Kataryna zrezygnowała ze współpracy z "Do Rzeczy". Powodem odrzucenie felietonu
Napisała felieton "Dzieci gorszego sortu", został odrzucony. Usłyszała, że jest "niezgodny z linią redakcji". Polityczna blogerka Kataryna zrezygnowała ze współpracy z "Do Rzeczy".
09.12.2019 | aktual.: 28.03.2022 13:48
"Dzisiejszy numer 'Do Rzeczy' już bez mojego felietonu, nie będzie go też w kolejnych" - napisała na Twitterze polityczna blogerka Kataryna. Jak tłumaczy, jej felieton został odrzucony jako sprzeczny z linią redakcji. "W związku z tym zrezygnowałam z dalszej współpracy" - podkreśliła.
Felieton jest dostępny na blogu Kataryny. Nad tytułem "Dzieci gorszego sortu" możemy przeczytać: "Nie do rzeczy".
O czym jest tekst? To komentarz do decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego. Kataryna zacytowała słowa Rzecznika Praw Dziecka.
"Wątpię, żeby matka Wiktora chciała kiedykolwiek skorzystać z pomocy Rzecznika Praw Dziecka, ale jeśli tak się stanie, usłużny rzecznik szybko się przekona, że sprawa jest bardziej skomplikowana i nie wystarcza sądownie zakazać transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia dziecka" - pisze Kataryna w felietonie.
"Jedyną 'winą' dzieci, że urodziły się matce, która ma dziewczynę"
Zauważa, że "jeśli Wiktor ma mieć polski akt urodzenia, trzeba mu będzie wymyślić ojca, bo polskie dziecko ojca mieć musi, nawet jak go nie ma". Zwraca też uwagę, że "biologiczna matka nie będzie mogła w sądzie dochodzić alimentów na dziecko od swojej byłej partnerki, a jeśli ta – odpukać – umrze – dziecko nie będzie miało prawa do dziedziczenia".
Co więcej, "jeśli umrze jego biologiczna matka, osierocone dziecko trafi do domu dziecka lub 'przypadnie' jej rodzinie, nawet jeśli zmarła matka od dawna nie utrzymywała z nią kontaktów, a dziecko będzie emocjonalnie związane z partnerką matki, która od urodzenia je wychowywała i będzie chciała wychowywać nadal".
Kataryna odniosła się do stanowiska rządzących. "W teoretycznych dyskusjach można sobie pozwolić na komfort pryncypialności i cieszyć się, że państwo dało słuszny odpór 'tęczowej zarazie', ale dobrze byłoby zauważyć, że niektóre problemy są całkiem realne" - napisała.
Jak podkreśliła, "pisze z pozycji osoby, która jest zdecydowaną przeciwniczką przyznania parom homoseksualnym prawa do adopcji cudzych dzieci, bo nie uważa, że istnieje coś takiego jak 'prawo do dziecka'". "Dobrze byłoby pomyśleć, jak ułatwić życie dzieciom, których jedyną 'winą' jest to, że urodziły się matce, która ma dziewczynę" - podsumowała blogerka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl