Kilkudziesięciu policjantów rannych po górniczym proteście
Kilkudziesięciu policjantów zostało rannych
podczas czwartkowej górniczej demonstracji w Warszawie. Ośmiu z
nich trafiło do szpitala. Odniesione przez funkcjonariuszy
obrażenia to głównie oparzenia oraz rany powierzchowne rąk i nóg.
Trzej policjanci zostali poszkodowani poważniej.
11.09.2003 | aktual.: 11.09.2003 18:58
Policjantów przewieziono do szpitala przy ulicy Wołoskiej. "Początkowo trafiło do nas 20 policjantów; po opatrzeniu obrażeń zostało w szpitalu ośmiu. Mają obrażenia powierzchowne, rąk i nóg. Jeden z nich odniósł obrażenia głowy" - powiedział dyrektor szpitala dr Marek Durlik. Dodał, że obecnie stan policjantów jest już dobry i w ciągu najbliższych kilku dni powinni opuścić szpital.
Według policji, co najmniej kilkunastu protestujących zgłosiło się na pogotowie z obrażeniami. Część ran to skutek rzuconej przez górników petardy, od której obrażenia odnieśli sami uczestnicy demonstracji. Policja zatrzymała czterech protestujących za popełnienie przestępstwa. Nie wyklucza pociągnięcia do odpowiedzialności karnej także innych osób, po analizie nagrań policyjnych.
Demonstrację zabezpieczało 1,2 tys. policjantów. "Uważaliśmy, że jeśli demonstracja będzie i jest pokojowa - takie były ustalenia z organizatorami - będzie to wystarczająca liczba policjantów, by zabezpieczyć przejście protestujących" - powiedział Komendant Stołeczny Policji Ryszard Siewierski. Dodał, że policjanci byli świadomi emocji panujących wśród związkowców. "Nie zakładaliśmy jednak, że demonstracja wymknie się spod kontroli organizatorów" - dodał.
Powiedział, że do pierwszych wybryków doszło już przed Torwarem, gdzie parkowano przywożące górników autokary - tam protestujący rzucali petardy. Przed ministerstwem gospodarki, na pl. Trzech Krzyży - jak to określił komendant - "ekscesy protestujących przeszły wszelkie granice". Później demonstrujący wybili m.in. kilka szyb w ambasadzie rosyjskiej.
"W chroniących budynek policjantów rzucano podpalonymi kaloszami wypełnionymi koktajlami Mołotowa i kamieniami. Demonstrujący użyli też metalowych prętów oraz trzonów od łopat. Rzucano petardy" - relacjonował rzecznik Komendanta Głównego Policji Sławomir Cisowski.
Pokazał on dziennikarzom odebrane protestującym "narzędzia": trzony od łopat i kilofów, metalowe, drewniane i gumowe pręty, koktajle Mołotowa oraz kamienie.
Policjanci bronili się przy pomocy armatek wodnych i gazu łzawiącego. Oddali też kilka strzałów ostrzegawczych w powietrze ze strzelb gładkolufowych. Nie użyto siły bezpośredniej.
Komendant Siewierski poinformował, że rozpoczęły się czynności zmierzające do wykrycia i ukarania osób odpowiedzialnych za obrażenia policjantów, zdewastowanie budynków oraz samochodów. "Analizowane są straty materialne. Każda z osób, która przekroczyła prawo, zostanie pociągnięta do odpowiedzialności karnej" - zapewnił.
W czwartkowej demonstracji, według policji, wzięło udział ok. 7 tys. osób.