Karty poselskie Wąsika i Kamińskiego zablokowane. Jest decyzja
Dzisiaj minister Jacek Cichocki wydał decyzję o dezaktywacji kart Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego - powiadomił w programie TVN24 "Tak jest" Stanisław Zakroczymski, dyrektor generalny kierujący Gabinetem Marszałka Sejmu.
Karty służą posłom do głosowania. Są równocześnie ich legitymacjami. Decyzja szefa Kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego oznacza, że w tej chwili karty Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego nie działają.
Jednocześnie nie ma na razie decyzji, czy obaj politycy PiS zostaną wpuszczeni do Sejmu na najbliższe posiedzenie.
- Finalne decyzje odnośnie udziału panów w najbliższym posiedzeniu pan marszałek podejmie i ogłosi przed tym posiedzeniem - powiedział Stanisław Zakroczymski.
- W tym momencie te działania mają charakter swego rodzaju zabezpieczenia. Pan marszałek bierze za nie pełną odpowiedzialność, biorąc pod uwagę poważne wątpliwości, co do charakteru aktów, które zostały wydane przy placu Krasińskich w Warszawie przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - dodał Zakroczymski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marszałek Hołownia odbędzie konsultacje ws. Wąsika i Kamińskiego
- Pan marszałek w poniedziałek i we wtorek odbędzie szereg oficjalnych spotkań o charakterze konsultacyjnym. Z Ministrem Sprawiedliwości Prokuratorem Generalnym, z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, z przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej i mam nadzieję z wybitnymi autorytetami prawniczymi, które będziemy zapraszać do Sejmu celem uzyskania pełnego spektrum w tej sprawie - zapowiedział Stanisław Zakroczymski.
Aby pokazać w jaki sposób działa Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, Zakroczymski przedstawił notatkę z wymiany korespondencji z sędzią Aleksandrem Stępkowskim z Sądu Najwyższego.
- Pan Aleksander Stępkowski wystąpił do marszałka w środę późnym popołudniem z prośbą o przesłanie akt sprawy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Ja niezwłocznie rano skonsultowałem się z panem marszałkiem, przygotowałem stosowne pisma w imieniu pana marszałka. Przekazałem je do mojego sekretariatu o godzinie 13. Mam dowód, że doręczono je do Sądu Najwyższego o 14.05, zrobiliśmy to naprawdę niezwłocznie, tylko że orzeczenie wydano o 13 z minutami - relacjonował Stanisław Zakroczymski.
- Nie zaczekano nawet jednej doby na to, żeby z Sejmu doszło stanowisko pana marszałka. Jest to niebywałe. To w mojej prawniczej wyobraźni się nie mieści, podobnie jak pokątne przekazywanie akt z jednej izby do drugiej - dodał.
Zakroczymski odniósł się też do zarzutów, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia chciał wpływać na skład orzekający w sprawach Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
- Pan marszałek pozwolił sobie tylko w piśmie przewodnim do pana prezesa, które nie ma żadnej mocy prawnej, zwrócić się o rozważenie powierzenia sprawy składowi orzekającemu, który nie podważy zaufania do sądownictwa. To jest tylko tyle - tłumaczył Zakroczymski.
Dyrektor generalny kierujący Gabinetem Marszałka Sejmu w rozmowie na antenie TVN24 przypomniał, że Aleksander Stępkowski jest byłym wiceministrem w rządzie PiS, a znalazł się w obu składach orzekających w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych: zarówno w sprawie Mariusza Kamińskiego, jak i Macieja Wąsika.
- Ja się pytam pani prezes, czy nie było innego sędziego w tej izbie, którego bezstronność w tej sprawie nie budziłaby wątpliwości? - powiedział Stanisław Zakroczymski.
Czytaj także:
Źródło: TVN24