PolskaKempa i Wassermann będą przesłuchani przez komisję

Kempa i Wassermann będą przesłuchani przez komisję

Hazardowa komisja śledcza zdecydowała o wezwaniu na świadków posłów PiS: Beaty Kempy oraz Zbigniewa Wassermanna, wyłączonych z jej składu na początku grudnia. Nie wiadomo jednak, kiedy mieliby oni zostać przesłuchani, bo zasiadający w komisji posłowie PO chcą najpierw otrzymać dostęp do informacji ściśle tajnych.

15.12.2009 | aktual.: 15.12.2009 15:47

W sprawie planowanego przesłuchania posłów PiS ma się odbyć posiedzenie poszerzonego prezydium komisji. Za wezwaniem posłów PiS głosowali wszyscy przedstawiciele PO w komisji (3 głosy). Franciszek Stefaniuk (PSL) i Bartosz Arłukowicz (Lewica) wstrzymali się od głosu.

Zarówno Kempa, jak i Wassermann zadeklarowali, że stawią się, by zeznawać. - Tak, przyjdę nawet dzisiaj w nocy, bo widzę, że komisja nie jest w stanie się zdecydować, czy przesłuchać mnie w Wigilię czy jeszcze w inny dzień - powiedziała Kempa. Posłowie PiS zostali wykluczeni z komisji hazardowej głosami przedstawicieli PO, którzy argumentowali, że oboje za rządów PiS zgłaszali uwagi do projektu zmian w tzw. ustawie hazardowej i dlatego powinni zeznawać przed komisją jako świadkowie.

Kempa podkreśliła, że jeśli członkowie komisji mają problem ze zrozumieniem pisma, w którym zawarte są jej uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej, to jest w stanie im wytłumaczyć "jak dzieciom w pierwszej klasie". - Naprawdę, żaden problem - dodała. Również Wassermann powiedział, że może się stawić na przesłuchanie nawet bez zachowania siedmiodniowego terminu, jaki powinien upłynąć od doręczenia mu zawiadomienia, do przesłuchania. Zgodnie z ustawą o komisji śledczej świadek o przesłuchaniu musi zostać powiadomiony 7 dni wcześniej. Polityk PiS zaznaczył jednak, że chce, by jego spotkanie z komisją odbyło się z udziałem eksperta prawnego.

Według posłów PO z komisji śledczej przesłuchanie Kempy i Wassermanna powinno się odbyć jak najszybciej. Jednak wcześniej - jak tłumaczył Sławomir Neumann (PO) - śledczy chcą dostać certyfikaty dostępu do informacji ściśle tajnych. Z kolei Arłukowicz podkreślał, że jeśli przesłuchanie nie odbędzie się najpóźniej w czwartek, to sejm w tym tygodniu nie uzupełni składu komisji. - A wtedy do tematu wrócimy najwcześniej 6 stycznia - mówił. Neumann odpowiadał mu, że nie wyobraża sobie rzetelnego przesłuchania bez zapoznania się z materiałami ściśle tajnymi.

Inny poseł PO Jarosław Urbaniak poinformował, że we wtorek miał ostatnią rozmowę z oficerem ABW ws. certyfikatu dostępu. Jak zaznaczył oficer powiedział mu, że "lada dzień" śledczy dostaną dostęp do informacji ściśle tajnych. Szef komisji Mirosław Sekuła (PO), który też miał tego dnia spotkanie z ABW, wyraził w rozmowie z dziennikarzami nadzieję, że jeszcze we wtorek, najpóźniej w środę, będzie miał informacje, kiedy te certyfikaty zostaną wydane. Już po posiedzeniu komisji Arłukowicz oceniał, że nie ma szans, żeby sejmowe śledztwo ruszyło na dobre przed Nowym Rokiem. - Teraz już czekamy na dwie sprawy - na certyfikaty z ABW i czekamy na to, aż posłowie PO dowiedzą się, o co chcą zapytać pana posła Wassermanna i panią poseł Kempę. Uważam, że komisja nie ruszy przed 15 stycznia - ocenił polityk.

Również Sekuła uznał, że jest mało prawdopodobne, by jeszcze na obecnym posiedzeniu sejm uzupełnił skład komisji śledczej. Jak zaznaczył, to prezydium komisji ustali termin przesłuchania posłów PiS. Zdaniem Kempy, działanie Platformy ma na celu zablokowanie prac komisji. - W mojej ocenie oni nie chcą tego spektaklu, który powinien być, bo on będzie świadczył przeciwko PO. To jest ewidentne - oceniła.

Wassermann nie rozumie, dlaczego PO tak upiera się, by posłowie dostali przed przesłuchaniem jego i Kempy certyfikaty dostępu do informacji ściśle tajnych, skoro wcześniej posłowie tego klubu, zwłaszcza szef komisji mówił, że wszystko można wyczytać z dokumentów, które ma komisja i które nie są tajne. Franciszek Stefaniuk (PSL) jeszcze na posiedzeniu wniósł o "rozważenie przez komisję" zwrócenia się do sejmu z prośbą o uchylenie zapisu wyznaczającego datę zakończenia sejmowego śledztwa na koniec lutego 2010. W późniejszej rozmowie z dziennikarzami tłumaczył, że lepiej, by nie było oznaczonego terminu na zakończenie prac komisji, by spokojnie podchodzić do badanej sprawy. - Tak realnie patrząc, to nie ma możliwości - w tak krótkim terminie - po prostu przeprowadzenia prac komisji - ocenił Stefaniuk.

Również Sekuła mówił, że przyjęty w uchwale powołującej komisję termin zakończenia jej prac wydaje się niemożliwy do dotrzymania. Ponadto w opinii szefa komisji śledczej, presja czasu wynikająca z bliskości tego terminu znacząco utrudnia pracę śledczym. Jednocześnie zaznaczył, że komisje, które nie mają wyznaczonego żadnego terminu zakończenia pracy, "działają w nieskończoność". - Wydawało się, że komisja jest w stanie zrealizować plan, który zaproponowałem na początku pracy komisji. Nie przewidywałem wtedy, że będą problemy ze składem komisji. Przykra, ale konieczna decyzja o wyłączeniu ze składu komisji Kempy i Wassermanna spowodowała znaczące spowolnienie prac komisji - powiedział szef komisji śledczej.

O jak najszybsze przesłuchanie posłów PiS zaapelował do śledczych wicemarszałek sejmu Krzysztof Putra (PiS). - Skoro PO podjęła decyzję, żeby używać argumentów siły, wyrzucać posłów PiS z komisji, skoro część Prezydium Sejmu porozumiała się z komisją hazardową, by przesłuchać Beatę Kempę oraz Zbigniewa Wassermanna, to apeluję by zrobić to jeszcze w tym tygodniu - powiedział Putra. Zaznaczył, że po przesłuchaniu posłów, można byłoby jeszcze w tym tygodniu uzupełnić skład komisji śledczej o członków reprezentujących PiS. - W naszym przekonaniu będą to posłowie Beata Kempa oraz Zbigniew Wassermann, bo klub PiS te kandydatury zgłosi - dodał. Putra zastanawiał się, czy PO rzeczywiście chce szybkich prac i uzupełnienia składu komisji, czy raczej "chce prowadzić grę". Jest pytanie, czy ta gra będzie trwała w nieskończoność, by zamazać opinii publicznej kto tu jest winien afery hazardowej - mówił polityk PiS.

Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślił na konferencji prasowej, że szybkie przesłuchanie Kempy i Wassermanna, a później uzupełnienie składu komisji jest próbą wyjścia z paraliżu i powrotu do prac komisji. - Bo inaczej będzie kolejny akt spektaklu, który będzie się przeciągał - mówił. - My dajemy szansę komisji by rozpoczęła prace, w myśl tego, co proponował na posiedzeniu prezydium sejmu przewodniczący klubu PSL Stanisław Żelichowski oraz wicemarszałek sejmu Jerzy Szmajdziński - zaznaczył. Obaj ci politycy opowiadali się za przesłuchaniem Wassermanna i Kempy przez komisję, a następnie przeprowadzeniem głosowania nad uzupełnieniem jej składu.

Marszałek sejmu Bronisław Komorowski powiedział w poniedziałek, że po przesłuchaniu posłów PiS Prezydium Sejmu wyznaczy termin na zgłoszenie przez PiS kandydatów w celu uzupełnienia składu komisji. Zgodnie z regulaminem sejmu, po zgłoszeniu kandydatów do komisji, pozostałe kluby mają czas na przedstawienie ewentualnych zastrzeżeń do tych kandydatur.

W trakcie posiedzenia komisja śledcza ustaliła ponadto, że będzie miała pięciu stałych ekspertów. Sekuła argumentował przed głosowaniem, że po pięciu stałych doradców mają także inne działające w sejmie komisje śledcze. Na pierwszego stałego doradcę został powołany prawnik Waldemar Gontarski. Posłowie podjęli tę decyzje jednogłośnie.

Przedstawiając posłom Gontarskiego Sekuła, powiedział, że jest on doktorem prawa Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizującym się w prawach człowieka i prawie prasowym. Ponadto, jak zaznaczył Sekuła, Gontarski "jest jednym z nielicznym polskich prawników, którzy zajmują się prawem umów losowych, w tym hazardowych". - Myślę, że istotne jest także jego doświadczenie w pracy w innej komisji śledczej. To doświadczenie będzie dobrze procentować w naszej komisji. Posiada także dostęp do informacji niejawnych na poziomie ściśle tajne - powiedział Sekuła.

Ze strony internetowej Gontarskiego wynika, że jest z wykształcenia prawnikiem, dziennikarzem, a także lekarzem weterynarii. Można się z niej także dowiedzieć, że w latach 2003-2006 współpracował m.in. z Totalizatorem Sportowym. Spółka tak - jak wynika z dokumentów komisji - była zaangażowana w prace nad jednym z projektów ustawy hazardowej.

Arłukowicz uznał, że jest to poważna wątpliwość i później na specjalnie zwołanej konferencji prasowej zaapelował o ponowne zwołanie posiedzenia komisji i rozważenie tego, czy powinien on dla niej pracować.

Gontarski w czasach PRL - jak napisał na swojej stronie - pracował, jako wiejski lekarz weterynarii i dziennikarz (m.in. "Sztandaru Młodych"). W latach 90. był m.in. korespondentem w Moskwie (najpierw "Rzeczpospolitej", później "Wprost"). W latach 1998-2005 wykładał na Uniwersytecie Warszawskim prawo prasowe i prawo autorskie. Pracował też w Biurze Prawnym TVP S.A. Od 2003 doradza jako ekspert sejmowy. Jest także adiunktem w Wyższej Szkole Zarządzania i Prawa w Warszawie i w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Warszawie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)