Kara grzywny dla zapominalskiego księdza
Sąd Rejonowy w Głogowie skazał księdza z Białołęki na grzywnę w wysokości 500 zł, uznając go winnym niedopełnienia obowiązków związanych ze ślubem konkordatowym. Ksiądz nie powiadomił urzędu w wymaganym terminie o ślubie i, aby to ukryć, sfałszował datę zawarcia małżeństwa.
Sąd zgodził się na wymierzenie duchownemu kary bez przeprowadzania procesu. Ksiądz Zbigniew D. wniósł o dobrowolne poddanie się karze, której wysokość wynegocjował z prokuratorem.
Przewodniczący składu sędziowskiego Rafał Miara, oprócz kary grzywny, nałożył na księdza również obowiązek zapłaty kosztów i opłat sądowych w łącznej wysokości 70 zł.
Wezwany do prokuratury ksiądz od razu przyznał się do winy, nie kwestionując zarzutów. Tłumaczył się tym, że w jego parafii jest bardzo mało ślubów i dlatego nie jest przyzwyczajony do nowych procedur, obwiązujących kapłanów przy udzielaniu ślubu konkordatowego.
"Nie takie są przekręty w kraju. Przyznałem się do winy, a to zainteresowanie odbieram, że chce się zmiażdżyć człowieka" - powiedział dziennikarzom ksiądz.
Do feralnego ślubu doszło 11 listopada 2003 r. Jedna z par zażyczyła sobie tzw. ślubu konkordatowego. Zgodnie z prawem, ksiądz miał obowiązek przesłać odpowiednie dokumenty do USC i to w nieprzekraczalnym terminie 5 dni. Ponieważ nie uczynił tego, próbował ratować sytuację zmieniając datę ślubu na dokumencie z 11 na 18 listopada, a dokumenty dostarczył do urzędu 23 listopada.
Sprawa wyszła jednak na jaw, bowiem nowożeńcy dostali z USC dokumenty, z których wynikało, iż wzięli ślub tydzień później, niż to miało miejsce w rzeczywistości. Prokuratura zarzuciła duchownemu, że, jako osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, poświadczył nieprawdę i wprowadził urzędników w błąd.
W osobnym postępowaniu prokuratura wystąpiła do sądu o unieważnienie ślubu. Małżonkowie, którzy w wyniku całego zamieszania w świetle prawa byli dla siebie obcymi ludźmi, musieli zawrzeć związek jeszcze raz, w urzędzie stanu cywilnego.