"Kara wymierzona doktorowi G. to kpina"
Rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i grzywna to kpina z przeciętnego Kowalskiego i poczucia jego wyobrażenia o sprawiedliwości. Stanowisko sądu jest dla społeczeństwa bardzo szkodliwe. Czemu? Otóż sprawa ta wzbudzała szerokie dyskusje, była analizowana na wszelkie sposoby. Nikt jednak nie kwestionował naganności łapówkarstwa w służbie zdrowia - pisze w felietonie przesłanym do Wirtualnej Polski Internauta Tomek Dej.
Jestem zdumiony i zaskoczony wysokością kary wymierzonej przez sąd doktorowi G. Rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i grzywna to kpina z przeciętnego Kowalskiego i poczucia jego wyobrażenia o sprawiedliwości.
Stanowisko sądu jest dla społeczeństwa bardzo szkodliwe
Mąż zaufania społecznego, człowiek ratujący niejednokrotnie życie innym, składający przysięgę niesienia pomocy mimo przeciwności losu, nade wszystko powinien cenić sobie wizerunek własnej osoby i służby, w której funkcjonuje. Doktor G., dla zdobycia drobnych (a może nie aż tak drobnych) korzyści, sprzeniewierzył ten wizerunek.
Sąd, wydając taki wyrok, niejako stwierdza" „tak, to jest naganne, ale w polskiej rzeczywistości doktora G. nie trzeba surowo piętnować”.
Stanowisko sądu jest dla społeczeństwa bardzo szkodliwe. Czemu? Otóż sprawa ta wzbudzała szerokie dyskusje, była analizowana na wszelkie sposoby (zwłaszcza w kontekście działań CBA, wypowiedzi min. Zbigniewa Ziobry)
. Nikt jednak nie kwestionował naganności łapówkarstwa w służbie zdrowia.
Sąd miał oczywistą okazję przekazać potencjalnym łapówkarzom informację: „nie róbcie tego, to się nie opłaca, nie opłaca się czy to jesteście lekarzem specjalistą, pielęgniarką, policjantem, urzędnikiem, celnikiem itd”. Nie opłaca się, gdyż przeciętny Kowalski piętnuje takie zachowania, ten sam Kowalski żąda od „wymiaru sprawiedliwości” podjęcia działań prewencyjnych (prewencja ogólna jest jednym z celów wymierzania kary).
Sądzę, że sąd o tym zapomniał. Zapomniał też, czyim jest sługą. Zapomniał, że to przeciętny, statystyczny Kowalski chce żyć w państwie wolnym od żądań takich doktorów G., w którym każdy doktor, celnik, urzędnik, policjant wykonuje swoje obowiązki sumiennie i w ramach określonych zarobków (jeśli wysokości zarobków nie akceptuje, to niech zmieni zawód).
Każdy inny oskarżony otrzymałby wyrok dużo bardziej surowy
Sąd wysokością wyroku przekazał społeczeństwu sygnał, że nie prędko dotrzemy do standardów europejskich. Dał też sygnał czegoś więcej: „w pewnych kręgach (pomimo nagannego, przestępczego wręcz zachowania), krzywda ci się nie stanie, a jeżeli już - to niewielka. Każdy inny oskarżony, nie reprezentujący tak eksponowanej profesji otrzymałby w analogicznej sytuacji wyrok dużo bardziej surowy.
W tym miejscu, w wyniku powyższych rozważań, zadaję sobie pytanie: czy szeroko pojęty wymiar sprawiedliwości jest trzecim filarem demokratycznego państwa, który służy społeczeństwu i którego zakres działania jest przez to społeczeństwo określany, czy też jest to samodzielny byt, lewitujący na obrzeżach społeczeństwa, samookreślający swoje kompetencje, nie zezwalający na jakąkolwiek kontrolę zewnętrzną?
Ostatnie wydarzenia - w tym wyrok w sprawie doktora G., decyzje sądowe w sprawie Amber Gold, działalność prokuratury w sprawie uprowadzenia Madzi z Sosnowca i późniejsze reakcje na czynności detektywa Rutkowskiego, działalność prokuratury a właściwie jej brak w sprawie uprowadzenia K. Olewnika - przemawiają za przyjęciem drugiej wersji.
Przytoczone przykłady są tylko wierzchołkiem góry lodowej i każdy statystyczny Kowalski może dołożyć tu swoje spostrzeżenia czy - co gorsze - doświadczenia z działalności „wymiaru sprawiedliwości”. Pytanie to można zadać w skrótowej wersji: czy to wymiar sprawiedliwości jest dla nas, czy już to my dla wymiaru sprawiedliwości?.
Masz pomysł na ciekawy artykuł? Chcesz opublikować własny felieton? ** Zamieścimy Twój tekst w naszym serwisie!