Kim Dzong Un testuje nowe rakiety. Trump daje mu zielone światło
Północnokoreański reżim przeprowadził trzy testy rakiet w ciągu jednego tygodnia. To złamanie obietnic danych Ameryce. Ale administracja Trumpa lekceważy sprawę - a nawet nie wyklucza trzeciego szczytu Trump-Kim.
02.08.2019 | aktual.: 02.08.2019 16:07
Jeszcze niedawno takie wydarzenie wywoływało w amerykańskim prezydencie furię i groźby wymazania Korei Północnej z mapy. Ale po czwartkowej próbie północnokoreańskiej rakiet balistycznej krótkiego zasięgu - trzeciej w ciągu ostatniego tygodnia - żadnej takiej reakcji nie było. Wręcz przeciwnie, Trump ostentacyjnie machnął na nie ręką.
- Nie mam z tym problemu. Zobaczymy, co będzie, ale to tylko rakiety krótkiego zasięgu. Bardzo standardowe - stwierdził rezydent Białego Domu.
Z tą oceną nie zgadzają się jednak eksperci. Ani amerykańscy sojusznicy, którzy są w bezpośrednim zasięgu testowanych rakiet. Według danych zaprezentowanych przez Koreę Południową, komunistyczny reżim poddał próbuje zupełnie nowy i szybszy typ rakiety, potencjalnie znacznie trudniejszy do przechwycenia przez systemy obrony przeciwrakietowej.
- Prezydent zaprezentował szokującą ignorancję na temat rakiet Korei Północnej. To nie są "bardzo standardowe" pociski, i wbrew temu co sugeruje prezydent, mogą mieć ładunek nuklearny. To po prostu jasnozielone światło dla Kim Dzong Una - mówi Adam Mount z Federacji Amerykańskich Naukowców (FAS).
W podobnym tonie wypowiedział się demokratyczny senator Ed Markey.
- Kiedy Trump mówi, że nie ma problemu z próbami rakiet krótszego zasięgu, daje Korei Północnej zielone światło na łamanie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i grożenie naszym sojusznikom - powiedział polityk opozycji.
Przeczytaj również: Korea Północna wystrzeliła kolejne rakiety. Kim straszy świat
Olimpijski spokój Trumpa
Mimo to, administracja Trumpa lekceważy znaczenie ostatnich ruchów reżimu w Pjongjangu. Podczas piątkowej wizyty w Bangkoku, sekretarz stanu Mike Pompeo stwierdził tylko, że obie strony wciąż ze sobą się komunikują, a droga dyplomacji często jest "wyboista". Stwierdził, że denuklearyzacja Korei Północnej nadal jest możliwa.
Co więcej, Pompeo zasugerował, że wkrótce może dojść do czwartego już spotkania Trumpa i Kim Dzong Una.
- Nie wyłączajcie odbiorników - zażartował polityk. Jednocześnie stwierdził, że postawa obecnej administracji wobec Pjongjangu jest "najsurowsza w historii".
Zdaniem większości analityków, szanse na osiągnięcie celu rozbrojenia nuklearnego KRLD, które nigdy nie były duże, są znikome.
- Po ostatnim spotkaniu w Panmundżomie były nadzieje, że - jak wtedy zapowiadano - wznowione zostaną rozmowy na niższych szczeblach. Do tego nie doszło. Z prostego powodu: obie strony mają bardzo niewiele ze sobą wspólnego w fundamentalnych kwestiach - powiedział komentator portalu The Diplomat Ankit Panda - USA nie chcą znosić sankcji zanim Korea Północna się rozbroi, a Korea nie chce się rozbrajać. Te testy są jasnym przesłaniem - dodał ekspert.
Przeczytaj również: Trzecie spotkanie Trump-Kim. Historyczne, ale bez znaczenia
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl