Kandydat na szefa Związku Wypędzonych Bernd Fabritius chce "odprężenia" w relacjach z Polską
Kandydat na następcę Eriki Steinbach na stanowisku szefa Związku Wypędzonych (BdV) Bernd Fabritius zapowiedział, że po objęciu urzędu będzie zabiegał o "odprężenie" w relacjach z Polską. - W nowoczesnej Europie nie potrzebujemy wrogów - powiedział Fabritius w rozmowie z "Die Welt".
Deputowany bawarskiej CSU przyznał, że ze względu na to, iż Steinbach uważana była w Polsce za persona non grata, nie będzie to łatwe zadanie. Wyjaśnił, że będzie chciał doprowadzić do spotkania Niemców pochodzących z terenów należących obecnie do Polski z przedstawicielami polskiego rządu; celem takiego spotkania miałaby być "otwarta dyskusja" pozwalająca na "szczere załatwienie" spraw. Jak zaznaczył, "nadszedł czas" na taką inicjatywę.
- Musimy wysłać Polsce jasny sygnał: w XXI wieku nie chodzi przede wszystkim o materialne wyrównanie, lecz o moralną rehabilitację wypędzonych - powiedział Fabritius. Jak dodał, wielu z nich musi jeszcze ciągle "żyć z oskarżeniem, że sami ponoszą winę za swój los". - To jest nie do zniesienia - dodał.
49-letni polityk ma zostać wybrany na szefa BdV 7 listopada w Berlinie.
Fabritius urodził się w 1965 roku w Rumunii. W 1984 roku przyjechał jako przesiedleniec do RFN. Zapowiedział, że będzie zabiegał o poprawę warunków życia mniejszości niemieckiej w Europie Wschodniej, szczególnie o większe możliwości nauki języka niemieckiego.
Bawarski chadek jest gejem; żyje w zarejestrowanym związku ze swoim partnerem. Jak powiedział "Die Welt", nie spodziewa się w związku z tym żadnych problemów podczas głosowania. W BdV mamy zarówno konserwatywnych, jak i liberalnych członków - wyjaśnił. Steinbach należała - zarówno w sprawach politycznych jak i obyczajowych - do konserwatywnego skrzydła CDU.
Po kierownictwie Steibach
Od 1998 roku Związkiem Wypędzonych kierowała Erika Steinbach. W lecie zapowiedziała, że nie będzie ponownie kandydowała na to stanowisko. Jej działalność, szczególnie forsowanie projektu Centrum przeciwko wypędzeniom oraz liczne prowokacyjne wypowiedzi, doprowadziły w poprzedniej dekadzie do poważnego kryzysu w stosunkach polsko-niemieckich.