"Każdy, tylko nie on" - chcą zwolnienia ministra
Wezwanie do "natychmiastowego zwolnienia z pracy" ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka - zawarło PiS w liście do premiera Donalda Tuska. PiS uważa, że każdy inny minister będzie lepszy od Grabarczyka, choćby wiceszef resortu Tadeusz Jarmuziewicz.
13.04.2011 | aktual.: 13.04.2011 16:52
Rzecznik PiS Adam Hofman, domagając się na konferencji prasowej w sejmie zwolnienia Grabarczyka przez premiera, mówił, że "od tej jednej decyzji zależy to, czy będziemy mieli po czym jeździć, jak się przemieszczać i nie wstydzić się stanu polskiej infrastruktury".
Inny poseł PiS, Andrzej Adamczyk przypomniał, że posłowie jego ugrupowania wykorzystali wszelkie możliwości konstytucyjne, aby wymienić szefa resortu infrastruktury. Na początku stycznia sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności dla Grabarczyka zgłoszony przez klub SLD. PiS głosowało wtedy za odwołaniem ministra.
- Proponujemy, aby pan premier skorzystał z prostego instrumentu - rozstał się z panem ministrem w trybie natychmiastowym, by rozwiązał z nim umowę o pracę, jeśli taką podpisali, a na pewno, by odsunął go od piastowanego stanowiska, od decyzji, którymi niestety minister Grabarczyk szkodzi - mówił Adamczyk.
- Mamy nadzieję, że każdy inny minister będzie lepszy od ministra Grabarczyka, chociażby wiceminister Tadeusz Jarmuziewicz. Co prawda jemu też niewiele wychodzi (...), ale jesteśmy przekonani: Tadeusz Jarmuziewicz na stanowisku ministra infrastruktury nie będzie podejmował decyzji tak szkodliwych dla państwa - dodał Adamczyk.
Z kolei Hofman argumentował, że "w każdej normalnej korporacji prezes tej korporacji, który miałby takiego dyrektora, który szkodzi firmie, zwolniłby go natychmiast". - Niech się pan premier Donald Tusk odwoła do wzorów korporacyjnych - powiedział.
W sprawie Grabarczyka list do Tuska skierował szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Oprócz postulatu dotyczącego zwolnienia z pracy ministra, szef klubu PiS pyta szefa rządu "czy prawdą jest, że wobec kilku inwestycji drogowych, których finansowanie miało zostać zagwarantowane po przesunięciu środków z inwestycji kolejowych na drogowe, już wszczęto postępowanie przetargowe, nie mając pewności co do posiadania środków finansowych na ten cel".
Uzasadniając swój postulat w sprawie zdymisjonowania ministra infrastruktury, PiS przywołało stanowisko Komisji Europejskiej z końca marca, która uznała, że polski rząd "nie ma możliwości przesunięcia europejskich środków finansowych przeznaczonych do tej pory na inwestycje kolejowe do finansowania inwestycji drogowych".
Polski rząd chce przesunąć 1,2 mld euro (4,8 mld zł) z projektów kolejowych na drogowe, w ramach funduszy unijnych na rozwój infrastruktury (na lata 2008-2013). KE oceniła, że środki UE przewidziane na kolej w programie Infrastruktura i Środowisko powinny być w całości wydane na ten sektor. Według Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wiążąca decyzja KE w tej sprawie może zapaść w ciągu kilku miesięcy.
Adamczyk podkreślał, że w związku z decyzją rządu w sprawie przesunięcia środków - pomimo protestów kolejowych - "zaniechano przygotowywania realizacji projektów inwestycyjnych w kolejnictwie". - Ta decyzja (o przesunięciu środków-red.) zabija przede wszystkim inwestycje kolejowe, zabija możliwość wykorzystania środków unijnych - mówił poseł.
Minister jest powoływany na stanowisko i odwoływany z niego postanowieniem prezydenta na wniosek premiera.