KE proponuje, by UE zniosła wizy dla obywateli Turcji
• Timmermans: Ankara musi jeszcze spełnić pięć z 72 kryteriów
• KE zaproponowała też reformę unijnej polityki azylowej
Komisja Europejska zaproponowała, by UE zniosła wizy dla obywateli Turcji zakładając, że kraj ten do końca czerwca spełni zaległe kryteria liberalizacji wizowej - poinformował wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans
Timmermans powiedział, że Turcja dokonała imponujących postępów w przeprowadzaniu reform, które są warunkiem liberalizacji wizowej. - Ciągle jeszcze pozostają pilne zadania do wykonania, ale jeśli Turcja utrzyma obecne tempo, to spełni zaległe kryteria liberalizacji wizowej do końca czerwca - dodał.
Według Timmermansa Ankara musi jeszcze spełnić pięć z 72 kryteriów. Dotyczą one walki z korupcją, zawarcia porozumienia z Europolem, współpracy sądowniczej z wszystkimi krajami UE, przyjęcia regulacji dotyczących ochrony danych i zmiany przepisów dotyczących walki z terroryzmem.
Nie wszystkie państwa jednak garną się do otwierania drzwi Europy dla Turków. Najgłośniej o obawach związanych z masowym ich napływem mówiła do tej pory Francja, ale boi się też tego Wielka Brytania.
Części europosłów nie podoba się pośpiech w pracach nad zniesieniem wiz. Padają też zarzuty pod adresem Komisji o stosowaniem podwójnych standardów i przymykanie oczu na przypadki korupcji i łamania praw człowieka.
Zniesienie wiz to kluczowy element umowy Brukseli z Ankarą, uzgodnionej w marcu przez unijnych liderów, dotyczącej zatrzymania fali migracyjnej. Zgodnie z nią, Turcja przyjmuje tych, którzy nielegalnie przeprawili się przez Morze Egejskie do Europy.
Nowa propozycja KE
Komisja Europejska zaproponowała ponadto reformę unijnej polityki azylowej. Zakłada ona wprowadzenie stałego systemu dystrybucji uchodźców, który byłby uruchamiany automatycznie w sytuacji kryzysowej.
Celem reformy jest bardziej sprawiedliwe i solidarne rozłożenie między państwa UE ciężarów związanych z napływem migrantów. Zgodnie z obecnie obowiązującym rozporządzeniem dublińskim odpowiedzialność za rozpatrzenie wniosku o azyl i opiekę nad uchodźcą spoczywa na tym państwie, w którym uchodźca przekroczy granicę UE. To sprawia, że najbardziej obciążone są kraje przy zewnętrznych granicach unijnych.
"Mechanizm korekcyjny"
Propozycja KE przewiduje, że zasady dublińskie nadal będą obowiązywać, ale zostaną one uzupełnione o "mechanizm korekcyjny". Jeśli do jakiegoś kraju napłynie nieproporcjonalnie duża liczba uchodźców, o połowę większa niż ustalony z góry próg, to automatycznie nowi uchodźcy będą rozsyłani do innych państw unijnych według nowego systemu relokacji.
Komisja zostawia jednak furtkę dla krajów niechętnych przyjmowaniu uchodźców. Będą one mogły odstąpić od udziału w relokacji na rok, ale w zamian muszą zapłacić 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą. Pieniądze trafią do kraju, który przejmie odpowiedzialność za danego migranta.
Co, jeśli Polska odmówi?
System podziału uciekinierów, ustalony procentowo na podstawie poziomu zamożności każdego państwa i liczby ludności, byłby uruchamiany, gdyby jakiś kraj znalazł się pod presją migracyjną. Zgodnie z propozycją Komisji, sytuacja kryzysowa byłaby wtedy, jeśli napływ uchodźców przekroczyłby o 150 procent wyznaczony limit. A zatem: jeśli na przykład Polska odmówiłaby przyjęcia około siedmiu tysięcy osób, musiałaby zapłacić ponad półtora miliarda euro.
Komisja Europejska nie nazywa tego sankcjami ani karami, ale kontrybucją. Jednak rezultat jest taki sam - cena zaporowa uszczupliłaby i to znacznie budżety tych krajów, które nie będą chciały się zgodzić na przyjmowanie uchodźców. W tej grupie jest Polska, która argumentuje, że najpierw musi mieć gwarancje ochrony zewnętrznych granic Unii i skutecznej identyfikacji uchodźców.
By propozycje Komisji weszły w życie, potrzebna jest zgoda większości unijnych krajów i Parlamentu Europejskiego.