Katastrofa samolotu nad Alaską. Gęste chmury blokują dojazd do wraku
Z powodu fatalnych warunków pogodowych na Alasce ratownicy nie mogą dostać się do wraku samolotu, który rozbił się w sobotę w Parku Narodowym Denali. W środku znajdują się ciała czterech ofiar wypadku, również Polaków. Nie odnaleziono nadal pilota samolotu.
Służby ratunkowe czekają w dalszym ciągu na poprawę warunków pogodowych. Na ten moment z powodu gęstej warstwy chmur na Alasce dotarcie do wraku samolotu jest niemożliwe. Przez fatalne warunki pogodowe nie można wydobyć ciał Polaków, którzy zginęli w wypadku, ani przeprowadzić akcji poszukiwawczej zaginionego pilota.
Mężczyzna pilotujący samolot mógł być jednym, który przeżył katastrofę lotniczą. To on zawiadomił przez telefon satelitarny o rannych pasażerach. Później również próbował skontaktować się ze służbami, jednak połączenie było mocno zakłócone.
Po raz pierwszy ratownikom udało się dotrzeć do wraku samolotu w niedzielę. Po tej pierwszej akcji potwierdzono śmierć pasażerów. Na pokładzie byli również Polacy. Pilota nie odnaleziono na miejscu katastrofy, przez co uznano go za zmarłego.
Samolot rozbił się 22,5 km na południowy zachód od Denali. Do katastrofy doszło w pobliżu szczytu Thunder Mountain, gdzie wysokość przekracza 3 tys. metrów, a zbocze góry jest strome i pokryte śniegiem i lodem. Dodatkowo, przy tak złych warunkach pogodowych, akcja jest dla funkcjonariuszy szczególnie niebezpieczna.
Na poprawę pogody czekają również policjanci z Federalnej Administracji Lotniczej oraz Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Po dotarci do wraku przeprowadzą śledztwo w sprawie przyczyny katastrofy samolotu.
Źródło: RMF FM
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl