Kasacja sprawy lustracyjnej Józefa Oleksego
W środę Sąd Najwyższy rozpatrzy kasację
obrońców Józefa Oleksego od wyroków Sądu Lustracyjnego dwóch
instancji, uznających byłego lidera SLD za "kłamcę lustracyjnego".
Obrona chce oczyszczenia go z tego zarzutu.
30.01.2007 | aktual.: 30.01.2007 09:14
W październiku 2005 r. Sąd Lustracyjny drugiej instancji potwierdził - choć niejednomyślnie - wyrok pierwszej instancji, że Oleksy jest "kłamcą lustracyjnym". Oddalając odwołanie obrony, sąd uznał, że pierwsza instancja nie popełniła żadnych błędów, stwierdzając w grudniu 2004 r., że Oleksy zataił, iż w latach 1970-1978 był agentem Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (AWO) - tajnej do dziś struktury wywiadu wojskowego PRL.
Obrońcy byłego premiera wnieśli do SN o oczyszczenie go z tego zarzutu lub o zwrot sprawy do Sądu Lustracyjnego. SN może też oddalić kasację, o co wnosi Rzecznik Interesu Publicznego. Osoba uznana przez SN za "kłamcę lustracyjnego" nie może przez 10 lat pełnić funkcji publicznych. Obecnie Oleksy nie pełni już takich funkcji; jego mandat poselski wygasł po wyborach w 2005 r.
Podczas pierwszej rozprawy w tej sprawie jesienią 2006 r. SN uwzględnił wniosek obrony by wystąpić do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie - prowadzącej śledztwo w sprawie domniemanego sfałszowania teczki personalnej Oleksego - o stenogramy przesłuchania w całej sprawie byłego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych z lat 90., kontradmirała Kazimierza Głowackiego.
Według obrońcy Oleksego mec. Wojciecha Tomczyka, Głowacki zeznawał, iż teczka "jest w oczywisty dla niego sposób sfałszowana". Adwokat mówił, iż biegły potwierdził w prokuraturze, że po "zaplombowaniu tej teczki doszło do zerwania pieczęci, usunięcia pewnych kart, w to miejsce włączenia innych, a następnie ponownego zaplombowania tą samą pieczęcią". Adwokat nie chciał przesądzać czy oznacza to, że SN uwzględni kasację.
Sam Oleksy wielokrotnie mówił, że Głowacki informował go w latach 90. - za pośrednictwem szefa MON Stanisława Dobrzańskiego - że służba w AWO nie podlega ujawnieniu w oświadczeniu lustracyjnym. Były premier tłumaczy, że właśnie dlatego napisał w oświadczeniu, że nie miał związków ze służbami specjalnymi PRL. Podkreślił, że nie mógł wiedzieć o tym, że do 1973 r. AWO podlegał pod rozpoznanie wojskowe, a nie pod organa operacyjne wojskowych służb specjalnych PRL.
Oleksy liczy na sprawiedliwość i że SN uchyli wyrok. Wiele razy powtarzał, że nigdy nie był agentem, "nikomu nie szkodził i nie donosił". Mówił, że był tylko "oficerem rezerwy, szkolonym na czas zagrożenia wojennego w formacji rozpoznania wojskowego". Swą sprawę nazywał farsą; mówił też o jej "podtekście politycznym".
Wśród argumentów kasacji jest także ten, że AWO w ogóle nie był organem podlegającym lustracji (jak twierdził Oleksy i jego adwokaci podczas całego procesu). Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik jest za utrzymaniem wyroku.
W 2000 r. sąd pierwszej instancji uznał już raz, że Oleksy zataił współpracę z AWO. W 2001 r. sąd drugiej instancji uwzględnił apelację Oleksego i zwrócił sprawę I instancji tylko po to, by ustaliła, czy AWO podlegał lustracji. Sądy obu instancji oceniły w ponownym procesie, że AWO był organem podległym lustracji.
To jedno z najdłużej trwających postępowań lustracyjnych. Sąd wszczął je w czerwcu 1999 r. na wniosek ówczesnego Rzecznika Interesu Publicznego Bogusława Nizieńskiego; tajny proces zaczął się w listopadzie 1999 r.
1 marca ma wejść w życie nowa ustawa lustracyjna, która likwiduje Sąd Lustracyjny i urząd rzecznika. Sejm uchwalił jednak prezydencki projekt jej nowelizacji, który m.in. przywraca zapis, że osoba uznana za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić niektórych funkcji publicznych. Takiego zapisu nie ma we wchodzącej w marcu w życie ustawie.