Kierownictwo aresztu nie dopełniło obowiązków?
Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie strażnika więziennego, który 18 kwietnia zabarykadował się w wieży aresztu śledczego w Jeleniej Górze, sprawdza, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień służbowych lub niedopełnienia obowiązków przez kierownictwo aresztu.
26.04.2006 | aktual.: 26.04.2006 15:27
Jak poinformowała rzeczniczka tamtejszej Prokuratury Okręgowej Ewa Węglarowicz-Makowska, z analizowanych dokumentów wynika, że "strażnik był ostatnio w konflikcie z kierownictwem aresztu, gdyż wskazywał na łamanie praw pracowniczych".
18 kwietnia 43-letni Krzysztof W. wszedł na wieżę, zabarykadował się i oddał kilkanaście strzałów z kałasznikowa w ziemię. Mężczyzna nie spowodował żadnych szkód ani nikogo nie ranił, nie wysuwał też żadnych żądań. Przez siedem godzin nie reagował na polecenia służbowe, próby nawiązania kontaktu przez przełożonych oraz negocjatorów policyjnych i więziennych. Ostatecznie poddał się około godz. 18.
Jak poinformowała rzeczniczka, nadal nie mogą być przeprowadzane czynności procesowe z udziałem strażnika, który od momentu złożenia broni i oddania się w ręce policji znajduje się w szpitalu psychiatrycznym.
Powyższe śledztwo prowadzone jest dwutorowo. Obok czynności dotyczących przekroczenia uprawnień służbowych przez strażnika Krzysztofa W. sprawdza się czy (...) nie doszło do przekroczenia uprawnień służbowych lub niedopełnienia obowiązków przez kierownictwo Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze - wyjaśniła.
Wiadomo, że przed zabarykadowaniem się w wieży, strażnik był na długim zwolnieniu lekarskim, prawdopodobnie z powodu depresji. Mężczyzna miał problemy w pracy ze swoim bezpośrednim przełożonym - kierownikiem zmiany. W tej sprawie było nawet prowadzone postępowanie wyjaśniające, ale - jak informowała wcześniej rzeczniczka Centralnego Zarządu Więziennictwa Luiza Sałapa - zostało zawieszone z powodu choroby strażnika i jego nieobecności w pracy.
Tymczasem prokuratura rozważa możliwość postawienia strażnikowi dwóch zarzutów: przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego, za co grozi do 3 lat więzienia oraz sprowadzenia powszechnego niebezpieczeństwa - w tym przypadku kara jest wyższa, grozi mu do 8 lat więzienia.
Nadal w areszcie trwa kontrola komisji powołanej przez dyrektora Okręgowej Służby Więziennej we Wrocławiu. Zakończyła się już kontrola Centralnego Zarządu Więziennictwa w Warszawie. Teraz kontrolerzy pracują nad wnioskami końcowymi - powiedziała Sałapa. Wkrótce powinny być znane wstępne wyniki.