Kierownik projektu z pensją wiceministra. Nowe ekstrapłatne stanowiska w Kancelarii Premiera
Rząd po cichu, za to w ekspresowym tempie, znowelizował rozporządzenie w sprawie zasad wynagradzania pracowników KPRM. Powołano nowe stanowisko w kancelarii: głównego kierownika projektu. Zatrudnione na nim osoby będą otrzymywać bardzo wysokie wynagrodzenie.
Główny, starszy i młodszy kierownik projektu - takie nowe stanowiska będą mogły powstawać w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - informuje "Rzeczpospolita". Zatrudnione na nich osoby będą zarabiać naprawdę sporo. Główny kierownik projektu zarobi nawet 16 tys. zł brutto. Dokładnie tyle, ile wiceminister.
Prace nad nowelizacją rozporządzenia w sprawie zasad wynagradzania pracowników KPRM przebiegały - jak informuje "Rz" w błyskawicznym trybie. Projekt zamieszczono w Rządowym Procesie Legislacyjnym już po jego podpisaniu (premier zrobił to 7 września - przyp. red.), a nawet ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.
"Ze względu na fakt, iż projektowana regulacja dotyczy niewielkiej grupy pracowników KPRM i nie spowoduje negatywnych skutków dla podmiotów objętych regulacją ani dodatkowych kosztów po stronie budżetu państwa, projekt nie był przedmiotem uzgodnień, konsultacji publicznych oraz opiniowania" - napisano w cytowanym przez gazetę uzasadnieniu.
W uzasadnieniu powołanie nowych stanowisk tłumaczy się faktem, że w KPRM podejmowane są "liczne inicjatywy związane z cyfryzacją państwa", w związku z czym potrzebne jest ściągnięcie z rynku fachowców informatyków.
"Rz" podkreśla jednak, że z rozporządzenia nie wynika, iż wymagane są szczególne kwalifikacje. Kierownik projektu będzie musiał posiadać wykształcenie wyższe i niewielki staż pracy. W przypadku głównego kierownika ma on wynosić sześć lat, starszego - cztery lata, a młodszego - tylko dwa lata. Co więcej, zgodnie z jednym z nowych przepisów, dyrektor generalny "może, w uzasadnionych przypadkach, skrócić pracownikowi okres doświadczenia zawodowego wymagany do zajmowania danego stanowiska".
Poseł KO Dariusz Joński w rozmowie z "Rz" nazwał nowe przepisy "skokiem na kasę". Jego zdaniem mogą one służyć naborowi według klucza politycznego. Uważa też, że premier wybrał na podpisanie rozporządzenia wyjątkowo nieodpowiedni moment, tuż przed rozpoczęciem protestu medyków przed KPRM. - Wielu z nich zarabia 3 tys. zł na rękę. Rząd powtarza im, że nie ma pieniędzy na podwyżki, a premier nie ma nawet czasu się z nimi spotkać. Za to znalazł czas na utworzenie nowych, świetnie płatnych posad - zauważył w rozmowie z "Rz".
Źródło: "Rzeczpospolita"