Katarzyna W., matka małej Madzi z Sosnowca staje przed sądem
Po ponad roku od tragicznych wydarzeń Katarzyna W. (23 l.) stanie przed sądem okręgowym w Katowicach. W poniedziałek o godz. 9.30 rozpoczyna się jej proces, w którym prokuratura zarzuca jej popełnienie z premedytacją zabójstwa własnej córeczki Madzi. Odpowie także za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i tworzenie fałszywych dowodów przeciwko innej osobie. Prokuratorem, który będzie ją oskarżał jest spec od katastrof górniczych.
Ten proces to stawka o wszystko: całe życie Katarzyny W. Grozi jej nawet dożywocie. Czy cyniczna, wyrachowana kobieta dalej będzie udowadniała, że jest niewinna, a jej dziecko zginęło na skutek nieszczęśliwego wypadku? Czy też przyzna się przed sądem do zbrodni?
Sprawa liczy 27 tomów akt, do przesłuchania będzie 40 świadków. To znajomi Katarzyny i Bartłomieja (24 l.), ich rodzina, a także koleżanki Katarzyny z aresztu. Podczas dzisiejszej rozprawy sąd zajmie się zapewne tylko odczytaniem aktu oskarżenia, który liczy 180 stron! Jeśli uda się sędziom, być może rozpoczną przesłuchania Katarzyny W. Posiedzenia odbywać się będą dwa razy w miesiącu. Niewykluczone, że sędzia zarządzi dzisiaj, by proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, bo Katarzyna W. ma zdolności do konfabulacji i będzie chciała zabłysnąć przed licznie zgromadzonymi mediami.
Nie będzie to łatwy proces. Oskarżona będzie sądzona w procesie poszlakowym. Prokuratura nie ma bezpośrednio dowodu świadczącego o popełnieniu zbrodni, czy zeznań osób, które potwierdzą, że zabiła Madzię. Dowody zbrodni, zdaniem prokuratury, to odnalezione zwłoki dziecka, opinie biegłych i uzupełniające ją poszlaki. Poszlaki to także zapiski z pamiętnika prowadzonego przez W., treści SMS-ów, nagranie z monitoringu, połączenia internetowe, niedopałek papierosa ze śladem DNA Katarzyny porzucony w miejscu ukrycia zwłok dziecka, czy porzucone przez W. rękawice robocze.
Według prokuratury, Katarzyna W. szykowała się do zabójstwa dziecka od dawna, dlatego wymyśliła historię o porywaczu dziecka. Zabiła córkę, by zemścić się na mężu. 24 stycznia ub. roku nastąpił właściwy moment. Była sama. Po rozstaniu o godz. 16 z mężem powróciła do mieszkania, po czym rzuciła córką o podłogę. Podeszła do leżącego żywego jeszcze dziecka i udusiła je, zatykając mu usta i nos workiem foliowym lub innym miękkim przedmiotem – np. kocykiem. Śmierć Madzi trwała 3–4 minuty.
– Większość procesów karnych opiera się na poszlakach. Ma być ich tyle, by układały się w logiczny ciąg myślowy, wykluczający jakąkolwiek inną wersję zdarzenia – mówi prof. Piotr Kruszyński (68 l.), karnista. Poszlaki podlegają swobodnej ocenie sądu. To sędzia, opierając się na racjonalnym rozumowaniu, ma uznać, czy prokuratura udowodniła winę Katarzyny, a obrona – wykazać luki i niejasności.
Arkadiusz Ludwiczek, obecny obrońca Katarzyny W. podważa akt oskarżenia, twierdząc, że pełno w nim spekulacji, nie ma żadnych dowodów, nawet włókna z koca, którym dziecko miało być duszone. – Doszło do nieszczęśliwego wypadku, Katarzyna W. działała w szoku poporodowym – tak mówi mecenas Ludwiczek. Niewykluczone, że to właśnie dzieciobójstwo będzie linią obrońcy Katarzyny. – Matka może dostać wówczas łagodniejszy wymiar kary, od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności – mówi prof. Kruszyński.
Jednak w samym zachowaniu Katarzyny W. jest pełno sprzeczności: płacz i rozpacz przed kamerami, pozowanie na gwiazdę czy sesja zdjęciowa na koniu i ucieczka z kochankiem będą przemawiały za wizerunkiem załamanej kobiety w szoku poporodowym trwającym prawie rok? Takich wątpliwości nie ma Jerzy Pobocha, biegły sądowy, psychiatra. – Katarzyna W. była badana i biegli wykluczyli u niej szok poporodowy. Była świadoma swoich czynów, zacierała ślady zbrodni – stwierdza Pobocha.
Oskarżycielem jest prokurator Zbigniew Grześkowiak. Do śledztwa w sprawie Katarzyny W. został włączony, gdy było już wiadomo, że Madzia nie żyje. Grześkowiak specjalizuje się w sprawach katastrof, szczególnie górniczych, jest drugim prokuratorem w Polsce, który robił oględziny pod ziemią. Głośne sprawy, w których oskarżał to m.in.: katastrofa KWK "Wujek-Śląsk" w 2009 r., gdzie zginęło 20 górników, a 30 zostało rannych, czy katastrofa w KWK "Krupiński" w maju 2010 roku. W wybuchu metanu zginęło wówczas dwóch ratowników. Sprawa jest w toku.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Czytaj więcej newsów z Polski!