Wstrząsający reportaż. Te fakty przemilczał Macierewicz ws. Smoleńska

TVN24 wyemitowało w programie "Czarno na białym" reportaż, który dowodzi, że podkomisja smoleńska wybiórczo traktowała materiały. Według autora materiału Antoni Macierewicz zignorował badania, które przeczyły lansowanej przez niego tezie o zamachu.

Dziennikarz TVN24 Piotr Świerczek opisał manipulacje podkomisji smoleńskiej Anotniego Macierewicza (nz)
Dziennikarz TVN24 Piotr Świerczek opisał manipulacje podkomisji smoleńskiej Anotniego Macierewicza (nz)
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk/REPORTER
Rafał Mrowicki

Dziennikarz TVN24 Piotr Świerczek ujawnił w reportażu "Siła kłamstwa" w programie "Czarno na białym" nieznane do tej pory dokumenty dotyczące katastrofy smoleńskiej. W reportażu telewizyjnym widać nagrania i zdjęcia z eksperymentów i badań oraz zagranicznych analiz, które podważają tezy o wybuchu w samolocie, które lansuje Antoni Macierewicz.

Były członek podkomisji smoleńskiej Adrian Sadkowski stwierdził, że nie mógł podpisać się pod raportem smoleńskim. To on, jako wojskowy, odpowiadał za eksperymenty wybuchowe.

Inny były członek podkomisji, Marek Dąbrowski, twierdził, że podkomisja traktowała wybiórczo dowody. Z kolei biegły Mirosław Tarasiuk przyznał, że nie dokonał "identyfikacji badanego sygnału jako wybuch". Stwierdził, że jego badania zostały użyte wybiórczo.

Macierewicz ukrywał ekspertyzy

Autor przypomina, że raport podkomisji Antoniego Macierewicza nie wspomina, że w momencie wybuchu na swojej działce w Smoleńsku był Nikołaj Bodin, tamtejszy lekarz. Jeśli wierzyć ustaleniom Antoniego Macierewicza, samolot leciał za wysoko, by przewrócić zabudowania na jego działce, choć w raporcie było zdjęcie przewróconej drewnianej budy.

Marek Dąbrowski, wraz z kilkoma innymi byłymi członkami podkomisji, przygotowali zdanie odrębne do końcowego raportu podkomisji. Ekspert przyznał, że niewygodne dowody były przemilczane lub interpretowane niezgodnie z ich treścią. To było przyczyną napisania zdania odrębnego do raportu.

W reportażu pokazano dokumenty z ekspertyzy amerykańskiego instytutu NIAR, które nie zbyły wcześniej publikowane. Według Amerykanów do zderzenia z brzozą doszło co najmniej metr wyżej, niż twierdził Antoni Macierewicz. W dokumentach amerykańskich mowa o uderzeniu skrzydłami i statecznikiem o inne drzewa, linie energetyczne oraz bruzdy w gruncie. W raporcie podkomisji nie było tych danych.

Na nagraniach podkomisji widać też połamane drzewa, które rzucały się przed samochody. To przeczy tezie Antoniego Macierewicza jakoby nad drzewami nastąpił wybuch. Raport zignorował metalowe odłamki samolotu wbite w brzozę, o którą uderzyło lewe skrzydło tupolewa. Dla podkomisji było ważne wykluczenie, że to brzoza przecięła skrzydło samolotu. Lansowano tezę, że to skrzydło powinno przeciąć drzewo, a nie odwrotnie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Tłit - Jacek Ozdoba

Antoni Macierewicz wie, że drzewo przecięło skrzydło od grudnia 2021 r., kiedy instytut NIAR wysłał mu wyniki swoich prac, które trwały 2 lata.

Badania Amerykanów - Macierewicz je zataił

Amerykanie zbadali typ drzewa, o które uderzyło skrzydło samolotu. Ściągnięto z Rosji kilka brzóz i na różne sposoby je łamano, żeby zbadać ich właściwości. Skrzydło mogło być przecięte przez brzozę, jednak tę możliwość zanegował Antoni Macierewicz.

Antoni Macierewicz nie pokazał nigdy porównania zdjęcia skrzydła do cyfrowej amerykańskiej symulacji, choć zapłacił za nią 8 mln zł i mówił o tym, jako o najważniejszej ekspertyzie dla prac komisji. Zarówno zdjęcie jak i symulacja były bardzo podobne.

"To miał być dowód na zamach, a stał się dowodem zwykłej katastrofy" - mówił autor reportażu Piotr Świerczek.

Przez lata jednak politycy PiS i sympatyzujący z nimi eksperci lansowali tezy o zamachu i wybuchu. Marek Dąbrowski już w roku 2018 zwracał uwagę na manipulację szefostwa podkomisji, które sugerowało na wybuch w okolicy skrzydła. Wyglądało ono inaczej niż model, na którym przeprowadzono symulację wybuchu w ramach eksperymentu.

Powstało więcej filmów podczas eksperymentów wybuchowych, które nigdy nie były pokazywane przez Antoniego Macierewicza i nie zostały załączone do raportu. Przeczą one tezie o wybuchu w prezydenckim tupolewie.

Kazimierz Nowaczyk, wiceprzewodniczący podkomisji, twierdził, że wygięcie blachy skrzydła samolotu świadczy o wybuchu. Prokuratura jednak twierdziła, że taka forma wygięcia świadczyła o złamaniu. Podobnego zdania byli Amerykanie.

Przemilczano również część badań dot. obecności materiałów wybuchowych w samolocie. Świadek badań przyznał, że badane obiekty nie były dobrze zabezpieczone, a heksan - materiał, którego niewielkie ilości wykryto - musiał być na miejscu od co najmniej kilku dni.

W badaniach amerykańskich mowa było również o zwiększeniu fragmentacji ciał pasażerów spowodowanym kolejnymi uderzeniami w drzewa, a nie - jak twierdził Macierewicz - wybuchem. Raport pominął ekspertyzy, które przeczyły tezie o zamachu i wybuchu lub potraktował je wybiórczo.

W odpowiedzi na pytania TVN24 podkomisja twierdzi jednak, że w raporcie są wszystkie zgromadzone materiały, co w świetle faktów opisanych w reportażu jest nieprawdą.

"Kłamstwo smoleńskie - ulubiony slogan Antoniego Macierewicza - nabrał zupełnie nowego znaczenia" - powiedział Piotr Świerczek kończąc reportaż.

Źródło: TVN24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (678)