Kapitan promu, który zatonął w Tajlandii, zażył narkotyki
Kapitan promu, który w niedzielę zatonął w pobliżu tajlandzkiego kurortu Pattaya w chwili tragedii był pod wpływem narkotyków. Informacje te ujawnia dziennik "Bangkok Post". Po wydostaniu się na brzeg kapitan najpierw uciekł z miejsca akcji ratunkowej, ale w nocy oddał się w ręce policji. Według różnych źródeł, śmierć poniosło od sześciu do ośmiu osób - jest wśród nich małżeństwo ze Stalowej Woli.
04.11.2013 | aktual.: 04.11.2013 18:46
42-letni kapitan, obywatel Tajlandii przyznał się, że przed wypłynięciem w rejs promem, na którym znajdowało się 200 osób, brał narkotyki. Według jego relacji, jednostka zeszła z kursu i zahaczyła o podwodne skały. Doszło do rozerwania poszycia promu, który zaczął nabierać wody.
Kapitan nie poinformował jednak o tym pasażerów. Obsłudze promu nie udało się jednak naprawić zniszczeń.
Kiedy woda wdarła się na dolny pokład, okazało się, że nie dla wszystkich pasażerów wystarczy kamizelek ratunkowych. Na statku znajdowało się co najmniej 50 osób więcej, niż normy dla tego typu jednostek.
Wśród ofiar śmiertelnych jest dwoje polskich turystów ze Stalowej Woli. Oprócz 2 Polaków, na pokładzie znajdowali się m.in. obywatele Tajlandii, Rosji i Chin. Pośród ofiar śmiertelnych jest też mieszkaniec Hongkongu.
Śmierć dwóch Polaków potwierdza polski konsul w Bangkoku, Wioletta Stefaniak- Kałużna.