Kartele narkotykowe walczą o wpływy; 22 osoby nie żyją
Co najmniej 22 osoby zginęły od piątku na północy Meksyku, w strefie graniczącej z Kalifornią, w wojnie karteli o kontrolę handlu narkotykami wysyłanymi do USA - podały źródła sądowe.
16.11.2008 19:27
W Tijuanie i jej okolicach graniczących z USA doszło do 16 zabójstw, w tym dwóch policjantów, dwóch kobiet oraz mężczyzny, któremu zabójcy odcięli głowę. Obok jego zwłok pozostawili kartkę o treści: "Oto co spotka wszystkich, którzy dołączą do świń rodziny Arellano Felix".
Kartel "braci Arellano Felix", osłabiony aresztowaniami w większości wśród jego założycieli, jest od kilku miesięcy nękany przez rywalizujące z nim w Tijuanie ugrupowania. Na początku października około 20 jego ludzi zostało zamordowanych w dwóch zbiorowych egzekucjach.
W mieście Ciudad Juarez, cieszącym się w kraju złą sławą jako najbardziej opanowane przez przemoc, sobotni bilans wojny karteli był niższy od zwykłej średniej: "tylko" sześciu zabitych. Byłby wyższy, gdyby wybuchł granat wrzucony do biur miejscowej prokuratury.
W Ciudad Juarez w wojnie o kontrolę narkotykowego handlu walczą ludzie "Huareza" dowodzeni przez Vicente'a Carrillo Fuentesa alias "Wicekróla", kartel "Sinaloa" kierowany przez Joaquina "Chapo" Guzmana i ludzie "Golfa" Osiela Cardenasa, który na początku 2007 roku został poddany ekstradycji do Stanów Zjednoczonych.
Od początku tego roku w wojnie karteli w Meksyku zginęło łącznie ponad 4500 ludzi, zabitych w gangsterskich porachunkach albo w starciach z siłami porządkowymi.