Kibole Wisły Kraków podpalili swój własny stadion. Klub nie chciał ich ścigać i sam pokrył straty
Nie ma winnych pożaru na stadionie Wisły Kraków, do którego doszło podczas derbowego meczu z Cracovią jesienią ubiegłego roku. Policja umorzyła postępowanie, bo klub nie złożył wniosku o ściganie kiboli, którzy podpalili własne trybuny.
Reakcja Wisły Kraków po derbowym spotkaniu z Cracovią była zdecydowana: "Wisła Kraków potępia wszelkie przejawy zachowań niezgodnych z normami społecznymi, wykraczającymi poza przepisy ustawy o organizacji imprezy masowej i innych właściwych przepisów związanych z organizacją meczów, a także regulaminu stadionu" - przekazało biuro prasowe Wisły.
Chodzi o wydarzenia podczas derbowego meczu pomiędzy Wisłą Kraków a Cracovią z listopada 2021 roku. Mecz był szczególny, dzięki chwilowemu zluzowaniu obostrzeń covidowych na trybunach zasiadło 25 tys. osób. Fani obu drużyn tradycyjnie obrzucali się wyzwiskami, jednak w pewnym momencie na trybunie C kibole Wisły podpalili szaliki i flagi Cracovii. Służby nie miały jak się dostać do pożaru, więc ogień zajął trybunę. Spłonęło 50 krzesełek. Strat po derbowym spotkaniu było jednak więcej. Zarząd Infrastruktury Sportowej, który jest zarządcą stadionu im. Henryka Reymana, przeprowadził kontrolę pomeczową i stwierdził uszkodzenia m.in. lamp, drzwi oraz dwóch kaloryferów. Straty wycenił na około 20 tys. zł.
Po meczu Wisła zapewniła o gotowości do współpracy z policją. "Podmioty, które pokryją straty, zostaną ustalone po zakończeniu postępowania wyjaśniającego" - przekazała wówczas Karolina Biedrzycka, rzeczniczka Wisły.
Policja: Wisła nie złożyła wniosku o ściganie sprawców
Ostatecznie kosztów naprawy nie pokryli sprawcy zniszczeń, a... Wisła Kraków. Według umowy pomiędzy ZIS a Wisłą, klub przejmuje stadion każdorazowo na potrzeby rozgrywania spotkań i po ich zakończeniu zobowiązuje się zwrócić obiekt w stanie pierwotnym. - Wszelkie szkody uczynione w majątku gminnym podczas meczów piłkarskich naprawia spółka TS Wisła Kraków S.A. na własny koszt - wyjaśnia Michał Sobolewski, rzecznik prasowy krakowskiego Zarządu Infrastruktury Sportowej.
Koszty mogłyby spaść na osoby, które doprowadziły do pożaru, gdyby ustaliła i zatrzymała je policja. By jednak policja mogła przystąpić do działania, poszkodowany, a więc w tym przypadku Wisła Kraków, musiała złożyć formalny wniosek o ściganie sprawcy uszkodzenia mienia. Jak się okazuje, ta tego nie uczyniła.
- Po zdarzeniu policja zabezpieczyła dowody i zapytała mailowo Wisłę Kraków, czy wnosi o ściganie sprawcy, bo może się to odbyć tylko na podstawie formalnego wniosku. Pod koniec listopada ubiegłego roku klub odpowiedział, że go nie składa. 30 listopada przekazaliśmy akta do prokuratury celem zatwierdzenia postanowienia o umorzeniu - przekazał Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Wisła: żaden kibic nie wskazał, że trzeba ścigać sprawców podpalenia
Wisła Kraków pytana, dlaczego nie złożyła wniosku o ściganie sprawców pożaru, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Zarówno w trakcie spotkania z Cracovią, jak i po jego zakończeniu, a także po meczu z Wartą Poznań (21.05.2022) klub współpracował z policją, przekazując nagrania z monitoringu. Na podstawie materiału dowodowego policja podejmuje stosowne kroki. Tym samym klub Wisła Kraków podjął wszelkie niezbędne czynności związane z likwidacją szkód podczas w/w meczów oraz celem ujawnienia zdarzeń, które mogą mieć znamiona występku czy przestępstwa - odpowiedziała rzecznik Wisły.
Zwróciliśmy klubowi uwagę, że policja nie może wszcząć postępowania bez wniosku poszkodowanego i brakowało go, by to kibole, a nie klub zapłacili za likwidację zniszczeń. Rzecznik Wisły odpowiedziała: - Podczas w/w meczów nie wystąpiło zagrożenie życia bądź zdrowia kibiców biorących udział w meczu. Żaden uczestnik nie zgłosił, iż doznał jakichkolwiek uszkodzeń ciała lub rozstroju zdrowia, a także nie wskazał, że istnieje potrzeba zgłoszenia sprawy do odpowiednich organów ścigania.
Rzecznik wskazuje na dwa mecze, bo do kosztów naprawy po meczu z Cracovią, doliczyć trzeba te z ostatniego starcia ligowego z Wartą Poznań. Po ostatnim gwizdku spotkania, którym klub pożegnał się z piłkarską Ekstraklasą, doszło do krótkich zamieszek. Kibole Wisły wyrwali kilka krzesełek i rzucili je w stronę ochrony. Klub podaje, że zniszczenia zostały już usunięte i to on pokrył koszty naprawy i wymiany siedzisk.
Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.figurski@grupawp.pl