Katoliccy aptekarze szukają pracy. Nie jest im łatwo, ale idzie pomoc
Tabletka „dzień po”, którą znowu można kupić wyłącznie wtedy, gdy pokażemy receptę, to tylko o jeden problem mniej dla farmaceutów kierujących się w pracy katolickimi wartościami. Wątpliwości przy sprzedawaniu leków mają więcej, szukają więc takich aptek, które będą respektować ich wybory. Ale podzielających ich podejście pracodawców nie ma wielu. W sukurs chce im przyjść organizacja zrzeszająca katolickich farmaceutów.
- Zgłaszają się do nas aptekarze, którzy mają trudności ze znalezieniem pracy. Tak więc nasza inicjatywa zrodziła się oddolnie – mówi w rozmowie z WP prezes Stowarzyszenia Farmaceutów Katolickich Polski Małgorzata Prusak. Na stronie jej organizacji od niedawna wisi ogłoszenie zachęcające do kontaktu farmaceutów, którzy nie chcą sprzedawać np. tabletki "dzień po".
„Jeśli szukasz pracy lub chcesz zrobić staż w aptece PRO-LIFE, gdzie wymogi Twojego sumienia będą uszanowane, to skontaktuj się z nami. Postaramy się pomóc” - zapewnia SFKP.
Tacy katoliccy aptekarze bywają skreśleni z listy potencjalnych pracowników już na etapie rozmowy kwalifikacyjnej, gdy chcą zastrzec sobie możliwość niesprzedania np. tabletki „dzień po”, opowiada Prusak.
Jak podkreśla, zdarzają się nawet sytuacje, w których farmaceuta jest wręcz wyrzucany z pracy, jeśli chce w niej działać zgodnie ze swoim sumieniem; choć oficjalnie nikt tego nie poda jako powodu swojego zwolnienia.
Katoliccy właściciele aptek są w cenie
W środowisku katolickich farmaceutów nieoficjalny rynek wymiany informacji o tym, gdzie można się zatrudnić, żeby nie łamać swoich przekonań, istniał już wcześniej. Teraz jednak, jak twierdzi przewodnicząca SFKP, poszukujących jest więcej niż miejsc pracy dla nich.
„Zapraszamy także do współpracy właścicieli aptek i kierowników aptek, którzy mogliby i chcieliby zaoferować pracę zgodną z sumieniem, gdyż, jak się okazuje, bardzo dużo osób właśnie takiej pracy poszukuje...” czytamy w ogłoszeniu na stronie internetowej.
Pytamy o tę liczbę, jednak Prusak konkretnych danych podawać nie chce. Przewodnicząca SFKP przyznaje, że od początku stycznia, czyli jeszcze przed opublikowaniem oficjalnego ogłoszenia, zgłosiło się do niej kilkanaście osób.
– To są na razie sami farmaceuci, nie zgłosił się do nas jeszcze żaden właściciel apteki – mówi. A to on mógłby dać pracę tym, którzy jej poszukują zgodnie z tzw. klauzulą sumienia dla farmaceuty. To oczywiście określenie umowne, ponieważ obecnie coś takiego w teorii nie istnieje.
Praktyczna klauzula sumienia
– Z polskiego prawodawstwa nie wynika taka możliwość – mówi w rozmowie z WP rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Paweł Trzciński. Wtóruje mu wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Marek Tomków, podkreślając, że w przepisach dotyczących wydawania leków nie ma żadnego zapisu dotyczącego klauzuli sumienia – a takie występują wśród norm, które obowiązują lekarzy.
Farmaceuta może odmówić sprzedaży leku, „jeżeli jego wydanie może zagrażać życiu lub zdrowiu pacjenta” – tę możliwość zapewnia mu prawo farmaceutyczne. A zgodnie z katolickim światopoglądem, za początek nowego życia uznawany jest zarodek, który powstaje w momencie połączenia się komórki jajowej z plemnikiem.
Stąd część środowiska lekarskiego uznaje działanie tabletki „dzień po” za wczesnoporonne – ponieważ może uniemożliwić zarodkowi zagnieżdżenie się w łonie matki.
Spór o początek życia
Ale zgodnie ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO), ciąża zaczyna się dopiero od momentu zagnieżdżenia się zarodka w macicy. Tabletka „dzień po” może tej sytuacji zapobiegać; to jej najdalej idące działanie.
Do tego ręki nie chcą przykładać niektórzy farmaceuci. Od sprzedaży dopuszczonych do obiegu leków i środków medycznych uciekają więc na różne sposoby: wprost odmawiając klientom, kierując ich do innego sprzedawcy lub zastrzegając sobie taką możliwość u kierownika apteki.
A od teraz również szukając pomocy w SFKP.
Nieoficjalnie patrzą na to przez palce
Pozostaje pytanie, czy jest to zgodne z prawem, skoro odmowa dotyczy legalnego środka. Prezes SFKP twierdzi, że interpretacja jej środowiska nie jest zabroniona. Działanie to nie zostało również nigdy oficjalnie skrytykowane przez Naczelną Radę Aptekarską, która oczywiście jest świadoma istnienia spornej kwestii, jednak podchodzi do niej z rezerwą.
– My nie ingerujemy w kwestie światopoglądowe poszczególnych farmaceutów. Nie podejmowaliśmy w tej kwestii stanowisk, pozostawiając ją do ich indywidualnej decyzji – mówi w rozmowie z WP Tomków.
W rozwiązaniu problemu mogłaby pomóc ustawa o zawodzie aptekarza, na którą ludzie z branży czekają od lat. Prusak przyznaje, że na razie nie chciała lobbować za wpisaniem klauzuli sumienia dla aptekarzy do projektu ustawy o prawie farmaceutycznym. – Zaczną się na ten temat dyskusje, a rzeczy, na które całe środowisko czeka, mogłyby być przez to wstrzymane – mówi i dodaje, że ten temat będzie jeszcze poruszany wielokrotnie.