Kim są ludzie PO, którzy nie głosowali?
Już znamy wynik frekwencji prawyborczej PO. Wyniosła 47,47% - podała Hanna Gronkiewicz-Waltz, szefowa komisji. Dodała, że to "niezły" wynik. Czy rzeczywiście? Zdaniem dr. Sergiusza Trzeciaka, konsultanta politycznego, Platforma powinna zastanowić się, dlaczego tylko tylu jej członków oddało swój głos.
26.03.2010 | aktual.: 03.01.2011 16:10
Od kilku tygodni temat prawyborów nie schodzi z czołówek gazet. Spekuluje się, kto będzie oficjalnym kandydatem PO na prezydenta, a nawet pojawiają się nieoficjalne informacje o "pewniakach". W środę "Wprost" podał, że Bronisław Komorowski prowadzi z Radosławem Sikorskim 60:40. Sam Donald Tusk powiedział, że ani przed, ani po ogłoszeniu wyników nie powie na kogo głosował. Dodał natomiast, że sobota - dzień ogłoszenia wyników - będzie "dużym świętem" dla PO.
Jak się okazało, nie wszyscy członkowie partii są zainteresowani wyborem swojego kandydata na prezydenta. Dlaczego tak się dzieje? W opinii Sergiusza Trzeciaka, konsultanta politycznego, frekwencja prawyborcza pokazuje, że tylko nieliczni członkowie partii udzielają się politycznie. - Choć partie lubią się chwalić, że mają np. 40 tys. członków, nie zastanawiają się ile osób jest naprawdę aktywnych. Pamiętajmy, że nie zbuduje się systemu partyjnego bazując na na mediach a zaniedbując struktury lokalne - mówi konsultant polityczny.
Według dr. Trzeciaka członkowie PO nie oddali głosu w prawyborach z różnych powodów. - Po pierwsze nie mieli możliwości wyboru z szerszego grona kandydatów. Po drugie - być może - byli przekonani, że i tak wygra Komorowski, więc nie widzieli sensu w oddawaniu głosu - wymienia dr Trzeciak.
Istotne jest też to, kim są osoby, które nie chciały zagłosować. - To dobry czas i ogromne wyzwanie dla PO, aby sprawdzić kim są te osoby, dlaczego zapisały się do partii i czy w ogóle coś w niej robią. Być może należałoby zorganizować jakieś formy spotkań dla tych osób, nawiązać z nimi jakiś kontakt i sprawdzić, dlaczego nie są aktywne - przekonuje dr Trzeciak.
Konsultant polityczny mówi też, że gdyby prawybory zostały ogłoszone rok temu, a nie na krótko przed wyborami, sytuacja byłaby pewnie inna. - Część członków PO może czuć, że są to przypadkowe prawybory, a kandydaci są z góry ustaleni. Nie widzą więc sensu angażowania się - akcentuje.
Dr Trzeciak obawia się jednak, że przy okazji kolejnych wyborów inne partie też będą chciały organizować prawybory w ostatniej chwili. Dlaczego? - Mam wrażenie, że wiele partii pluje sobie w brodę, że nie zorganizowały prawyborów po to, aby o ich kandydatach zrobiło się głośno - tak jak teraz o kandydatach PO. Bo przecież, choć kandydatów jest więcej, w mediach pojawiają się tylko dwa nazwiska - Komorowski i Sikorski. Tymczasem partie powinny zabiegać o to, aby dać władzę strukturom lokalnym, a nie walczyć o rozgłos i zainteresowanie mediów - podsumowuje konsultant polityczny.
Oficjalne ogłoszenie wyników prawyborów odbędzie się w sobotę o godz. 11:00 w budynku Politechniki Warszawskiej.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska