Kard. Henryk Gulbinowicz nie żyje. "Nie będzie zgorszenia pogrzebem"
W wieku 97 lat zmarł kard. Henryk Gulbinowicz. Tomasz Terlikowski wyraził nadzieje, że "dobry Bóg ogarnie go miłosierdziem". I przyznał, że zgon kościelnego hierarchy nie zamyka sprawy oskarżeń, m.in. o molestowanie seksualne i współpracę z SB.
"Nie będę dziś pisał o samym kardynale i jego życiu. Nie ten czas, nie to miejsce" - napisał na Facebooku Tomasz Terlikowski.
W poniedziałek zmarł kard. Henryk Gulbinowicz. Kościelny hierarcha miał 97 lat. Przyczyną śmierci, jak ustalił "Super Express", była niewydolność oddechowo-krążeniowa.
"Każdemu, w takiej chwili, należy się modlitwa. Niech dobry Bóg ogarnie go swoim miłosierdziem" - zaznaczył publicysta. I dodał, że "dobrze, że decyzje zostały ogłoszone przed śmiercią". "(...) Nie wątpię, że dlatego ogłoszono ją tak szybko. To sprawia, że nie będzie zgorszenia pogrzebem w katedrze" - podkreślił Terlikowski.
W listopadzie duchowny otrzymał zakaz uczestniczenia w jakiejkolwiek celebracji lub spotkaniu publicznym i używania insygniów biskupich. Pozbawiono go również przywileju pochówku w katedrze.
"Ale to nie kończy sprawy. Wciąż bowiem stoi przed nami odpowiedź na pytanie o to, dlaczego tak długo udawało się to ukrywać? Jaki układ za tym stał? O role wychowanków kardynała, jego uczniów, o to, jak głęboko te powiązania sięgały" - zaznaczył Terlikowski.
W jego ocenie należy się domagać szczegółowych wyjaśnień.