Kandydatka Demokratów rezygnuje z udziału w wyborach. Donald Trump "odetchnął"
Demokratyczna senator ze stanu Nowy Jork Kirsten Gillibrand poinformowała o wycofaniu się z walki o prezydenturę. Jako powody swojej decyzji podała słabe wyniki w sondażach i problemy z uzyskaniem funduszy na kampanię wyborczą. Jej rezygnacja zwróciła uwagę Donalda Trumpa.
- Wiem, że to nie jest rezultat, jakiego pragnęliśmy. Chcieliśmy wygrać ten wyścig. Ale ważne jest zdać sobie sprawę, że to nie jest twój czas i jak możesz najlepiej służyć społeczeństwu - powiedziała 52-letnia senator w umieszczonym w sieci nagraniu wideo.
W 2007 r. Gillibrand pokonała republikańskiego konkurenta w stanie Nowy Jork i dostała się do Izby Reprezentantów. Dwa lata później została nominowana do Senatu, gdzie zajęła miejsce po Hillary Clinton, która objęła stanowisko sekretarza stanu. W kolejnych latach z dobrymi wynikami otrzymywała mandat senatorski.
Do głównych haseł byłej już kandydatki Demokratów należała walka z nękaniem seksualnym kobiet, równość płac obu płci i liberalizacja prawa aborcyjnego. Jej program przepadł jednak wśród 20 innych kandydatów partii.
Donald Trump zaciera ręce
Z decyzji nowojorskiej senator ucieszył się obecny prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, który w nadchodzących wyborach będzie ubiegał się o kolejną kadencję. Na Twitterze żartował, że Kirsten Gillibrand była kandydatką, której... obawiał się najbardziej.
"To smutny dzień dla Demokratów - Kirsten Gillibrand zrezygnowała z udziału w wyborach prezydenckich. Cieszę się, że nie wiedzieli, że była jedynym rywalem, którego się obawiałem" - pisze ironicznie Trump.
Według sondaży, faworytem do nominacji na kandydata Demokratów jest były wiceprezydent Joe Biden (ok. 30 proc. głosów). W wyścigu liczą się również Bernie Sanders oraz Elizabeth Warren, jednak cieszą się wyraźnie niższym poparciem. Gillibrand nie znajdowała się nawet w pierwszej dziesiątce kandydatów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl