Kim Dzong Un na Księżycu. Korea Północna chce latać w kosmos, a USA ostrzegają, że to tylko przykrywka dla rozwoju rakiet balistycznych
• Korea Północna chce "postawić stopę na Księżycu"
• Nowy typ rakiety jest właśnie opracowywany. Przeprowadzono pierwsze testy
• USA oceniają, że projekt jest militarny, a lot w kosmos to tylko przykrywka
• Nowa rakieta mogłaby bowiem z powodzeniem dosięgnąć USA
• Eksperci oceniają, że konstrukcja mogłaby dolecieć do Księżyca, choć po drodze Pjongjang musiałby pokonać jeszcze wiele barier technologicznych
29.09.2016 | aktual.: 29.09.2016 16:41
- Chociaż USA i ich sojusznicy próbują zablokować nasz program kosmiczny, nasi naukowcy podbiją przestrzeń kosmiczną i z całą pewnością wbiją flagę Korei Północnej na Księżycu - mówił w rozmowie z agencją Associated Press Hyon Kwang Il, dyrektor programu kosmicznego.
Aby osiągnąć ten cel, Korea Północna opracowuje nowy silnik rakietowy, który ma przebić jej wszystkie dotychczasowe osiągnięcia na tym polu. Co ważne, konstrukcja ma bazować na rodzimych technologiach, a nie - jak większość rakietowych osiągnięć Korei Północnej - być wariacją na temat sowieckich pomysłów. Amerykański wywiad ocenia, że pierwszy krok w tym kierunku został właśnie postawiony. W ubiegłym tygodniu Korea Północna przeprowadziła test rakiety balistycznej, której napęd mógłby zostać wykorzystany w lotach kosmicznych.
Założeniem programu kosmicznego reżimu jest wystrzelenie zaawansowanych satelitów na orbitę już 2020 roku, a w ciągu 10 lat postawienie stopy na jedynym naturalnym satelicie Ziemi.
Bojowy program rakietowy
Stany Zjednoczone są jednak sceptyczne co do pokojowego charakteru kosmicznego programu Korei Północnej. Przedstawiciele amerykańskiego wywiadu sądzą, że w program Pjongjangu jest tak naprawdę nastawiony na produkcję bojowych rakiet balistycznych, które byłyby w stanie dosięgnąć terytorium USA.
Z doniesień "New York Timesa", który powołuje się na źródła wywiadowcze w USA, wynika, że Korea Północna może przy tym współpracować z Iranem. Departament Skarbu USA objął nawet sankcjami inżynierów, którzy mieli podróżować do KRLD w celu współpracy przy tworzeniu rakiety nośnej. Takimi samymi sankcjami objęto później czterech Chińczyków i firmę, która pomagała prać pieniądze na rzecz rozwoju programu broni masowego rażenia Korei Północnej.
Serwis Inqisitr obliczył, że w tym roku Korea Północna przeprowadziła już 20 testów pocisków rakietowych (i dwie próby jądrowe). To swego rodzaju ilościowy skok technologiczny, który zdaniem redaktorów jest możliwy dzięki zacieśnieniu współpracy z Teheranem.
Wywiad USA zakłada, że rakieta, nad którą obecnie pracuje Pjongjang może mieć trzy razy większą moc niż ta, którą reżim przetestował w kwietniu tego roku. Analitycy zastrzegają jednak, że Kim potrzebuje przynajmniej kolejnych pięciu lat, by stworzyć na tyle małą i na tyle silnie zabezpieczoną głowicę, aby nie tylko zmieściła się na pocisku, ale także była w stanie przetrwać wejście do atmosfery.
Kosmiczny program rakietowy
Korea Północna ma za sobą już pierwsze kosmiczne doświadczenia. Obecnie nad naszymi głowami krążą dwie północnokoreańskie satelity (KMS-3-2 oraz KMS-4). Dyrektor północnokoreańskiego programu kosmicznego ujawnił niedawno, że jedna z nich cztery razy dziennie okrąża Ziemie i z każdym razem przesyła do bazy w Pjongjangu zdjęcia wykonane na orbicie. Przedstawiciele innych krajów oficjalnie nie zweryfikowali tych twierdzeń.
Źródeł kosmicznego programu Korei Północnej należy szukać w połowie lat 80. ubiegłego wieku. Właśnie wtedy powstał projekt satelitów Kwangmyongsong. Jednak pierwszą sondę wystrzelono dopiero w 1998 roku. Przedsięwzięcie prawie na pewno było nieudane, bo społeczność międzynarodowa nie zaobserwowała na orbicie nowych obiektów.
W sumie Kimowie wystrzelili pięć satelitów Kwangmyongsong, z czego umieszczenie sond w przestrzeni udało się w dwóch ostatnich przypadkach (2012 i 2016 rok) i to właśnie o nich mówił niedawno dyrektor Hyon, w rzadkim wywiadzie na temat północnokoreańskich poczynań w kosmosie.
Księżyc czy Ziemia?
Chociaż Amerykanie zapobiegawczo zakładają, że rakietowy program Korei Północnej jest w istocie projektem militarnym, nie jest też tak, że badania Księżyca to wyłącznie mrzonka. Zdaniem "NYT", cztery nowe rakiety Pjongjangu, połączone razem, mogłyby wynieść na Księżyc lekki ładunek. Jednak do stworzenia kosmicznej rakiety potrzebne są także inne technologie, a więc kolejne długie lata wytężonych badań i testów.
Historia osiągnięć naukowych na polu rakietowych technologii każe sądzić, że nawet jeśli Korea Północna stworzy nośniki o charakterze cywilnym, w przyszłości będzie mogła przeprojektować je do bojowego zastosowania. W tej kwestii "hipokryzję" wytknęła USA sama Korea Północna, której zarzuca się prowadzenie badań wojskowych pod przykrywką cywilnej nauki. Dyrektor tamtejszego programu kosmicznego przypomniał, że eksploracja kosmosu przez Związek Radziecki i USA ma swoje źródła w wojskowej technologii. - To Stany Zjednoczone zmilitaryzowały kosmos - oskarżał Hyon.
Historia uczy także, że Księżyc nie jest tak nieosiągalny dla kosmicznych nowicjuszy, jakby mogło się wydawać. Stany Zjednoczone obleciały go w 1959 roku, zaledwie pół roku po wystrzeleniu pierwszego satelity. Z kolei pierwsze zetknięciem się radzieckiej stacji z Księżycem nastąpiło zaledwie po trzech udanych próbach z satelitą Sputnik.
Trzeba jednak pamiętać, w jakim tempie toczył się kosmiczny wyścig USA-ZSRR. - Biorąc pod uwagę niską częstotliwość misji - jedna na kilka lat, ciężko sobie wyobrazić, by Korei Północnej udało się spełnić swój pięcioletni plan, choć całkiem możliwe, że będą próbowali - ocenił na łamach "The Guardian" Jonathan McDowell, astrofizyk i ekspert ds. satelitów.
Pewne jest, że w razie niepowodzeń, nowa rakieta może być kolejnym "straszakiem". Nowszym, mocniejszym i o większym zasięgu.