Kim są ludzie PO, którzy nie głosowali?
Już znamy wynik frekwencji prawyborczej PO. Wyniosła 47,47% - podała Hanna Gronkiewicz-Waltz, szefowa komisji. Dodała, że to "niezły" wynik. Czy rzeczywiście? Zdaniem dr. Sergiusza Trzeciaka, konsultanta politycznego, Platforma powinna zastanowić się, dlaczego tylko tylu jej członków oddało swój głos.
Od kilku tygodni temat prawyborów nie schodzi z czołówek gazet. Spekuluje się, kto będzie oficjalnym kandydatem PO na prezydenta, a nawet pojawiają się nieoficjalne informacje o "pewniakach". W środę "Wprost" podał, że Bronisław Komorowski prowadzi z Radosławem Sikorskim 60:40. Sam Donald Tusk powiedział, że ani przed, ani po ogłoszeniu wyników nie powie na kogo głosował. Dodał natomiast, że sobota - dzień ogłoszenia wyników - będzie "dużym świętem" dla PO.
Jak się okazało, nie wszyscy członkowie partii są zainteresowani wyborem swojego kandydata na prezydenta. Dlaczego tak się dzieje? W opinii Sergiusza Trzeciaka, konsultanta politycznego, frekwencja prawyborcza pokazuje, że tylko nieliczni członkowie partii udzielają się politycznie. - Choć partie lubią się chwalić, że mają np. 40 tys. członków, nie zastanawiają się ile osób jest naprawdę aktywnych. Pamiętajmy, że nie zbuduje się systemu partyjnego bazując na na mediach a zaniedbując struktury lokalne - mówi konsultant polityczny.
Według dr. Trzeciaka członkowie PO nie oddali głosu w prawyborach z różnych powodów. - Po pierwsze nie mieli możliwości wyboru z szerszego grona kandydatów. Po drugie - być może - byli przekonani, że i tak wygra Komorowski, więc nie widzieli sensu w oddawaniu głosu - wymienia dr Trzeciak.
Istotne jest też to, kim są osoby, które nie chciały zagłosować. - To dobry czas i ogromne wyzwanie dla PO, aby sprawdzić kim są te osoby, dlaczego zapisały się do partii i czy w ogóle coś w niej robią. Być może należałoby zorganizować jakieś formy spotkań dla tych osób, nawiązać z nimi jakiś kontakt i sprawdzić, dlaczego nie są aktywne - przekonuje dr Trzeciak.
Konsultant polityczny mówi też, że gdyby prawybory zostały ogłoszone rok temu, a nie na krótko przed wyborami, sytuacja byłaby pewnie inna. - Część członków PO może czuć, że są to przypadkowe prawybory, a kandydaci są z góry ustaleni. Nie widzą więc sensu angażowania się - akcentuje.
Dr Trzeciak obawia się jednak, że przy okazji kolejnych wyborów inne partie też będą chciały organizować prawybory w ostatniej chwili. Dlaczego? - Mam wrażenie, że wiele partii pluje sobie w brodę, że nie zorganizowały prawyborów po to, aby o ich kandydatach zrobiło się głośno - tak jak teraz o kandydatach PO. Bo przecież, choć kandydatów jest więcej, w mediach pojawiają się tylko dwa nazwiska - Komorowski i Sikorski. Tymczasem partie powinny zabiegać o to, aby dać władzę strukturom lokalnym, a nie walczyć o rozgłos i zainteresowanie mediów - podsumowuje konsultant polityczny.
Oficjalne ogłoszenie wyników prawyborów odbędzie się w sobotę o godz. 11:00 w budynku Politechniki Warszawskiej.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska