Kerry uzyskał poparcie gazety "New York Times"
Prestiżowy dziennik "New York Times" udzielił w czwartek poparcia senatorowi z Massachusetts, Johnowi Kerry'emu, w kampanii o uzyskanie nominacji Partii Demokratycznej do listopadowych wyborów prezydenckich.
Gazeta, znana z prodemokratycznej orientacji, ogłosiła swe poparcie na kilka dni przed "superwtorkiem" - prawyborami 2 marca w Nowym Jorku, Ohio i siedmiu innych stanach.
Dziennik przypomina, że kampanię w Partii Demokratycznej przenikała "obsesja" wybrania najlepszego kandydata, który będzie miał największe szanse na pokonanie w wyborach 2 listopada George'a Busha. "W ostatecznym rachunku jednak partia musi wybrać osobę, która będzie miała najlepsze kwalifikacje na prezydenta" - pisze "NYT", podkreślając, że z tego powodu "udziela poparcia Johnowi Kerry'emu, najbardziej doświadczonemu i uznanemu z wszystkich kandydatów."
Gazeta przyznaje jednocześnie, że główny demokratyczny rywal 60- letniego senatora z Massachusetts, 50-letni senator z Północnej Karoliny John Edwards, "był bardzo dobry w kampanii", wygłaszał doskonałe przemówienia, a także wykazywał "ogromną dyscyplinę" i zdolność nawiązywania bezpośredniego kontaktu "z ludźmi wszystkich klas".
Dlatego też - dodaje - "łatwo wyobrazić go sobie jako kandydata na prezydenta za cztery czy osiem lat lub kandydata na prezydenta w tym roku". W chwili obecnej jednak, zdaniem "NYT", Edwards ma wciąż zbyt małe doświadczenie w sprawach publicznych, w kwestiach polityki wewnętrznej, a w szczególności polityki zagranicznej.
W przeciwieństwie do niego, John Kerry, jeden z senackich ekspertów ds. polityki zagranicznej, odznacza się "dojrzałością i głębią ducha" oraz jest zdolny w sposób miarodajny "dyskutować na temat każdego problemu związanego z bezpieczeństwem czy sprawami międzynarodowymi".
Zdaniem gazety, jeśli John Kerry otrzyma nominację Partii Demokratycznej, administracja Busha będzie usiłowała przedstawić go jako "lewaka z Massachusetts". W rzeczywistości - dodaje "NYT" - Kerry wyprowadza swe stanowisko "z poglądów większości Amerykanów".