Kary dla gangsterów "Popeliny" utrzymane
Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego skazujący na kary od 2 do 15 lat więzienia dziewięciu członków tzw. gangu "Popeliny", zajmującego się m.in.
wymuszeniami haraczy od biznesmenów. Wyrok jest prawomocny.
Sprawa gangu "Popeliny" toczyła się sześć lat. Była jedną z pierwszych w Polsce, w której na dużą skalę zastosowano instytucję świadka incognito.
Według ustaleń sądu, dziewięciu mężczyzn tworzyło zorganizowaną grupę przestępczą, kierowaną przez 56-letniego Edmunda R., pseud. Popelina, którego sąd skazał na 10 lat więzienia. Karę 15 lat więzienia za zabójstwo sąd orzekł dla Juliusza N., a Andrzeja G. za usiłowanie zabójstwa skazał na 12 lat pozbawienia wolności. Pozostałym członkom gangu wymierzono kary od dwóch lat do 3,5 roku więzienia.
Dwóch innych mężczyzn oskarżonych w tej sprawie, a nie związanych z grupą, skazanych zostało na kary roku więzienia.
Jak ustalono, grupa "Popeliny" działała od 1993 r. do 1996 r. Jej członkowie wymuszali haracze w wysokości od 100 tys. do miliona złotych od łódzkich biznesmenów. Do zastraszania swych ofiar używali broni i ładunków wybuchowych.
Sąd zajmował się tą sprawą po raz drugi. W pierwszym procesie, który rozpoczął się w 1997 roku, skazano oskarżonych na kary od roku do 25 lat pozbawienia wolności, a jednego uniewinniono. Zeznawało w nim ponad 250 świadków jawnych i 15 incognito. W kwietniu 2000 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok, zarzucając sądowi pierwszej instancji niewłaściwy sposób przeprowadzenia dowodów z zeznań świadków incognito. SA argumentował, że oskarżonym i ich obrońcom nie udostępniono całości zeznań świadków incognito.
W ponownym procesie zeznawało ponad 100 świadków jawnych i kilku świadków incognito. Apelację od wyroku złożyli obrońcy i prokuratura.
Tym razem Sąd Apelacyjny nie dopatrzył się uchybień w stosowaniu instytucji świadka incognito. Według SA, została ona wykorzystana przez sąd pierwszej instancji w sposób odpowiedni do intencji ustawodawcy, zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego i nienaruszający zasad równości stron procesowych.
SA przyznał, że wymierzone kary są surowe, ale - jak wyjaśnił - w sytuacji, gdy przestępczość tego typu wzrasta i jest bardzo groźna, nie można liczyć na to, że sądy będą stosowały łagodne kary. "Osoby, które do takich grup przestępczych należą, powinny spodziewać się, że represja za tego typ zachowania będzie coraz surowsza" - uzasadnił SA.
Obrońca Edmunda R., który od 7,5 roku przebywa w areszcie, po raz kolejny wystąpił z wnioskiem o uchylenie aresztu m.in. ze względu na stan zdrowia skazanego. Sąd odroczył postanowienie w tej sprawie do czasu zapoznania się z informacjami o stanie zdrowia Edmunta R.
Skargę w tej sprawie Edmund R. skierował już do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. (an)