Kieres: to skrajna niegodziwość
To skrajna niegodziwość - tak prezes IPN Leon
Kieres skomentował wypowiedź Antoniego Macierewicza (RKN)
o teczkach przekazanych sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen
przez IPN. Kieres powtarza, że jest bezradny wobec tego, co
określa mianem "sprzeniewierzenia się obowiązkom posła".
09.06.2005 | aktual.: 09.06.2005 20:52
Macierewicz powiedział dziennikarzom w Sejmie po lekturze jawnych materiałów IPN, które dotarły do komisji śledczej, że potwierdzają one przypuszczenia o decydującym wpływie służb bezpieczeństwa na działania elit postkomunistycznych, m.in. w sprawie PKN Orlen. Do komisji wpłynęły materiały dotyczące m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Belki, Andrzeja Kratiuka, Marka Ungiera, Zbigniewa Wróbla, Ireneusza Sitarskiego oraz Jerzego Buzka.
Macierewicz ocenił też, że prezydent Kwaśniewski, "akceptując - w sensie politycznym - decyzje prywatyzacyjne, mógł nie działać samodzielnie, a pod wpływem związków z przeszłością". Poseł wyraził opinię, że o części osób, których teczkami dysponuje komisja, "można powiedzieć, że współpracowali ze służbami PRL". Nie chciał sprecyzować, kogo konkretnie ma na myśli.
Kieres powiedział, że nie chce tego komentować. Inną sprawą jest, jak to odbieram jako obywatel - dodał. Pytany, czy będzie jakaś jego reakcja, szef IPN oświadczył, że "odpowiedzialność za sposób wykorzystania tych materiałów, w tym ich upublicznienie, ponoszą posłowie". Przypomniał, że nie tylko on mówił o braku instrumentów kontroli.
Najłatwiej skierować oskarżenia pod moim adresem, ale ja działałem zgodnie z prawem. Instytut zgodnie z prawem i zachowaniem koniecznych procedur dostarczył Komisji materiały archiwalne. O tym jednak, jak są one zabezpieczone i wykorzystywane, decyduje marszałek Sejmu, przewodniczący Komisji oraz pełnomocnik ds. ochrony informacji niejawnych w Sejmie - powiedział Kieres.
Decydując w marcu o przekazaniu komisji teczek ponad 30 osób, Kieres postawił kilka warunków. I tak komisja ma się zwracać o teczkę każdej osoby osobno; każdy wniosek będzie oddzielnie uzasadniony i opatrzony podpisem szefa komisji z zapewnieniem, że wykorzystanie informacji z teczek nie naruszy niczyich dóbr osobistych; dana osoba musiała już być wcześniej przesłuchana przez komisję lub co najmniej wezwana jako świadek; materiały dotyczące osób, wobec których zapadły prawomocne orzeczenia lustracyjne, nie będą wykorzystywane przez komisję dla oceny zgodności decyzji Sądu Lustracyjnego z prawem (sąd ten uznał już, że m.in. Kwaśniewski i Buzek nie byli agentami służb specjalnych PRL).