Polska"Kebaby są w miarę - gorzej z lokalami wietnamskimi"

"Kebaby są w miarę - gorzej z lokalami wietnamskimi"

Po tym jak nagłośniono sprawę magazynu mięsa w podziemiach Dworca Centralnego, wiele osób zastanawia się, jakiej jakości jest jedzenie w barach szybkiej obsługi. - Kebaby są w miarę bezpieczne. Gorzej z lokalami wietnamskimi – mówi Wirtualnej Polsce Wiesław Rozbicki z wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej.

Pięć miesięcy temu PKP S.A. odkryło, że w jednym z pomieszczeń magazynowych Dworca Centralnego – wynajmowanym zewnętrznemu najemcy – robione jest mięso na kebab. W ilościach, wskazujących na to, że rozprowadzane jest do kilku miejsc Warszawy. – Ponieważ prowadzenie tego typu działalności nie było wpisane do umowy wynajmu powierzchni, natychmiast ją rozwiązaliśmy, a najemca zlikwidował produkcję – mówi Wirtualnej Polsce Michał Wrzosek rzecznik prasowy PKP S.A. Po tym, jak sprawą zainteresowały się media, poinformowano sanepid. W środę w towarzystwie mundurowych sprawdzono magazyn.

– W środku było pusto. Pomieszczenie wyłożone było kafelkami, terakotą. Ktoś, najprawdopodobniej w związku z remontem Dworca Centralnego, odłączył prąd – mówi WP Wiesław Rozbicki z wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Ocenia, że warunki panujące w pomieszczeniu, gdyby ktoś dodatkowo wstawił do środka chłodnię czy lodówkę, były dobre. – Tak naprawdę nie można było mieć zastrzeżeń. Pozostawała kwestia transportu mięsa do punktu sprzedaży – mówi Wirtualnej Polsce.

Sprawdzono również inne znajdujące się obok pomieszczenia. – W jednym Wietnamczyk zajmował się obróbką termiczną warzyw. Nie mieliśmy do niego zastrzeżeń – mówi Rozbicki. Inaczej w drugim, dwupokojowym pomieszczeniu, w którym Polak przygotowywał 10 kg mięsa na kebaby. Z powodu uchybień sanitarnych i braku aktualnej dokumentacji mięsa nałożono grzywnę w wysokości tysiąca złotych. – W czwartek przyjechał przedstawiciel i przedstawił nam wszystkie potrzebne dokumenty, również faktury na mięso. Sprawa właściwie została zamknięta – mówi Rozbicki.

Większość kebabów w centrum jest otwartych, w jednym trwa remont. Nic nie wskazuje na to, jakoby właściciele lokali przestraszyli się, że kontrola sanepidu przeniesie się z Dworca Centralnego na inne punkty Warszawy.

– Jak robiliśmy naloty na budki Wietnamczyków na Stadionie Dziesięciolecia, łapaliśmy tylko tych, do których udało nam się wejść. Błyskawicznie informowali siebie nawzajem, że idzie sanepid. Zamykali lokale i wychodzili. Zdarzało się, że stawali przed drzwiami. A my nie mogliśmy wejść – mówi Rozbicki i dodaje, że problemy były nawet, gdy kontroli towarzyszyła straż miejska.

Pytany, czy kontrolowane są miejsca na Dworcu Centralnym, gdzie można zjeść kebab, odpowiada, że jak najbardziej. – Jeśli dostajemy od konsumenta sygnał, że w danym lokalu dzieje się coś niepokojącego, natychmiast to sprawdzamy. Ale inspektorów na terenie Warszawy jest 40, a punktów sprzedaży i kontaktu spożywczego (jak sklepy, masarnie, kebaby etc.) 12 tys. – mówi Rozbicki.

I dodaje: – Kebaby są w miarę bezpieczne. Gorzej z lokalami wietnamskimi. Na Stadionie Dziesięciolecia zamykaliśmy ich od ręki 20-30%.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (141)