PolskaKierownik budowy katowickiej hali aresztowany

Kierownik budowy katowickiej hali aresztowany

Sąd Rejonowy w Katowicach zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące Adama J., kierownika
budowy hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Jednocześnie sąd
dopuścił możliwość opuszczenia przez podejrzanego aresztu, jeżeli
do 1 lutego wpłaci on 20 tys. zł kaucji.

Kierownik budowy katowickiej hali aresztowany
Źródło zdjęć: © AFP

25.01.2007 22:15

Prokuratura zarzuca Adamowi J. umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy hali i nieumyślne doprowadzenie do samej tragedii, w której przed rokiem zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Może mu grozić nawet osiem lat więzienia.

O decyzji sądu poinformowała jego wiceprezes, Joanna Sienkiewicz-Bitka. Jak powiedziała, przedstawienie uzasadnienia decyzji zostało odroczone o kilka dni.

O aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące wnioskowała prokuratura, motywując to m.in. możliwością utrudniania przez niego śledztwa. Sąd zdecydował jednak, że w tym przypadku właściwy tok postępowania zabezpieczy tzw. areszt warunkowy. Jeżeli Adam J. wpłaci kaucję, opuści areszt, ale pozostanie pod dozorem policyjnym. Jego paszport zostanie zatrzymany, nie będzie mógł opuszczać kraju.

Adam J. został zatrzymany przez policję. Jest jednym z 12 podejrzanych w śledztwie dotyczącym katastrofy. Z ustaleń śledztwa wynika, że kiedy w 2000 r. - wtedy trwała jeszcze budowa - dach hali ugiął się po raz pierwszy (później jeszcze w 2002 i w końcu 2005 r.), mężczyzna nie odnotował tego faktu w dzienniku budowy. Informację tę zataił tylko formalnie, bo - jak wykazało śledztwo - przedstawiciele generalnego wykonawcy o tym wiedzieli.

Prokuratura uważa, że obowiązkiem kierownika w tej sytuacji było natychmiastowe wstrzymanie robót. Adam J. powinien był też powiadomić o ugięciu się dachu powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Tego wszystkiego nie zrobił, tymczasem inwestycja była kontynuowana, bez zweryfikowania projektu wykonawczego - ustaliła prokuratura.

Adam J. nie jest jedyną osobą, która usłyszała w tej sprawie zarzuty. Prokuratura postawiła je także powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego w Chorzowie Marii K. Jest ona podejrzana o niedopełnienie obowiązków i nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa zawalenia się dachu hali.

Zdaniem prokuratury, zignorowała informacje straży pożarnej z początku 2002 r., która informowała o ugięciu się dachu. Maria K. nie podjęła wówczas czynności, do których była zobowiązana, zrobiła to dopiero w lutym 2003 r., wyznaczając tylko kilkutygodniowy okres na wykonanie swoich zaleceń i nie sprawdziła, czy jej zalecenia zostały wykonane - uważa prokuratura.

Prowadzący śledztwo podkreślają, że nie ma żadnego związku przyczynowego pomiędzy zaniedbaniami zarzucanymi Marii K. a ubiegłoroczną katastrofą. Ugięty dach naprawiono we wrześniu 2002 r. Prokuratura przyjęła więc, że tylko do tego czasu inspektor nieumyślnie sprowadziła bezpośrednie niebezpieczeństwo zawalenia się budowli.

Dotychczasowe ustalenia śledztwa wskazują, że halę MTK zbudowano w oparciu o wadliwy projekt wykonawczy, w dzienniku budowy nie wpisano wszystkich informacji, które powinny w nim być. Kierownik budowy i generalny wykonawca nie wstrzymali budowy, następnie biegły źle ocenił uszkodzenia dachu, potem sami użytkownicy zlekceważyli zagrożenie. W śledztwie dotyczącym katastrofy hali MTK prokuratura postawiła już wcześniej zarzuty 10 osobom. Są wśród nich dyrektor techniczny MTK Adam H. oraz dwaj byli członkowie zarządu Targów - obywatel nowozelandzki Bruce R. i Ryszard Z.

Prokuratura zarzuciła byłym szefom MTK umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy oraz nieumyślne doprowadzenie do niej. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Zdaniem prowadzących śledztwo, pomimo zajmowanych stanowisk nie dopełnili ciążących na nich obowiązków i nie wyłączyli z eksploatacji hali, mimo iż wiedzieli, że w 2002 r. dach hali został uszkodzony. Nie zareagowali też w okresie przed katastrofą, kiedy na dachu zalegała gruba warstwa śniegu.

W końcu czerwca do aresztu trafili dwaj projektanci hali Jacek J. i Szczepan K. Są oni podejrzani o umyślne sprowadzenie katastrofy budowlanej, za co grozi do 12 lat więzienia. Jak ustaliła prokuratura, opracowali projekt wykonawczy konstrukcji hali, odbiegający od projektu budowlanego i przyjęli w nim wiele wadliwych rozwiązań. Zarzut nieumyślnego sprowadzenie katastrofy ciąży z kolei na Andrzeju W., niezależnym projektancie, który zaaprobował projekt autorstwa dwóch pozostałych podejrzanych, mimo znajdujących się tam niedociągnięć i uchybień. Grozi mu do 8 lat więzienia. Nie został jeszcze aresztowany.

W grudniu na polecenie prokuratury policja zatrzymała cztery inne osoby. To m.in. Arkadiusz J. - były prezes firmy "Przemysłobud", która była generalnym wykonawcą obiektu. Ciąży na nim zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, podobny usłyszał też wiceprezes "Przemysłobudu".

Katowicka prokuratura wystąpiła też o uchylenie immunitetu sędziemu z Gliwic, który w listopadzie 2005 roku wydał kontrowersyjny wyrok w sprawie odszkodowania dla MTK. Prokuratura chce zarzucić sędziemu niedopełnienie obowiązków. Zdaniem śledczych, mając wiedzę na temat złego stanu hali, nie powiadomił on o tym organów ścigania.

W najbliższą niedzielę mija pierwsza rocznica tej największej w historii Polski katastrofy budowlanej. Dach zawalił się podczas targów gołębi pocztowych. Zginęło wówczas 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Straty materialne prokuratura ocenia dziś na co najmniej 22 mln zł. Śledztwo ma się zakończyć w ciągu kilku miesięcy. W oddzielnym wątku postępowania badane są przekształcenia własnościowe w spółce MTK.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)