Katastrofa samolotu w USA
Pasażerski samolot, na pokładzie
którego znajdowało się 20 osób, w tym troje dzieci, runął do wody w okolicach Miami i zatonął - podała amerykańska Straż Przybrzeżna. Do tej pory odnaleziono 19 ciał.
Na pokładzie samolotu towarzystwa Chalk's Ocean Airways, kursującego między centrum Miami a Wyspami Bahama, znajdowało się 18 pasażerów i dwóch członków załogi. Maszyna eksplodowała w powietrzu zaraz po starcie z Miami.
Z tego powodu do prowadzonego śledztwa dołączyli agenci FBI. Jednak jak oświadczyła rzeczniczka FBI w Miami Judy Orihuela, nic nie wskazuje na to, aby przyczyną katastrofy był atak terrorystyczny.
Od samolotu odpadło jedno skrzydło - widać to na amatorskim wideo nakręconym w chwili katastrofy - powiedział na konferencji prasowej p.o. prezes zarządu bezpieczeństwa transportu Mark Rosenker.
Film wideo pokazuje, jak część 58-letniej maszyny spada w dół, obracając się jak po spirali, pozostawiając za sobą gęsty czarny dym. W oddali widać, jak maszyna wpada do morza.
Chociaż samolot miał 58 lat, w połowie lat 80. przeszedł gruntowny remont i został wyposażony w nowe silniki - powiedział Rosenker.
W 1994 roku maszyna tego samego towarzystwa rozbiła się w pobliżu miasta Key West na Florydzie. Zginęło wtedy dwóch pilotów.