nie pamięta. A Jaruzelski objeżdżał Europę promowany przez Adama Michnika i tłumaczył, jaki był szlachetny i jak bardzo troszczył się o ojczyznę. Tak samo jak 1968 troszczył się o wolność Czechów i Słowaków wjeżdżając na czołgach, by wspomóc Związek Radziecki. Tak samo przeprowadzał antysemickie czystki w armii.
Dobrze, że ten wyrok zapadł. Wierzę, że słowa z uzasadnienia sędziów przejdą do podręczników dla dzieci. Że następne pokolenia nie będą już miały wątpliwości, że zło jest złem, kto walczył o wolność w Polsce, a kto ją dławił.
Nie da się bowiem budować praworządnego państwa, jeśli ludzie odpowiedzialni za tak straszne rzeczy chodzą w glorii ludzi honoru. Jak można byłoby dziś stawiać przed Trybunałem Stanu współczesnych polityków, nawet jeśliby dopuścili się przestępstw wobec państwa, jeśli Jaruzelski i Kiszczak nie zostaliby skazani?
Wreszcie mamy to za sobą. Generał w ciemnych okularach już zapewne nie doczeka procesu i wyrok nad nim nie zapadnie, ale zapadł nad Kiszczakiem. I jasno sąd powiedział, że Wojciech Jaruzelski I Czesław Kiszczak byli członkami związku przestępczego.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski