Kazimierz Marcinkiewicz: polubiłem Europę
Premier Kazimierz Marcinkiewicz jest
przekonany, iż Unia Europejska została powołana po to, by państwa
narodowe, mogły lepiej w niej organizować swój interes - informuje
"Gazeta Wyborcza", która na czoło swego wywiadu z premierem wybija
to właśnie stwierdzenie szefa gabinetu.
21.12.2005 | aktual.: 21.12.2005 10:35
- Gdy śledzę, jak postępują Brytyjczycy, Francuzi czy Niemcy w Unii Europejskiej, to widzę, że oni dokładnie realizują tam swoją politykę, ale nie kosztem innych. No, może nie zawsze kosztem innych. I my musimy robić to samo, powiedział premier.
Opowiadając o ostatnim szczycie w Brukseli, Marcinkiewicz wymienił dwa przełomowe momenty. Najpierw batalię o wielkość budżetu Unii, a następnie podziału tego wynegocjowanego budżetu.
Zapytany jak rząd zapatruje się na integrację polityczną, na liberalizację przepisów unijnych, czyli na strategię lizbońską, na wspólną politykę rolną, premier odpowiedział, że będzie powrót do dyskusji o konstytucji europejskiej. Zapowiedział to kanclerz Austrii.
- __Z moich rozmów z innymi szefami rządów wynika, że szansa na konstytucję jest mała, oświadczył Marcinkiewicz. Coś chce tu zrobić prezydent Chirac, ale nie wiemy co. Jesteśmy przekonani, że UE musi zostać zreformowana, ale nie musi to być integracja polityczna. Ten krok został odrzucony wraz z konstytucją. Popierający ją przywódcy UE wybiegli przed szereg i zobaczyli, że są sami.
Gdzie można pogłębiać integrację? Zdaniem premiera - w polityce bezpieczeństwa, w polityce energetycznej. Rozpoczęliśmy już rozmowy z Wielką Brytanią, Holandią, ze Szwecją, z Danią. Pozostaje też polityka wschodnia, wobec Białorusi, wobec Rosji.
Poszukujmy w Europie miejsc, gdzie pogłębienie integracji jest możliwe. Jeśli chodzi o politykę rolną, to my nią zagraliśmy. I to świetnie, ocenia Marcinkiewicz. -_ Brytyjczykom pokazaliśmy, że możemy z nimi reformować politykę rolną. Francuzów to przestraszyło. Powiedzieliśmy więc Francuzom: dobrze, jak pomożecie nam uzyskać środki finansowe, to my do 2013 r. nie zgodzimy się na ruszenie wspólnej polityki rolnej. Znaleźliśmy się w samym środku gry - pomiędzy Francją a Wielką Brytanią._
- Według premiera - do 2013 r. wspólna polityka rolna pozostanie nienaruszona. Pod koniec następnej siedmiolatki Polska będzie z niej korzystać już w stu procentach. To będzie dobre dla naszego rolnictwa. Być może wówczas będziemy mogli zrezygnować ze wspólnej polityki rolnej. Dla polskiego rolnictwa najważniejsze jest konkurowanie w Unii na tych samych warunkach. Dziś nasi rolnicy mają gorsze warunki. (PAP)