Kazimierz Marcinkiewicz: w PKN Orlen nadal mamy do czynienia z sytuacją niezdrową
Skarb państwa mówił, że przejął tę firmę, że powołał swoją radę nadzorczą. Dlaczego mamy dokonywać takich wyborów w taki sposób. A jeszcze na koniec wynik ogłasza nie rada nadzorcza, tylko premier. W moim przekonaniu mamy nadal do czynienia z sytuacją bardzo niezdrową i cały czas polityczną - powiedział szef sejmowej komisji skarbu, Kazimierz Marcinkiewicz w "Salonie Politycznym Trójki".
22.09.2004 | aktual.: 22.09.2004 10:27
Jolanta Pieńkowska: Czy wybór Igora Chalupca na szefa PKN Orlen ma szanse zakończyć kryzys i zamieszanie wokół tej spólki ?
Kazimierz Marcinkiewicz: Na jakiś czas zapewne tak. Myślę, że nastapią dalej idące zmiany pewnie całego zarządu. I do wyborów chyba w takiej konstelacji PKN Orlen będzie zarządzany.
Jolanta Pieńkowska: A po wyborach ?
Kazimierz Marcinkiewicz: Igor Chalupec był do wczoraj wiceministrem w rządzie Marka Belki, a więc czynnym politykiem. Jeżeli wystawia się czynnego polityka na to stanowisko, na prezesa wielkiej firmy paliwowej w Polsce. Firmy z udziałem skarbu państwa to musi być świadomość taka, że ten wybór polityczny skończy się razem z tymi politykami, którzy dziś rządą.
Jolanta Pieńkowska: Ale Igor Chalupec to, o czym mówił przede wszystkim wczoraj na konferencji prasowej, to właśnie to, że nie jest, nie był i nigdy nie zamierza być politykiem.
Kazimierz Marcinkiewicz: Jeśli zostaje się wiceministrem w rządzie, to znaczy, że zostaje się politykiem.
Jolanta Pieńkowska: Ale na przykład profesor Mirosław Gronicki , minister finansów, jest dla pana politykiem, czy nie?
Kazimierz Marcinkiewicz: Jest. Już jest. Właśnie w taki sposób staje się człowiek politykiem. Albo wtedy, kiedy podejmuje decyzję o kandydowaniu do parlamentu, albo wtedy, kiedy podejmuje decyzję zapisania się do jakiejś partii, albo wtedy, kiedy podejmuje decyzję bycia ministrem w jakimkolwiek rządzie.
Jolanta Pieńkowska: Ale za Igorem Chalupcem stoi dobra przeszłość biznesowa. On był 3 lata wiceprezesem zarządu PeKaO SA. Zaczynał w tym banku od maklera. Więc to jest tak naprawdę dobry przedsiębiorca, czy dobry manager, a nie polityk.
Kazimierz Marcinkiewicz: I z banku, z drugiego co do wielkości banku w Polsce, z zarządu tego banku odchodzi na wiceministra finansów do rządu; jak wszyscy wiedzieli do rządu, gdy był powoływany; rządu trochę tymczasowego. No mnie to bardzo dziwi. I dlatego jestem przekonany, że to jest jednak wybór polityczny. Pani redaktor, szanowni państwo, proszę zwrócić uwagę, nic nie wiedzieliśmy o tym konkursie. Nikt nic nie wiedział. Za zamkniętymi drzwiami 9 osób debatowało o jakichś kandydatach. Ci kandydaci też nie chcieli ujawniać - niby dlaczego - to jest skarb państwa. To jest 27% skarbu państwa w tej firmie.
Jolanta Pieńkowska: A może to jest tylko 27%?
Kazimierz Marcinkiewicz: Ale skarb państwa mówił, że przejął tę firmę, że powołał swoją radę nadzorczą. Dlaczego mamy dokonywać takich wyborów w taki sposób. A jeszcze na koniec wynik ogłasza nie rada nadzorcza, tylko premier. W moim przekonaniu mamy nadal do czynienia z sytuacją bardzo niezdrową i cały czas polityczną.
Jolanta Pieńkowska: A nie uważa pan, że lepiej dać szansę Igorowi Chalupcowi i zobaczyć, co on zrobi w Orlenie chociażby przez te kilka miesięcy, a dopiero potem podejmować decyzję, czy zmieniać go po wyborach, czy nie?
Kazimierz Marcinkiewicz: Ale oczywiście, że tak jest i tak będzie. On ma szansę. Został wybrany prezesem. Będzie rządził. PKN Orlen do tej pory był raczej słabo rządzony. Pozostał w tyle, przynajmniej za MOL-em węgierskim, mniejszą firmą paliwową. W związku z tym tam jest co zrobić.
Jolanta Pieńkowska: Ale z drugiej strony mówi pan, że na pewno porządzi do wyborów, a po wyborach zobaaczymy. Czyli znowu jest to próba upolityczniania tego zarządu. Dlatego, że można sobie wyobrazić, że przyjdą nowe ugrupowania, nowe partie i wtedy wsadzimy swojego na szefa PKN Orlen.
Kazimierz Marcinkiewicz: Właśnie o to chodzi, żeby nie było takich sytuacji. Chodzi o to, żeby w spółkach skarbu państwa następowały te wybory niepolityczne, tylko przy otwartej kurtynie wybory zarządów i rad nadzorczych jak najbardziej profesjonalnych. Żeby to byli ludzie, którzy są z rynku. Którzy są przez rynek dobrze przyjmowani.
Jolanta Pieńkowska: Co się stało, w tym przypadku jest dla pana nieprofesjonalne?
Kazimierz Marcinkiewicz: Jeśli przeprowadza się konkurs za zamkniętymi drzwiami, jeśli przeprowadza się konsultacje w kancelarii prezesa rady ministrów, jeśli wyniki ogłasza premier, to wydaje się, że to nie są standardy państwa demokratycznego.
Przeczytaj cały wywiad