Kierownik budowy katowickiej hali wychodzi na wolność
Kierownik budowy hali Międzynarodowych
Targów Katowickich Adam J. wyjdzie jeszcze w piątek na
wolność, po tym jak wpłacono w jego imieniu 20 tys. zł kaucji.
Mężczyzna został zatrzymany w środę. Katowicka prokuratura zarzuciła mu umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy hali i nieumyślne doprowadzenie do samej tragedii, w której przed rokiem zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Może mu grozić nawet osiem lat więzienia.
W czwartek późnym wieczorem Sąd Rejonowy w Katowicach zdecydował o aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące. Zastrzegł jednak, że po wpłaceniu kaucji wyjdzie on na wolność.
Zgodnie z orzeczeniem sądu, mężczyzna zostanie objęty dozorem policji, został zatrzymany jego paszport, a Straż Graniczna została poinformowana, że nie może on wyjeżdżać z Polski.
Adam J. jest jedną z 12 osób, której prokuratura postawiła zarzuty w śledztwie dotyczącym katastrofy. Z ustaleń śledztwa wynika, że kiedy w 2000 r. - wtedy trwała jeszcze budowa - dach hali ugiął się po raz pierwszy (później jeszcze w 2002 i w końcu 2005 r.), mężczyzna nie odnotował tego faktu w dzienniku budowy. Informację tę zataił tylko formalnie, bo - jak wykazało śledztwo - przedstawiciele generalnego wykonawcy o tym wiedzieli.
Prokuratura uważa, że obowiązkiem kierownika w tej sytuacji było natychmiastowe wstrzymanie robót. Adam J. powinien był też powiadomić o ugięciu się dachu powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Tego wszystkiego nie zrobił, tymczasem inwestycja była kontynuowana, bez zweryfikowania projektu wykonawczego - ustaliła prokuratura.
Także w środę prokuratura postawiła zarzuty powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego w Chorzowie Marii K. Jest ona podejrzana o niedopełnienie obowiązków i nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa zawalenia się dachu hali.
Zdaniem prokuratury, Maria K. zignorowała informacje straży pożarnej z początku 2002 r., która informowała o ugięciu się dachu. K. nie podjęła wówczas czynności, do których była zobowiązana, zrobiła to dopiero w lutym 2003 r., wyznaczając tylko kilkutygodniowy okres na wykonanie swoich zaleceń i nie sprawdziła, czy zostały wykonane.
Prowadzący śledztwo podkreślają, że nie ma żadnego związku przyczynowego pomiędzy zaniedbaniami zarzucanymi Marii K. a ubiegłoroczną katastrofą. Ugięty dach naprawiono we wrześniu 2002 r. Prokuratura przyjęła więc, że tylko do tego czasu inspektor nieumyślnie sprowadziła bezpośrednie niebezpieczeństwo zawalenia się budowli.
Dotychczasowe ustalenia śledztwa wskazują, że halę MTK zbudowano w oparciu o wadliwy projekt wykonawczy, w dzienniku budowy nie wpisano wszystkich informacji, które powinny w nim być. Kierownik budowy i generalny wykonawca nie wstrzymali budowy, następnie biegły źle ocenił uszkodzenia dachu, potem sami użytkownicy zlekceważyli zagrożenie.
W śledztwie dotyczącym katastrofy hali MTK prokuratura postawiła już wcześniej zarzuty 10 osobom. Są wśród nich dyrektor techniczny MTK Adam H. oraz dwaj byli członkowie zarządu Targów - obywatel nowozelandzki Bruce R. i Ryszard Z.
Prokuratura zarzuciła byłym szefom MTK umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy oraz nieumyślne doprowadzenie do niej. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Zdaniem prowadzących śledztwo, pomimo zajmowanych stanowisk nie dopełnili ciążących na nich obowiązków i nie wyłączyli z eksploatacji hali, mimo iż wiedzieli, że w 2002 r. dach hali został uszkodzony. Nie zareagowali też w okresie przed katastrofą, kiedy na dachu zalegała gruba warstwa śniegu.
W końcu czerwca do aresztu trafili dwaj projektanci hali Jacek J. i Szczepan K. Są oni podejrzani o umyślne sprowadzenie katastrofy budowlanej, za co grozi do 12 lat więzienia. Jak ustaliła prokuratura, opracowali projekt wykonawczy konstrukcji hali, odbiegający od projektu budowlanego i przyjęli w nim wiele wadliwych rozwiązań. Zarzut nieumyślnego sprowadzenie katastrofy ciąży z kolei na Andrzeju W., niezależnym projektancie, który zaaprobował projekt autorstwa dwóch pozostałych podejrzanych, mimo znajdujących się tam niedociągnięć i uchybień. Grozi mu do 8 lat więzienia. Nie został aresztowany.
W grudniu na polecenie prokuratury policja zatrzymała cztery inne osoby. To m.in. Arkadiusz J. - były prezes firmy "Przemysłobud", która była generalnym wykonawcą obiektu. Ciąży na nim zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, podobny usłyszał też wiceprezes "Przemysłobudu".
Katowicka prokuratura wystąpiła też o uchylenie immunitetu sędziemu z Gliwic, który w listopadzie 2005 roku wydał kontrowersyjny wyrok w sprawie odszkodowania dla MTK. Prokuratura chce zarzucić sędziemu niedopełnienie obowiązków. Zdaniem śledczych, mając wiedzę na temat złego stanu hali, nie powiadomił on o tym organów ścigania.
W najbliższą niedzielę mija pierwsza rocznica tej największej w historii Polski katastrofy budowlanej. Dach zawalił się podczas targów gołębi pocztowych. Zginęło wówczas 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Straty materialne prokuratura ocenia dziś na co najmniej 22 mln zł. Śledztwo ma się zakończyć w ciągu kilku miesięcy. W oddzielnym wątku postępowania badane są przekształcenia własnościowe w spółce MTK.