Katyń - zbrodnia bez przedawnienia
Polska bardzo długo czekała na ujawnienie
prawdy i napiętnowanie winnych zbrodni katyńskiej. Kłamstwami na
ten temat przez całe dziesięciolecia karmiła się zarówno sowiecka,
jak i peerelowska propaganda - pisze w "Rzeczpospolitej" Jan
Skórzyński.
12.03.2005 | aktual.: 12.03.2005 13:19
Dopiero po upadku komunizmu w Polsce Moskwa w 1990 r. przyznała, że masakry w Katyniu, Charkowie i Miednoje były jej dziełem.
Nadzieję na trwałe rosyjskie otwarcie w tej sprawie wzbudził prezydent Borys Jelcyn przywożąc do Warszawy kopię decyzji o rozstrzelaniu Polaków, podjętej na Kremlu 5 marca 1940 r. Okazało się jednak, że Rosjanie traktują kwestię katyńską instrumentalnie - podkreśla komentator "Rz".
Według Skórzyńskiego odmowy uznania mordu 22 tys. polskich oficerów za ludobójstwo nie sposób traktować inaczej, niż jako kolejnej demonstracji niechęci pod adresem Warszawy. Wlokące się przez 15 lat śledztwo zostało umorzone, a stronie polskiej odmówiono dostępu do najważniejszej części zebranej dokumentacji.
Rosja po raz kolejny próbuje więc zatrzeć ślady zbrodni. Nie można się na to zgodzić. Cała prawda o masakrze polskich jeńców musi zostać ujawniona, a winni napiętnowani. Stanowisko polskich władz powinno być w tej sprawie zupełnie jasne: odpowiedzialność za zbrodnię katyńską nie ulega przedawnieniu - uważa Jan Skórzyński. (PAP)
Więcej: rel="nofollow">Rzeczpospolita - Zbrodnia bez przedawnieniaRzeczpospolita - Zbrodnia bez przedawnienia