Kim jest żona kandydata na prezydenta Francji? Historia ich miłości jest zaskakująca
Za dwa tygodnie we Francji odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich, w której szanse na zostanie pierwsza damą ma Brigitte Macron, starsza od swojego męża o 25 lat. Francuzów i francuskich mediów kwestia różnicy wieku w ogóle nie interesuje. Sprawdzamy, dlaczego.
24.04.2017 | aktual.: 24.04.2017 19:55
Okładka "Paris Match", a na niej Emmanuel i Brigitte Macron na wakacjach, spacerujący ulicą i na czerwonym dywanie, w eleganckich wieczorowych strojach. W zasadzie to wszystko, co pojawiło się we francuskiej prasie na temat prywatnego życia kandydata na prezydenta i jego żony. Nikt nie robi tematu z różnicy ich wieku i to różnicy rzadziej spotykanej, kiedy to kobieta jest starsza od swojego partnera o ćwierć wieku.
Państwo Macron poznali się jeszcze w liceum w Amiens. Z tym że piętnastoletni Emmanuel Macron był uczniem czterdziestoletniej wówczas Brigitte Trogneux, nauczycielki literatury francuskiej, mężatki, matki trójki dzieci, z których jedno chodziło do klasy z przyszłym kandydatem na prezydenta. Trogneux prowadziła także zajęcia teatralne, w których uczestniczył Macron. Jako 16-latek przekonał swoją nauczycielkę i przyszłą żonę, żeby razem napisali sztukę teatralną. Wspólna praca nad tekstem przekształciła się w romans. W 2007 roku para wzięła ślub, na którym pan młody podziękował dzieciom Brigitte za to, że go zaakceptowały i przyjęły do rodziny, i dodał, że razem z żoną nie są może jak większość par, które się spotyka, ale są parą jakie się zdarzają.
Emmanuel Macron na scenie teatru w wieku 14 lat
Wydawałoby się, że różnica wieku między państwem Macron to gorący temat dla mediów. Brytyjska i amerykańska prasa na pewno chętnie by o tym napisała, polska - prawdopodobnie też, choć w każdym z tych przypadków temat raczej podchwyciłyby media plotkarskie i tabloidowe, które także są do kupienia we Francji. Dlaczego zatem temat znacznej różnicy wieku, który świetnie nadawałaby się na temat okładkowy, nie zajmuje Francuzów i francuskich dziennikarzy?
- Francuzi maja bardzo silną tradycję nie mieszania się w prywatne życie polityków – komentuje Michel Viatteau, korespondent Agence France Presse w Polsce. – Francuski koncept życia prywatnego jest zupełnie inny od anglosaskiego. Chcąc to w jakiś sposób wyjaśnić, można by nawet sięgnąć do historii królów francuskich, którzy dość często mieli burzliwe życie osobiste, ale mieli też i władzę, która szybko i skutecznie zamykała usta plotkarzom. Wydaje się, że od czasów monarchii francuskiej przyjętym jest, żeby do spraw życia prywatnego się nie mieszać. Według Francuzów jest to nieeleganckie.
I rzeczywiście, kiedy Francuzi dowiedzieli się o szczegółach życia prywatnego prezydenta Françoisa Hollande'a, prasa pisała o tym niewiele i raczej w powściągliwym tonie, mimo że historia rozpadu jego małżeństwa z Ségolène Royal dostarczała znacznie więcej elektryzujących wątków do dyskusji niż małżeństwo obecnego kandydata na urząd prezydenta. Podobnie było z Nicolasem Sarkozym, który chwilę po objęciu urzędu rozstał się ze swoją wieloletnią partnerką i poślubił piosenkarkę Carlę Bruni, publicznie wyznając, że "z Carlą jest na poważnie" co zdecydowanie wywołało zniesmaczenie opinii publicznej.
- Proszę spojrzeć na sprawę Dominique'a Strauss-Kahna - dodaje dr Jarosław Kuisz z Kultury Liberalnej i Uniwersytetu Warszawskiego. – Tajemnicą poliszynela były jego romase, które w końcu wypłynęły w głośnych aferach. We Francji wiedziano o nich od lat, ale przymykano na nie oko, ponieważ życie erotyczne we Francji wpisuje się we francuską obyczajowość. To kraj, w którym jest duża tolerancja i przyzwolenie na swego rodzaju frywolność i libertynizm, które czasem także zahaczają o politykę. Prasa francuska wykazuje się zwykle znacznie wyższym poziomem tolerancji dla takich historii miłosnych, natomiast w przypadku Emmanuela Macrona w ogóle nie ma o czym pisać, bo jedynym tematem jaki mógłby wzbudzać zainteresowanie jest różnica wieku między kandydatem na prezydenta a jego żoną.
Na koniec warto sobie uświadomić, że różnica wieku jaka jest między państwem Macron, jest także miedzy Donaldem Trumpem i jego żoną Melanią. Ktoś powie, no dobrze, ale to on jest starszy od niej, a nie na odwrót. Jedyny komentarz jaki wydaje się słuszny po takim stwierdzeniu, to pytanie: no i co z tego?