Polska"Każdy głos jest znaczący"

"Każdy głos jest znaczący"

Frekwencja będzie moim zdaniem zbliżona, chociaż to że oni się tak ostatnio zbliżyli może spowodować, że teraz i Pani i mój głos coraz bardziej nabiera wagi. To nie jest ta jedna trzydziestomilionowa, która jest całkowicie absurdalna, tylko jeżeli oni idą łeb w łeb to może się tak zdarzyć, że Pani głos, albo mój głos w ogóle zadecyduje o tym, kto zostanie prezydentem. I to jest zachęcające dla ludzi, którzy nie mają przekonania co do tego, że głosować warto. Im bardziej kandydaci się zbliżają swoim poziomem, tym każdy głos jest bardziej znaczący - powiedział Radosław Markowski, politolog, w "Salonie politycznym Trójki".

21.10.2005 | aktual.: 21.10.2005 11:36

Jolanta Pieńkowska: Ale nim powstanie kaolicja rządowa, nim powstanie rząd, są wybory prezydenckie. Mieliśmy otwarte poparcie Andrzeja Leppera dla Lecha Kaczyńskiego. Czy tutaj głosy wyborców Samoobrony mogą zddecydować o zwycięstwie kandydata PiS-u? Czy oni rzeczywiście pójdą i zagłosują?

Radosław Markowski: Ja od dawna powtarzam, jeśli Pani redaktor, jeśli Trójka będzie miała zainteresowanie tym, co się naprawdę wydarzyło, to ja jestem w trakcie kończenia polskiego, generalnego studium wyborczego, za miesiąc, półtora będziemy mieli podgłębione analizy i zobaczymy co kto zrobił także w jaki sposób, także będziemy wiedzieli niebawem, ale wydaje się, że nie. Że główna masa krytyczna tych, którzy zadecydują kto zostanie prezydentem jest w tych 15. mln która nie poszła do pierwszej tury, a także w tych którzy z jakichś powodów zniechęcą się.

Wczoraj jeszcze były badania, które mówiły, że 47% Polaków mówi, że nie pójdzie głosować w niedzielę.

- No tak, ale to tak mówi. Ale my wiemy, że zazwyczaj ok. 65-70 proc. mówi, że pójdzie, a później widzimy co się dzieje. Jednym z problemów tego, że ośrodki badania opinii publicznej nie są w stanie dobrze przewidywać jest to, że nie potrafią sobie poradzić jak od tych kłamczuszków bardzo obywatelskich którzy mówią, że pójdą bo tak wypada i nie chodzą. Nie sądzę, żeby ani elektorat Marka Borowskiego, ani elktorat Andrzeja Leppera tutaj zadecydował, dlatego, że po prostu jest ich mało. Akurat elektorat Andrzeja Leppera był bardzo heterogeniczny. Tam się pojawiło sporo osób, które dotarły do niego dlatego, że nie był takiego ultra lewicowego kandydata. I to jest podział, połowa z tego elektoratu chciała na Kaczyńskiego, jedna trzecia na Tuska, zresztą Andrzej Lepper wahał się do końca co powiedzieć, właśnie dlatego, że widział, że to nie jest tak wyraźne, że wszyscy tam chcą na Kaczyńskiego. Upatrywałbym raczej w mobizacji i remobilizacji elektoratu większej szansy niż w pozyskiwaniu tych kandydatów, którzy
odpadli w pierwszej turze.

SLD mówi, że nie poprze żadnego z kandydatów, że każdy musi zdecydować we własnym sumieniu. Aleksander Kwaśniewski mówi, że bliżej mu do Tuska, co wskazuje na to, że na niego odda swój głos. Czy tutaj to poparcie, wprawdzie miękkie, ale jednak poparcie pomoże czy zaszkodzi Tuskowi?

- Myślę, że konfiguracja obydwu prezydenckich poparć może pomóc Tuskowi.

I Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego?

- Jednocześnie Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego ponieważ jeden ze sporów toczy się o propaństwowość, neutralność prezydenta, tak jest osadzony polski prezydent. Gdyby był głową egzekutywy w kraju, to ta wersja, krórą w tej chwili PiS nagłaśnia miałaby sens. Tzn. żeby cała władza poszła w ręce jednego. Ale prezydent w Polsce nie jest szefem egzekutywy, tylko jest kimś, kto ma panować nad wizerunkiem państwa, panować nad tym co się dzieje, nad konfliktami politycznymi w kraju, i wtedy lepiej chyba żeby to był prezydent taki, który jest bardziej ugodowy, konsensusowy. I w tym sensie taka jest wypowieź obydwu prezydentów i poparcia dla jednego kandydata. Tak to przynajmniej ja odczytuję.

Wyniku nie chce Pan obstawiać, a frekwencję niedzielną?

- Frekwencja będzie moim zdaniem zbliżona, chociaż to że oni się tak ostatnio zbliżyli może spowodować, że teraz i Pani i mój głos coraz bardziej nabiera wagi. To nie jest ta jedna trzydziestomilionowa, która jest całkowicie absurdalna, tylko jeżeli oni idą łeb w łeb to może się tak zdarzyć, że Pani głos, albo mój głos w ogóle zadecyduje o tym, kto zostanie prezydentem. I to jest zachęcające dla ludzi, którzy nie mają przekonania co do tego, że głosować warto. Im bardziej kandydaci się zbliżają swoim poziomem, tym każdy głos jest bardziej znaczący.

Politolog dr Radosław Markowski był dziś moim i Państawa gościem. Dziekuję bardzo.

- Dziękuję.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)