81 mln zł i zarzuty. Co ustalono ws. podkomisji smoleńskiej?
Prokuratura Krajowa postawiła Wacławowi B., byłemu szefowi podkomisji smoleńskiej, zarzut utrudniania śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Zarzuty mają zostać ogłoszone w pierwszej połowie kwietnia.
Co musisz wiedzieć?
- Kiedy i dlaczego postawiono zarzuty? 31 marca 2025 r. prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu Wacławowi B. zarzutu poplecznictwa, co oznacza utrudnianie śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
- Jakie są szczegóły śledztwa? Zespół śledczy Prokuratury Krajowej, powołany w listopadzie zeszłego roku, badał nieprawidłowości w funkcjonowaniu podkomisji smoleńskiej w latach 2016-2023.
- Co grozi Wacławowi B.? Zgodnie z Kodeksem karnym, za utrudnianie postępowania karnego grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Wacław B. z zarzutami
Prokuratura Krajowa poinformowała w środę, że wobec Wacława B., byłego przewodniczącego podkomisji smoleńskiej, wydano decyzję o postawieniu zarzutu utrudniania śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Wezwanie do stawienia się w prokuraturze w celu ogłoszenia zarzutu oraz przesłuchania w charakterze podejrzanego zostało wyznaczone na pierwszą połowę kwietnia.
Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Przemysław Nowak, poinformował, że 31 marca 2025 roku prokurator podjął decyzję o przedstawieniu Wacławowi B. zarzutu popełnienia przestępstwa poplecznictwa. Jak zaznaczył, szczegóły dotyczące treści zarzutu zostaną ujawnione po wykonaniu niezbędnych czynności procesowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Macierewicz przyłapany w nocy. Sceny pod pomnikiem smoleńskim
Śledztwo ws. podkomisji smoleńskiej
Decyzja o postawieniu zarzutu to efekt działań zespołu śledczego, który został powołany w Prokuraturze Krajowej w listopadzie ubiegłego roku do zbadania nieprawidłowości w działalności tzw. podkomisji smoleńskiej, działającej w latach 2016–2023 pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Zespół ten, liczący sześciu prokuratorów, działa pod kierownictwem płk. Tomasza Mackiewicza, dyrektora Departamentu do Spraw Wojskowych PK.
Punktem wyjścia do śledztwa było 41 zawiadomień złożonych 25 października 2024 roku przez wiceszefa MON Cezarego Tomczyka, dotyczących podejrzenia popełnienia przestępstw przez członków podkomisji. W wyniku ich analizy prokuratura wszczęła pięć postępowań, obejmujących łącznie 21 potencjalnych czynów zabronionych, takich jak przekroczenie uprawnień, nieprawidłowe zarządzanie środkami publicznymi, ujawnianie informacji niejawnych, usuwanie dokumentów oraz utrudnianie dostępu do materiałów śledczych.
"Trwałe zniszczenie samolotu Tu-154M"
Ponadto, zespół przejął dwa inne śledztwa prowadzone wcześniej przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, dotyczące m.in. trwałego zniszczenia samolotu Tu-154M nr 102 oraz zniknięcia 23 dowodów rzeczowych, które miały istotne znaczenie w głównym śledztwie dotyczącym katastrofy.
Według prok. Nowaka, zabezpieczona dokumentacja oraz inne dowody uzyskane w toku postępowania pozwoliły na uzasadnione podejrzenie, że Wacław B., jako przewodniczący podkomisji w latach 2016–2017, dopuścił się utrudniania postępowania karnego.
Zgodnie z przepisami Kodeksu karnego, osoba, która utrudnia lub uniemożliwia prowadzenie śledztwa – np. poprzez ukrywanie sprawcy, tworzenie fałszywych dowodów czy zacieranie śladów – podlega karze od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Podkomisja powołana przez Antoniego Macierewicza
Tzw. podkomisja smoleńska została powołana w 2016 roku z inicjatywy szefa MON Antoniego Macierewicza. W 2022 roku zaprezentowała raport, który podważał wcześniejsze ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Komisja ta sugerowała, że katastrofa nie była wynikiem zamachu, podczas gdy raport Macierewicza zawierał hipotezy o eksplozji na pokładzie samolotu. W związku z tym podkomisja złożyła doniesienie o podejrzeniu zamachu i zabójstwa 96 osób.
Po zmianie władzy, nowy rząd rozwiązał podkomisję. W styczniu 2024 roku powołano zespół ekspertów do oceny jej działalności. Według raportu MON z października 2024 roku, prace podkomisji kosztowały Skarb Państwa ponad 81 mln zł, a jej działalność uznano za nierzetelną – zarzucając brak kwalifikacji członkom oraz manipulowanie opiniami ekspertów, aby dopasować je do tezy o zamachu.
Antoni Macierewicz odpowiedział na ustalenia zespołu twierdząc, że ich celem była ochrona Władimira Putina i polityki Donalda Tuska, a sam raport uznał za przejaw kłamstw i dezinformacji.